Rozdział 11 - Build-A-Bear

411 39 1
                                    

Niall's POV:


Później tego samego dnia, kiedy już zjedliśmy nasze nuggetsy, które prawie spaliły się na wiór, zapobiegawczo zadzwoniłem i zarezerwowałem dla nas całe centrum handlowe. Dzięki temu mogłem wyjść na miasto bez obawy, że ktoś by mnie rozpoznał, a o to nie było trudno. Zapłaciłem im trzysta dolarów ekstra, w zamian za co oni mieli siedzieć cicho. To było trochę kompromitujące, ale nie można powiedzieć, że nie miałem na to pieniędzy.

- Nie musisz tego robić, przecież wiesz - powtórzyła Avery po raz setny, siadając na miejscu dla pasażera. Aimee uśmiechała się od ucha do ucha w swoim foteliku, odkąd dowiedziała się gdzie jedziemy. Krzyczała i podskakiwała, chociaż wcale nie byłem pewien, czy wiedziała, czym jest *Build-A-Bear.

- Wiem, że nie muszę, ale to nie oznacza, że nie mogę - uśmiechnąłem się, spoglądając na Avery. Mimo że poznaliśmy się już dawno temu, wciąż chciałem się nią opiekować. Wyglądało na to, że wcześniejsze wydarzenia naprawdę nią wstrząsnęły. Nic nie mogłem na to poradzić, miałem wrażenie jakby wtedy się mnie bała.

- Mogę to ze sobą zabrać? - zapytała Aimee z tylnego siedzenia. Sięgnąłem do tyłu i pogładziłem ją po nodze, na co pisnęła.

- Jasne? Niby czemu nie mogłabyś zabrać ze sobą swojej maskotki? - odezwałem się zdziwiony.

- Mój tatuś mówił, że- zaczęła dziewczynka, ale zamilkła, widząc jakie spojrzenie rzuciła jej mama. Coś naprawdę było na rzeczy, chciałem się dowiedzieć, o co chodziło z ojcem Aimee. Chociaż miałem ochotę trochę powęszyć w tym temacie, wiedziałem, że z czasem Avery sama mi powie.

- Naprawdę mamy dla siebie całe to miejsce? - zapytała mała. Przytaknąłem.

- Taa. Słyszałaś kiedyś o One Direction, Aim? - zapytałem, przyglądając się jej w lusterku. Skupiła na mnie wzrok i pokręciła głową, a loczki no końcach jej włosów zaczęły podskakiwać.

- W takim razie to jest nazwa mojego zespołu. Jestem trochę sławny, co oznacza, że ludzie wiedzą kim jestem. A ja nie chcę, żeby moi fani mnie tu zobaczyli, ponieważ tak na serio jestem tajnym szpiegiem - zmyśliłem. Avery spojrzała na mnie z ukosa i trąciła mnie w ramię.

- Jak *"Mali Agenci"? - zapytała zaciekawiona Aimee.

- Tak, kochanie - westchnęła Avery, pochylając się ku mnie. Pachniała naprawdę ładnie, jak coś z wanilią. - Dzięki, teraz będę musiała jej tłumaczyć, dlaczego wcale nie jesteś żadnym szpiegiem.

- Ale ja nim jestem - powiedziałem, rzucając jej uśmiech. Dzisiaj wyglądała bardzo ładnie, włosy miała związane w koński ogon, ubrała na siebie zwykłą białą koszulkę i czarne spodnie. Była taka piękna, nawet się o to nie starając - pomyślałem i zaraz uświadomiłem sobie, że wciąż się na nią gapię. Zarumieniłem się i pospiesznie z powrotem skupiłem wzrok na drodze.

- Już prawie jesteśmy! - zawołałem. Centrum znajdowało się dobre półtorej godziny od Motelu 6, więc Avery kupiła kredki i kolorowanki dla swojej córki, by ta się nie nudziła. Widziałem to wcześniej, każda strona trochę pokryta była kolorowymi bazgrołami, to musiała być używana książka. Na okładce naklejona była mała naklejka mówiąca: "Promocja: 99 centów".

Gdy już znaleźliśmy się pod sklepem, wyszukałem wolne miejsce parkingowe i powoli zaczęliśmy się gramolić z auta. Nie chciałem ryzykować, by ktokolwiek zobaczył mnie na zewnątrz. Wiedziałem, że wystarczyła jedna fanka, która napisze o tym tweeta i zostanę zlokalizowany, a później przeniesiony. To by oznaczało urwanie kontaktu z dwoma dziewczynami, które tak bardzo polubiłem.

Motel 6 - Niall Horan - Polskie Tłumaczenie / Polish TranslationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz