6.

81 8 5
                                    

Następny miesiąc minął nam na wspólnych wypadach w weekendy, to do kina, to na imprezy, w zależności gdzie nam się chciało. Zaczynało już robić się ciepło i dobrze.

W międzyczasie między Niallem i Nathalie zaczynało już iskrzyć, z czego bardzo się cieszyłyśmy z Nadine.

Za to ja z Louisem byliśmy dobrymi kuplami, nic więcej.

Dobre i to ...

Pisaliśmy do siebie często, ale te rozmowy miały charakter czysto przyjacielski. Nigdy jakoś nie odważyłam się zagadać na te tematy.
Wiele razy rozmawiałam o tym z Nathalie i Nadine, nawet ostatnio z Chrisem, ale nic z tego, nie potrafiłam.

Trudno.

*
Dzisiaj jest piątek i właśnie skończyłam wszystkie zajęcia i razem z naszą paczką czekamy za szkołą na Nialla i Nathalie.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i paliliśmy papierosy aż dołączyli do nas.

- Mam nadzieje, że nie macie na dzisiaj już planów - powiedziała wesoło Nath witając się kolejno z każdym.

- Zależy o co chodzi - odpowiedział Chris.

- Jake robi dzisiaj wieczorem swoje urodziny, wybierzemy się prawda? - zapytała robiąc słodką minkę.

- Mogę dzisiaj prowadzić - zadeklarował Niall.

- Niall , co ci stary? Chory jesteś? - zapytał zdziwiony szatyn robiąc wielkie oczy.

- Nie mam ochoty dzisiaj - odpowiedział spoglądając na Nathalie.

- Widzimy się o 20:30 na parkingu - podsumowała.

Każdy rozszedł się w stronę swoich pokoi, by zacząć przygotowania.

Zostało półtorej godziny do umówionego spotkania i dziewczyny były już praktycznie gotowe. Dziwne, bo zawsze robią wszystko w biegu na ostatnią chwilę.

Ja sama zaś siedziałam z mokrymi włosami zawiniętymi w ręcznik i czytałam książkę.

- Michelle szykuj się! - krzyknęła Nadine.

- Przecież mamy jeszcze dużo czasu - odpowiedziałam.

- Musisz dzisiaj wyglądać jak bogini - podeszła do mnie Nathalie i wyrwała mi książkę odrzucając ją w bok - Chodź.

Nadine właśnie ustawiła krzesło na środku pokoju i gestem nakazała mi na nim usiąść.

Przewróciłam tylko oczyma, ale zrobiłam to.

Siedziałam tam chyba z pół godziny słuchając jak dziewczyny kłócą się co powinnam ubrać. Przeglądałam w tym czasie strony w sieci, by zająć czymś czas. Z tego stanu wyrwały mnie uderzające we mnie ubrania rzucone przez jedną z dziewczyn.

- Ubierz się w to - powiedziała Nathalie.

Zaczęłam ściągać swoje ubranie, oglądając jednocześnie co dla mnie przygotowały.

Była to czarna, krótka, koronkowa bluzka na szerokich ramiączkach, obcisłe czarne rurki, czarna ramoneska i czarny kapelusz. Przynajmniej kolorystycznie dobrze dobrały.

Ubrałam wszystko prócz kurtki i kapelusza.

Dziewczyny na nowo zaciągnęły mnie na krzesło.

- Nath leć po suszarkę - poleciła Nadine.

Po chwili wróciła już z suszarką, prostownicą i widocznie jakimiś balsamami do włosów. Mocnym pociągnięciem zdjęła mi ręcznik z głowy, a wilgotne jeszcze włosy swobodnie opadły na plecy.

Rude soulWhere stories live. Discover now