Dobra. Dzisiaj, moje życie jest monotonne. Tak, inaczej nie można tg określić.
Niedawno zauważyłam kto tak na prawdę spiepszył mi życie i co można było zrobić, aby tg uniknąć, niestety ale to nie była moja broszka.
To nie ja decydowałam o tym z kim zwiąrze się moja mama, jakie sytuacje z tego wynikną. Nie miałam w tym w cale udziału...
Chociaż, chociaż próbowałam przekazać mamie, że to nie to.
Czułam, miałam takie przeczucie,
iż ta relacja nie będzie normalna.
Że nic z tg nie wyjdzie, bynajmniej dobrego. Moja intuicja mnie nie zawiodła, no ale, cóż. Serce nie sługa.Stosunkowo na początku było w miarę okej, nowe miejsce, nowy dom,
remont, stare zaniedbane podwórko.
To wszystko, tak jakby mnie przytłaczało i przerarzało, wszystko tam było takie obce, takie ponure...
Stare, poniszczone rzołnieżyki, ogromne, drewniane szafki.
A oni, byli wyłącznie sobą zajęci.Dzień, jak co dzień, szkoła, lekcje, dom, obiad, kolacja. Nic szczególnego,
jedynie od czasu do czasu, gdy ojciec przyjeżdżał po tygodniu z trasy, przychodzili do niego koledzy "od kieliszka", po jakimś czasie mamie zaczęło to przeszkadzać, więc spotkania przeniosły się do nich, w raz z powrotem z pracy. Więc wracał, już naprany do domu, robił awantury, chociaż mama też nie była święta. Prowokowała je, bo nie mogła patrzeć jak ojciec wraca nachlany i ma wszystko w dupie. Nie mogła siedzieć spokojnie i tolerować tg co robi, no ale sama w pewnym sęsie zapewniła sobie taki żywot.
I tak ciągnęły się długie lata mojego życia, do 1 klasy gimnazjum, oczywiście bywały też lepsze dni, mimo tg wszystkiego, mama była przez pewien okres dla mnie, tak jakby przyjaciółką. Chodziłyśmy na wspólne zakupy, zgadzała się na wiele, rozmawiałyśmy na różne tematy, opowiadała mi o swojej młodości, o błędach, o jej ojcu, a moim dziadku, którego nie miałam okazji zapamiętać, gdyż zginął w wypadku, kiedy miałam zaledwie roczek.Bum! Nastał pierwszy dzień nowego roku, po sylwestrze spędzonym u cioci, dowiedziałam się że nie wracamy do domu, tylko do babci.
Byłam bardzo zdziwiona, chciałam wiedzieć co się stało, ale nikt nic nie mówił. W krótce dowiedziałam się,
że w noc sylwestrową, mój ojciec pokłucił się z mamą i próbował zrobić jej dużą krzywdę. Nie zdziwiło mnie to za bardzo, ponieważ już nieraz uderzył ją i było bardzo możliwe, że posunie się do gorszych czynów. Po tej pamiętnej nocy mama w końcu przejrzała na oczy, odeszła od niego, ale ta decyzja zrodziła kolejne sytuacje, które zrójnowały mi młodość. Od tamtego czasu mieszkamy u babci i w cale nie jest lepiej. Tym razem agresja przeszła na mnie, tym razem to ja jestem ofiarą.
Otóż, babcia jest bardzo troskliwą osobą, chorobliwie troskliwą i stanowczą, bezwzględną, co odbiło się ostro na mojej, kruchej psychice.
Babcia, dzień w dzień wymagała ode mnie dorosłości, odpowiedzialności lecz sama robiła wszysko, żeby tylko mi to odebrać, wysługiwała mnie, i nadal to robi, przez to nie dała mi szansy na samodzielność, zrobiła ze mnie duże dziecko, które zdane jest na łaskę dorosłego.
CZYTASZ
Śmierć [My True Story]
SpiritualNo cóż, życie mimo wszystko jest... krótkie? Mi się tak nie wydaje, dużo już przeszłam, dużo wycierpiałam. Praktycznie codziennie zmagam się z myślami, praktycznie każdego dnia... chce umrzeć, ale nie mam odwagi. Tak naprawdę nic nie znaczę, boję...