5.

69 7 3
                                    

Następne parę dni minęły nam spokojnie. Głównie uczyłyśmy się do egzaminów więc bardzo mało wychodziłyśmy.
Dzisiaj Nath się szykuje  razem z Nadine na wyjście do klubu fitness. Nie przepadałam za tym typem aktywności fizycznej, więc zostawałam wtedy zawsze w pokoju.

Gdy dziewczyny opuściły już pokój zostałam sama i szczerze mówiąc bardzo się nudziłam.

Przebrałam się z dresu w którym byłam dzisiaj w szkole. Założyłam na siebie czarne rurki,czarnego topa i rozpinaną czarną bluzę, a na nogach miałam swoje czarne nike.
Włosy wyjątkowo zostawiłam rozpuszczone, dodałam tylko do tego czarnego snapbacka.

Wzięłam z szafki tylko swój telefon, dokumenty i kluczyki do samochodu.

Wyszłam z akademika o skierowałam się w stronę parkingu.
Wsiadłam do swojego auta i nawet nie zdążyłam poprawić się w siedzeniu kierowcy gdy poczułam wibracje telefonu.

Christopher: Diabełku jesteś w stanie prowadzić teraz?

Michelle😈: Jestem, a dlaczego miałabym nie być. Co jest?

Christopher: Podjedź pod nasz budynek.

Byłam ciekawa o co może mu chodzić, więc ruszyłam i po chwili znalazłam się pod budynkiem mieszkalnym dla chłopców.

Nawet nie zdążyłam sięgnąć po telefon, a już ktoś pukał w szybę po stronie kierowcy.

Nacisnęłam przycisk i otwarłam szybę.

 - Michelle kochanie! Zawieziesz nas do miasta? - zapytał Chris.
 

 - Nie ma sprawy, a co się stało?

  - Trzeba jechać po Nialla, bo się spił - odparł Chris.

  - Nie ma sprawy - zaśmiałam się - Wsiadajcie. 

  - Louis pojedzie, bo ja muszę wyjść po Nadine, nie chce, żeby same wracały.

  - Poradziłyby sobie lepiej niż niejeden chłopak - zaśmiałam się. 

  - Może i tak, ale wolę mieć pewność. Czekaj tu, Louis zaraz będzie. 


Chris poszedł w swoją stronę, a ja czekałam w samochodzie. Zaczęłam zmieniać muzykę i w końcu zostawiłam G-Eazy - I Mean it  i w tym momencie do auta wsiadł Louis. 

 - Dzięki wielkie, że nam pomożesz. Pojechałbym sam, ale już piłem - powiedział.

 - Nie ma sprawy i tak się nudziłam - odparłam. 

Wyjechałam z parkingu i zrobiłam głośniej muzykę, a moja tuba od basów w bagażniku chodziła wyśmienicie. 

 - Dokąd mam jechać? - zapytałam.

 - Nad jezioro, za miastem. 

 - Ładnie go wywiało - zaśmiałam się. 

 Wczuwając się w melodię jechałam szybko, bo szczerze mówiąc miałam bardzo ciężką nogę co do prędkości.

Następną piosenką było Me, Myself & I. 

Szatyn nie odzywał się prawie wcale, więc chyba nawet zapomniałam, że jest w samochodzie i dlatego zaczęłam śpiewać cicho refren, a gdy się rozwijał śpiewałam już głośniej.

 - Całkiem niezły masz głos - powiedział nagle, przez co się speszyłam.

 - Wybacz, zapomniałam, że tu jesteś - zaśmiałam się - Nie cierpię swojego głosu. 

Rude soulWhere stories live. Discover now