ZPW Ayato
- Zaczekaj....to króliczek ma rozdwojenie jaźni?!- krzyknąłem.
- Coś w ten deseń, bo...tylko ja mogę słyszeć i widzieć co aktualnie dzieje się tutaj, kiedy mnie nie ma, ona nie ma takiej zdolności. Jestem sobą, kiedy Emi uderzy się mocno w głowę. I nie musisz tak krzyczeć. - powiedziała spokojnie.
-...ok mam jeszcze ostatnie pytanie.
- Znowu? Miałeś milion ostatnich pytań...
- To ostatnie!
Westchnęła i znów zamknęła oczy, usiadła na parapecie. Kołysała swoje nóżki.
- No słucham...- powiedziała.
- Jak Emi może wrócić?- spytałem, a ona się wzdrygnęła.
-...przez 7 godzinny sen...- no nie!- i uderzenie w głowę.
- Aha...czyli jak cię uderzę w głowę to króliczek wróci?
- Tak...ale chyba nie masz takiego zamiaru?
- Nigdy bym nie tknął w taki sposób króliczka!
Dziewczyna zeskoczyła z parapetu i poszła w stronę schodów, poszedłem za nią, żeby pilnować tego co się stanie. Schodziliśmy po schodach, kiedy niefortunnie potknąłem się o sznurówkę nie zawiązanego buta i upadłem, a co najgorsze...Wylądowałem na Króliczku...już po mnie. Wstałem jak najszybciej z niej i już trzymałem ręce w górze, kiedy...
- Ayato-kun co się stało?- usłyszałem ten nerwowy głos.
Podbiegłem do niej i przytuliłem jak najmocniej. Wdychałem jej malinowy zapach.
- Mój króliczek wrócił! Boże dziękuje ci!
- Ayato-kun....dusisz mnie!- krzyknęła.
Wypuściłem ją z uścisku, króliczek nerwowo na mnie patrzył. Pogładziłem jej roztrzepane włosy oraz jej rumiane policzki. Czekoladowe paczałka nie spuszczały ze mnie wzroku.
Nachyliłem się, żeby poczuć słodki smak malin z jej ust. Przekraczałem każde milimetry dzielące nas dwoje. Dziewczyna zdenerwowana cofała się, aż do ściany. Zamknąłem jej drogę ucieczki rękoma, opierając się o ścianę.
Odwróciła wzrok, nie chciała na mnie patrzeć. Chwyciłem ją za podbródek, Króliczku ty dobrze wiesz, że nie ma dla ciebie ucieczki.
- Ayato....kun...- usłyszałem głos króliczka wypowiadającej moje imię.
- Źle...miałaś mówić po prostu Ayato.- pocałowałem jej nosek.
- P-przepraszam...proszę p-przestań...Ayato...
Już miałem ją pocałować, zostały mi tylko z trzy milimetry, ale dostałem czymś w głowę i dobrze znam ten dziennik.
- Au!!!- chwyciłem się za głowę.- Sensei Fubayashi! Co pani robi?!
- Jest już dawno po dzwonku... Nakamura-San dlaczego molestujesz tą niewinną dziewczynę?- podniosła jedną brew do góry
- Ja ją molestuje?! Od kiedy całowanie to molestowanie Sensei?!
Nienawidzę tej baby, zawsze jej coś nie pasuje! Dlaczego ona jest moim wychowawcą?! A to molestuje, a to dewastuję własność szkoły...co jej zrobiłem?
-...Kirigami-San czy Nakamura-San coś ci zrobił?
- Um...nie proszę pani....- powiedziała, tera to ona nic mi nie zrobi! Nie ma dowodów, hehe....
- No dobra...idźcie szybko na lekcje...- westchnęła nauczycielka.- A i Kirigami przyjdź proszę do mnie po lekcjach.
- Dobrze Sensei. - odpowiedziała.
Poszliśmy w stronę klasy, króliczek zachował odległość dwóch metrów. Boże, jakie to słodkie!
Wziąłem ją pod ramię, znowu się zarumieniła. Szliśmy tak w ciszy. Nikt nie śmiał jej przekroczyć. Malutkie ciało króliczka było ciepłe i delikatne. Jej oddech był niespokojny.
Zawsze jak na nią patrzyłem czułem bicie serca w klatce piersiowej. Czemu ona pobudzała we mnie takie emocje? Lecz wiedziałem, że ona musi być moja.
Inne dziewczyny inaczej się zachowują, to one mnie podrywają, a ja zniechęcony zawsze je odtrącam. Teraz dziewczyny nie są takie delikatne i słodkie moim zdaniem, większość sama mi do łóżka wchodzi. Na prawdę chciałbym spotkać inną dziewczynę niż te...i spotkałem, tylko ona mnie nie pamięta.
Byliśmy naprzeciwko drzwi do klasy, nawet nie pamiętam jaką mamy teraz lekcje. Już miałem otworzyć drzwi, ale zostałem pociągnięty za koszulkę. Wpatrywała się w podłogę, blond włosy zasłaniały jej twarz.
- Ayato...kun...ja nie wiem...- szepnęła.
Uśmiechnąłem się, podniosłem jej podbródek do góry. Spojrzałem się głęboko w jej oczy.
- Nie musisz się niczego bać...bo ja tu jestem.- powiedziałem.
Na jej twarzy pojawił się ciepły uśmiech, który widziałem zaledwie tylko dwa razy. Ten uśmiech był mój i nikogo innego. W tej chwili nie wytrzymałem.
Pociągnąłem za rękaw marynarki i mocno wpiłem się w jej usta. Pocałunek był jak rozkwitające fiołki o poranku i smak słodkich malin.Skończyłem po paru minutach, króliczek był zdezorientowany i zarumieniony do skraju możliwości.
Otworzyłem drzwi do klasy i pociągnąłem dziewczynę za rękę. Nauczyciel rzucił komentarz, a cała klasa patrzyła się na nas. Podszedłem do swojego miejsca razem z nią. Na szczęście siedziała koło mnie, więc mogłem podziwiać piękne widoki.
Znużony paplaniną nauczyciela na temat testu oddałem się w objęcia Morfeusza. Jedyna myśl przechodzi w myślach...czy zdołam ją rozkochać przez miesiąc?
------------------/////////////-------------------
Nie potrafię pisać maratonów....przepraszam....
Postaram się w rzucić kolejny, jeśli go dzisiaj skończę.
W ramach przeprosin wrzucę dla was rysunek przeze mnie wykonany.Chyba wiecie kto to...i wiem nie umiem rysować....
Zagwiazdkuj, skomentuj będzie się cieszył autor, który ruszy dupę do pracy, a ty będziesz cieszył się z kolejnego rozdziału. Czysty deal
W mediach Emi i życzę dobrego wieczoru!!!
Do zoba/ Azrael-Chan
CZYTASZ
Shy Girl & Bad Boy by Azrael-Chan
Ficção AdolescenteKirigami Emi typowa nastolatka, no może nie taka typowa, gdyż nie wychodzi z domu z lęku przed swoimi rówieśnikami. Pewnego dnia przeprowadza się z małej mieściny do wielkiego i przerażającego dla niej Tokyo. I to nie wszystko! Uczona w domu Emi nig...