14.

26 1 4
                                    

Zasnęłam bardzo szybko, ale miałam bardzo niespokojny sen.

Śnił mi się Evan. Jak znęcał się nade mną.

Obudziłam się łapczywie łapiąc powietrze. Byłam cala spocona. Rozglądałam się gorączkowo po pokoju w którym było ciemno, jednak widziałam leżącą przodem do mnie skuloną postać, owiniętą szczelnie w koc.

Nawet nie wiem kiedy położył się obok.

Sama znowu się położyłam starając się uspokoić oddech.

Nagle poczułam rękę która ciągnie mnie w swoją stronę.

Przestraszyłam się gdy zobaczyłam że Louis nie śpi.

- To tylko sen mała- mruknął przyciągając mnie na tyle blisko by mógł wtulić się w moje włosy.

Sama wtuliłam się w jego tors i starałam się zasnąć.

Nie wiem co się ze mną dzieje...

~

- Dajcie jej spokój- usłyszałam ściszony głos Lou.- Kiepsko spała w nocy.

Otworzyłam oczy zakrywając się szczelniej kołdrą wdychając osiadły na niej zapach męskich perfumów szatyna.

- Michelle o 16 jest rozdanie dyplomów nie zapomnij- powiedziała Nadine która siedziała na kanapie przytulona do Chrisa.

- Mogliście sobie odpuścić wczorajsze baraszkowanie w naszym pokoju- mruknęłam odwracając się do nich tyłem.

~

Do pokoju wróciłyśmy około 14 by mieć czas na przebranie się i uszykowanie.

- To co diablico dzisiaj tez cię ubierzemy - klasnęła w dłonie zadowolona Nath.

Kurwa.

Dzisiaj wybrały dla mnie białą koszulę w czarnym chokerem wiązanym na szyi. Uparły się na spódniczkę o którą musiałam się z nimi kłócić, niestety od początku byłam na straconej pozycji. Tak więc stanęło na czarnej lekkiej spódniczce do polowy uda.

Włosy upięły w luźnego koka u dołu głowy i delikatny makijaż. Wyglądałam na prawdę dobrze. Bardziej kobieco niż zwykle. Przez material bluzki prześwitywał mój nowy tatuaż jak i czarny biustonosz.

Jedyne co udało mi się wywalczyć to brak obcasów. Zamiast nich były czarne krótkie conversy.

Nath ubrała białą koszulę, leginsy i lity, a Nadine pudrowo różową sukienkę i czarne szpilki.

Wyszłyśmy na pięć minut przed apelem, a i tak dotarłyśmy na czas.

Stanęłyśmy na samym końcu sali, bo nigdzie nie było miejsc, ze względu na obecność rodzin co niektórych uczniów. Ja nigdy nie czułam potrzeby by moja rodzina tutaj była.

Apel jak zawsze był nudny i długi, a jak zwykle rozdawanie świadectw odbędzie się na samym końcu, wszystko po to by zmusić nas i słuchania ich durnego gadania.

W końcu.

Masz dyrektor rozpoczął wyczytywanie nazwisk.

Mój kierunek jak zawsze był na samym końcu, ale co zrobić.

Widziałam już Louisa był ubrany w białą koszulkę i czarne rurki, a jego włosy były w cudownym nieładzie.

Rozpoczęło się wyczytywanie nazwisk z mojego roku, a gdy usłyszałam w końcu swoje jak zawsze miałam nogi jak z waty.

Wchodząc na podest modliłam się, by nie zaliczyć bliskiego spotkania trzeciego stopnia z parkietem.

Odebrałam dyplom jak i dwie książki o sztuce za dobre wyniki w nauce. Wracając do dziewczyn zobaczyłam że dołączyli do nich już również chłopacy.

Rude soulWhere stories live. Discover now