Chapter 11

405 30 5
                                    


ZPW Emi

Niebo było przejrzyste, nie było za ciemne, ani za jasne. Chmury ścigały się między sobą. Małe obłoczki trzymały wielkich zmierzając w stronę końca, ale biedne nie wiedziały, że ono nigdy nie nadejdzie. To wszystko wyglądało jak tor wyścigowy, niebo było drogą, a chmury samochodami.  Jeżdżą, ale nigdy nie spotykają końca.  Jedyną różnicą jest to, że chmury są znacznie powolne, więc mają dłuższą drogę, a samochody mogą w końcu się zatrzymać. Przypomina moją bezkresną tułaczkę po tym świecie, ja też nie wiem kiedy nadejdzie koniec.

Siedziałam na ławce, rysując w notatniku. Cieszę się, że mam chwile samotności. Ale i tak on w końcu przyjdzie i zacznie mnie denerwować, taka już jego natura. Kiedy tak sobie rysowałam, zaraz...ale co ja rysuje ?! Na kartce w zeszycie widniała twarz Ayato z tym swoim uśmieszkiem i sercami wokół.

- Co tam rysujesz? - usłyszałam głos i jak najszybciej zamknęłam zeszyt.

- A-Ayato- kun?

Uśmiechnięty jak zawsze, kucał na ławce i przyglądał się. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w policzek, po czym wypuścił. Zrobiłam się czerwona jak pomidor.

- Króliczku pokaż! Przecież widziałem już każdy twój rysunek!- prosił.

- N-nie...- spojrzałam się w dół.

Zaraz, kiedy widział moje rysunki?! Przecież chowam je w najskrytszym miejscu! Nie wierzę...kiedy on tam zaglądał?!

-  Ayato! Jak mogłeś?!! Głupek! Głupek! Czemu zaglądałeś do moich majtek?!

-...Co? Niby kiedy?!-krzyknął. 

- B-bo wszystkie s-swoje rysunki chowam w sz-szufladzie z...bielizną.- wytrzeszczył oczy.

- Nie zaglądałem! Ale jakbym mógł, to bym tak zrobił! Po prostu patrzyłem, kiedy rysowałaś na lekcji albo gdzie indziej i tyle!- krzyczał.

Przestraszona i zażenowana schowałam twarz w dłoniach. Po czułam jak przesunął się do mnie bliżej i owinął mnie ramieniem.

- P-przepraszam...nie powinnam od razu cię oskarżać...- bełkotałam

-Heh...Króliczku, dzięki za info! Teraz wiem gdzie szukać!- powiedział. 

Spojrzałam się na niego. Z jego twarzy nie schodził ten znienawidzony przeze mnie łobuzerski uśmieszek.

- No to co Króliczku? Pokażesz? Myślałaś, że zapomniałem?- huh?!

O nie rysunek! Szybko chwyciłam mój zeszyt i uciekłam w stronę wejścia do szkoły. Biegłam co sił w nogach, że nawet nie zauważyłam wychodzącej z pokoju nauczycielskiego wychowawczynię. Po czym wpadłam na nią i obie padliśmy, jak długie na podłogę. 

Spojrzałam się na osobę, którą wpadłam, a kiedy spostrzegłam kto to był, moje serce zatrzymało się w miejscu. Wstałam jak najszybciej i schyliłam głowę.

- Przepraszam, Sensei Fubayashi...nie chciałam pani skrzy...- kobieta szukała czegoś po podłodze.

- Gdzie? Gdzie one są? O mój Boże nic nie widzę...- bełkotała.

- Zgubiła pani okulary?- spytałam.

- Tak...pomożesz mi poszukać? - z twarzy nie schodziła zmartwiona mina.

- Dobrze...- odparłam.

Zaczęłyśmy szukać, kiedy poczułam na ramieniu czyjąś rękę. Natychmiast skoczyłam,jak oparzona i walnęłam się głową o czyjąś szczękę. Na szczęście to był chwilowy ból. I jakoś nie straciłam przytomności, ale usłyszałam trzask. Zamarłam...Ayato upadł na okulary Sensei i chyba nie tylko ja to słyszałam.

Shy Girl & Bad Boy  by Azrael-ChanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz