II. Przemiana

716 53 4
                                    

Czułem że umieram z głodu. Przedemną było rozłożone to nieszczęsne mięso. Wiedziałem co mnie czeka po zjedzeniu go. Nie miałem innego wyjścia. Wolałem zostać wendigo niż tu umrzeć w dodatku w samotności.
Mięso było okropne, nie dobre. Zjadłem tylko trochę. Z dnia na dzień czułem się trochę lepiej. Nie jadłem go dużo ale trochę, tylko tyle aby zaspokoić głód. Dziwne było tylko to że nie czułem wogule żadnej przemiany. Gdy wyszłem z kopalni poszłem poszukać coś w resztkach po schronisku. Nagle zauważylem kawałek szkła lub lustra. Podniosłem go. Nagle zobaczyłem swoje odbicie. Wyglądałem okropnie. Moja cała twarz była w ranach. A co najgorsze na lewej stronie miałem ogromne rozciecie przy ustach a z rozciecia wchodziły zęby. Nie wiem jakim cudem tego nie zauważyłem. Byłem załamany. Usiadłem pod drzewem i nie mogłem tego zrozumieć czemu zjadłem to mięso. Teraz nie mam już wogule szans żeby wrócić do domu i przyjaciół. Znowu wrucioło załamanie. Poszłem do kopalni bo czułem że teraz tam będzie mój dom. Siedziałem pod ścianą, płakałem jak małe dziecko, nawet nie obchodziło mnie to że w każdej chwili może przyjść wendigo i mnie zabić, wręcz przeciwnie chciałem już umrzeć.
Jednak przy życiu utrzymywała mnie branzoletka, którą razem z Chrisem mieliśmy na znak wiecznej przyjaźni. Gdy się jej dobrze przyjżałem zauważyłem że jest tak napisany numer do Chris.W tym momencie bardzo się ucieszyłem.

UNTIL DAWN - JOSHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz