XIV. Spotkanie z przyjaciółmi.

340 21 7
                                    

Sam: Wstawaj Josh bo sie spóżnimy.

Byłem tak zaspany że niewiedziałem co sie dzieje. Wstałem tak szybko jak tylko mogłem. Poszedłem do łazienki obmyłem sie wodą. Potem ubrałem koszule, jeansy i bluzem i oczywiście bandane. Byłem gotowy. Maski niepotrzebowałem do rozciecie jest małe i tylko blizna. Siedziałem w kuchni i jadłem śniadanie. Sam po 10 minutach była gotowa. Była ubrana w czerwoną sukienke i szpilki.

Josh: ślicznie wygladasz
Sam: dzięki to co wychodzimy
Josh: Tak

Wsiedliśmy do samochodu. Jechaliśmy do jakieś kawiarni. Mi to było obojetnie gdzie. Gdy dojechaliśmy Chris już tak był razem z Ash.

Sam: Cześć wszyskim
Ashley: Cześć Sam dawno się niewidziałyśmy
Sam: Oj dawno
Ashley: cześć Josh fajnie że przyjechałeś
Josh: no cześć Ash
Chris: siema Josh co tam dawno nie gadaliśmy
Josh: cześć Chris no tak jakoś tak wyszło

Strasznie się cieszyłem widziałem że Chris też. Niewiem czy tylko mi się wydawało czy Ash była coś niezadowolona. Nie będę się tym przejmował ważne że Chris jest. Poszliśmy wszyscy do stolika. Każdy sobie coś zamówił. Ja sobie zamówiłem tylko gorącą czekoladę. Nie lubie jeść jak jest dużo ludzi. Sam, Chris i Ash cały czas gadali ja siedziałem cicho, nie przeżkadzało.

Chris: Josh czemu siedzisz tak cicho?
Josh: tak poprostu
Chris: widzę że to rozciecie na twarzy ci całkiem zmalało.
Josh: no tak naszczescie
Chris: a tak wogule to czemu nosisz bandany na obu rękach
Josh: yyyyy...... tak jakoś nieważne
Chris: Josh przecież wiesz że mi możesz zaufać
Josh: niechce o tym gadać sory muszę nachwile wyjść

Miałem tego dość tych ciągłych pytań. Wyszedłem na zewnątrz i usiadłem pod ścianą. Te ciągłe pytania doprowadza mnie do szału. Nagle przyszła Sam.

Sam: Josh co jest wszytko dobrze
Josh: już sam niewiem
Sam: spokojnie chodź już do nas wszytko wyjaśniłam Chrisowi
Josh: co co ty mu powiedziałas
Sam: że mam teraz gorsze chwilę i tak czasami masz
Josh: uff.... to dobrze
Sam:to co wracasz czy zostajesz
Josh: idę do was

Sam podała mi rękę i wróciłem. Gdy weszłem do środka usłyszałem że Ash mówi do Chrisa,, on zawsze wydawał mi się dziwny,, poczułem się trochę dziwnie. Po Chrisie było widać że był niezsmaczony tą sytuacją.

Josh: sorki Chris za to
Chris: spoko

Później trochę gadałem z Chrisem. Ashley jakoś zemną nie gadała niewiem czemu, może jednak ma coś domnie. Po jakimś czasie coś mi się zaczęło wydawać że za oknem był Hill z nożem. Pewnie przez te myśli o Ash i tym wydarzeniu znowu te shizy.

Josh: Sam masz te tabletki potrzebne mi
Sam: Josh co jest?
Josh: znowu ten Hill
Chris: Josh, Sam co jest jakie tablki jaki Hill??
Josh: wytłumaczę Ci kiedyś to na spokojnie ale teraz Sami proszę daj
Sam: proszę
Josh: dzięki

Wziołem szybko tabletki. Głupio że Chris coś teraz wie. Pomyśli że mam jakieś problemy. Hill zniknoł, od tego czasu co Chris coś skumałam siedziałem cicho. Z nikim nie gadałem. Byłem już zmęczony więc prawie zasypiałem.

Sam: no my już będziemy się raczej zbierać bo mi tu Josh zaśnie
Chris: no właśnie widzę że już normalnie śpi my też będziemy się zbierać do następnego

Każdy z każdym się pożegnał tylko coś Ash z niechęcie się zemną pożegnała. Byłem tak zmęczony że spałem w samochodzie. Gdy dojechaliśmy do domu odrazu padłem na łóżku. Szybko się przebrałem i położyłem spać. Sam też się położyłam. Od razu zasneliśmy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 08, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

UNTIL DAWN - JOSHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz