Chapter 2

929 52 7
                                    

    Stałam tam na peronie gapiąc się w przestrzeń. On mnie pocałował...dopiero przyjechałam i ktoś mnie od razu całuje?
- Emi? Emi!- ktoś wolał moje imię.
     Odwróciłam się w stronę głosu, nagle nie było już tyle ludzi co przedtem. Zobaczyłam osobę, która wolała mnie.
     Był to wyskoki mężczyzna o brunatnych włosach lekko siwiejących. Podejrzewam, że miał z jakieś 40 lat. Mężczyzna popatrzył się na mnie i spojrzał się na kartkę. Podszedł do mnie żwawym krokiem.
- Emi?- spytał się.
- Taak...- odpowiedziałam.
- Oh na litość boską nareszcie cię znalazłem!
- Przepraszam, a kim pan jest?- spytałam się.
- Ah no tak...byłaś wtedy malutka...jestem twoim wujkiem, ale nie mów na mnie wujek mów do mnie po imieniu Yuichi.- podał rękę i się uśmiechnął.
    Dopiero teraz zauważyłam, że wujek jest bardzo podobny do taty. Mieli te same oczy, włosy i uśmiech.
- Miło cię poznać wujku...- powiedziałam.
   Tutaj się nie jąkam, gdyż jestem przyzwyczajona do rozmowy z dorosłymi, ale z osobami w moim wieku to...nawet nie potrafię wydukać słowa.
- Przepraszam, nic nie słyszę...- powiedział nachylając się.
- Miło mi cię...- nie skończyłam.
- Dobra chodźmy już, bo na nas czekają w domu. - przerwał mi.
Pojechaliśmy długimi i ruchomymi schodami na górę, od razu zauważyłam wyjście. Wyszliśmy i kierowaliśmy się w stronę samochodu zaparkowanym nie daleko. Wsiadłam do samochodu na tylne siedzenie, wujek zasiadł nad kierownicą.
- Ok...no to jedziemy!- uśmiechnął się w lusterko do mnie.
       W odpowiedzi też się uśmiechnęłam. Odwróciłam wzrok w stronę okna. Tokyo różnił się bardzo od mojego małego miasteczka. Wszędzie widziałam bilbordy i świecące napisy, jakieś budki z jedzeniem i wielkie wieżowce, a co najgorsze widziałam wielu ludzi, nie tabun ludzi, byli dosłownie jak mrówki w mrowisku.
Zdecydowanie różnił się od cichego i spokojnego Akoto. Czułam się bardzo senna, więc pozwoliłam dobie przysnąć, chcę na prawdę odpocząć po tym wszystkim...
Godzinę później
- Hej wstawaj, kruszynko...- mój sen przerwał czyiś głos.
      Otworzyłam oczy, zauważyłam chłopaka o pofarbowanych na czerwono włosach i brązowymi oczami.
  - Hej tato...ona otworzyła oczy co teraz mam zrobić?- powiedział.
   - Zachowaj się jak dżentelmen...- wujek spojrzał się na chłopaka z miną co za głupek.- Może najpierw się przedstawisz?
-  A dobra!- spojrzał się na mnie.- Eto..może najpierw wyjdziesz?
     Teraz pomyślcie jaka była moja reakcja, kiedy pierwszy raz go zobaczyłam? Pytanie za 100 punktów! Odpowiedz brzmi:
" On...jest za blisko! Zaraz zemdleje!"
      Prawie wyzionęłam ducha dosłownie, przynajmniej kiedy spostrzegł, że się obudziłam to odsunął się, ale jeśli on budził i cały czas był w takiej odległości?! Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.
- E no...słyszysz mnie?- kiwnęłam głową. - No to...
- Głupku, dlatego wciąż nie masz dziewczyny!- nagle ktoś go popchnął mocno do tyłu.
- Cześć! Jestem Megumi, a tamten idiota to Jun, a ty jesteś słodka Emi?- uśmiechnęła się szeroko.
     Była to wysoka dziewczyna z także pofarbowanymi włosami o kolorze wiśni. Wygaadała gdzieś na 18 lat, a nawet więcej.
- T-tak...- odpowiedziałam na jej pytanie.
- Kia! Ale jesteś przesłodka!- przytuliła mnie  do siebie, jednocześnie wyciągając mnie z samochodu. - Gdybym była chłopakiem zakochałabym się od pierwszego wejrzenia!
       Weszłyśmy do dużego białego do domu, wyglądał przyzwoicie i czuć było na swoim ciele, że ktoś tu mieszka.
     Puściła mnie dziewczyna  i nagle pociągnęła mnie za rękę. Ciagnąć mnie pobiegłyśmy na górę, miałam tylko sekundę, żeby zdjąć buty. Otworzyła przede mną drzwi.  Był to duży pokój z dwoma łóżkami i biurkami oraz szafami. Pokój był koloru błękitnego, a meble byłe białe. Widziałam także swoje kartony z rzeczami.
- O to nasz pokój Emi! Zobacz nawet twoje rzeczy już przysłali.- powiedziała.
      Nigdy z nikim nie dzieliłam pokoju, zawsze lubiłam swoją prywatność. Nie wiem co teraz mnie czeka,  gdyż dziewczyna była strasznie głośna i odważna, a pewnie nie da w nocy mi spać.
- Przy-ytulnie tu na-nawet...- powiedziałam.
Zaczęłam układać rzeczy po swoich półkach. Położyłam kilka książek i wyłożyłam swoje zeszyty.
- Dziękuje! Sama wybierałam meble, specjalnie dla ciebie.
Odwróciłam się w jej stronę, poczułam się trochę speszona.
- Dzi-dziękuje...cho-chociaż nie-ie mu-usiałaś...
- Wiesz możesz się odprężyć, naprawdę możemy zostać fajnymi przyjaciółkami!
- N-no dobrze.- coś ten pomysł nie zbyt mi się podoba.
- Kia! To może na początku opowiesz mi ci coś o sobie albo masz jakieś do mnie pytanie?- przez chwilę się zawahałam, nie mogę zadać tego pytania, to głupie...chociaż.
- Jak jest w liceum?- o dziwo nie jąkałam się tym razem.
- Hmm...wiesz kiedy ja jeszcze chodziłam do liceum to wydawało mi się fajne pod względem towarzystwa i w ogóle, ale każdy człowiek jest inny i ma swoje poglądy.- powiedziała.
Tak miała rację, dla mnie szkoła powinna wydawać inna niż dla niej, a tym bardziej, że przeciwieństwie do mnie wiedziała jak to jest.
- Megumi-San powiedz czy jak chodziłaś do szkoły spotykałaś się z przeszkodami?- spytałam, chyba poczułam się pewna w jej towarzystwie może dlatego, że jest starsza?
Postawiło moje pudło na biurko i nie odwróciła się do mnie po prostu patrzyła się w ścianę.
- Każdy człowiek spotykał się z przeszkodami to naturalne...gdyby ich nie było to życie stałoby się nudne.- odwróciła się do mnie uśmiechając.- Bo potrzebujemy satysfakcji za przejście przeszkody, żeby dalej iść przez drogę zwaną życiem.
- Ro-rozumiem...- ta odpowiedz mną wstrząsnęła.
-A tak w ogóle możesz do mnie mówić One-chan!- mrugnęła.
- Dobrze...one-chan.- uśmiechnęłam się.
Dziewczyna popatrzyła się na mnie i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Nagle chwyciła moją twarz i oglądała ją trzymając w rękach.
- Kia! Emi! Powinnaś się częściej uśmiechać! Jesteś wtedy taka słodka!!!- przytuliła mnie.
- Puść ją, bo zaraz się udusi...zobacz jaka jest sina.- powiedział Jun stający w progu.
- Nie wiesz, że się puka?- krzyknęła Megumi.
- Sorry, ale były otwarte drzwi.- odwrócił wzrok, ale później spojrzał się na mnie. - Mam nadzieje, że jesteś głodna, bo mama starała się...- skwitował.
           Schowałam się za Megumi, jego oczy świdrowały od góry do dołu. Patrzył się na mnie zimnym wzrokiem, ale widać było nutę ciekawości.  Czemu on na mnie tak patrzy? Mam coś na twarzy? Zarumieniłam się strasznie, byłam czerwona jak pomidor.
- Ok może zejdziecie na dół na kolacje? Pewnie Emi jest głodna...- odwrócił w zrób i patrzył się w stronę swojej siostry.
- Jasne zaraz zejdziemy, prawda Emi?- dziewczyna do mnie się uśmiechnęła, ja tylko pokiwałam głową.
- Dzieci kolacja gotowa!- kobiecy głos krzyknął z dołu.
Kilka dni później
Szłam chodnikiem w stronę metra, dzisiaj był mój pierwszy dzień w nowej szkole, strasznie mnie to stresuje, a tym bardziej że Jun idzie koło mnie. Bym dała radę sama pójść, ale ciocia uparła się, żebym poszła razem z Junem. Szczerze wolałabym już pójść z Megumi, to nie dlatego czy mam coś do niego, ale do Megu już się przyzwyczaiłam. A Jun wydawał się zimny, oschły i na dodatek w jego oczach widziałam znudzenie całym światem, był przeciwieństwem swojej starszej siostry.
            Patrzyłam się przed siebie albo na chodnik, gdyż bałam się spojrzeć Junowi w oczy. Może to głupie, bo jest moim kuzynem, ale gdy na niego patrzę widziałam w jego twarzy ciekawość. Pojawiała się kiedy na mnie właśnie miał wzrok na mojej osobie.
       Chociaż jedynym plusem, że idziemy razem jest to, że się nie zgubie w wielkim mieście jakim jest Tokyo.
       Chłopak przystanął i skręcił w lewo, uczyniłam to samo, po chwili zauważyłam wejście do podziemia. Było strasznie dużo ludzi z rana, nie wejdę tam. Jun chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę tłumu.
- Będzie lepiej jak będziesz mnie trzymała.- mruknął do mnie, a ja się zarumieniłam jak burak.
- D-dobrze.
     Czekaliśmy na peronie, było wokół wiele ludzi i ja dziewczyna z 1,57 metrem wzrostu czułam się jak mała myszka w wokół kotów z burczącymi brzuchami. Nagle usłyszałam świst i zatrzymanie się metra. Wszyscy w okół mnie szli w stronę niewidzianych przeze mnie drzwi. Na szczęście trzymałam się Juna, bo bym była zdeptana oręż ten tłum. Ledwo co byliśmy już w pojeździe, a już zostaliśmy popchnięci w stronę drzwi, dobrze że były zamknięte. Cofam to...nie dobrze, że są zamknięte.
       Byłam "przytulona" do czerwonowłosego i to bardzo mocno. Kiedy próbowałam trochę odejść od niego, to nie mogłam jak bo utknęłam pomiędzy jakimś mężczyzną i Junem. Trzęsły mi się nogi, byłam jeszcze bardziej czerwona, a oddech mi się przyspieszył.
- Przepraszam...mógłby pan przesunąć się? - powiedział Jun, najwidoczniej postanowił mi pomóc.
         Mężczyzna nie zwrócił uwagi, tylko dalej rozmawiał przez telefon, poczułam jak Jun wyprostowuje się.
- Ty zboczeńcu! Jak ty możesz to robić dziewczynce!- krzyknął i wszystkie oczy odwróciły się w naszą stronę.    
          Mężczyzna automatycznie odszedł od nas, bo zauważył, że każdy na niego się patrzy.
- Sorry fałszywy alarm, opowiadałem słynną kwestie kuzynce z Ukrytej Prawdy...- wszyscy na nas spojrzeli się wściekłe, ale dla niego to było obojętne.
           Uwolniłam się z morderczego uścisku i stanęłam obok chłopaka z słuchawkami w uszach. Pociągnęłam go za rękaw.
-  Dz- dziękuje.- powiedziałam, patrząc się w podłogę.
- Nie ma za co, przecież jesteś moją kuzynką.- uśmiechnął się.
           Nigdy nie widziałam, żeby się uśmiechał, bo generalnie Jun jest cichy i zimny, a jego uśmiech był szczery i można było dostrzec ciepło. Naprawdę jest miły i mogę szczerze powiedzieć, że przystojny. Pewnie ma wiele wielbicielek.
            Gdy spostrzegłem, że wpatruje się w czerwonowłosego od razu zwróciłam wzrok w inną stronę. Może nie będzie tak źle myśle sobie w duchu.
- Ok to nasz przystanek.- powiedział i odwróciliśmy się w stronę wyjścia, już nie było tak wielu ludzi.
W szkole
        Jestem w tej placówce, właśnie idę za moim wychowawcą do mojej klasy. Kobieta w średnim z widocznymi pofarbowanymi włosami na brąz otworzyła drzwi.  Usłyszałam szuranie ławek i odgłosy.
- Klaso! Mam dla was nową wiadomość.- powiedziała wychowawczyni.- Do naszej klasy będzie chodziła nowa uczennica. Mam nadzieje, że będziecie dla niej mili.
Kirigami-San!
Uff Emi uspokój się! Wejdziesz tam, przedstawisz się i koniec nie miej stracha. Nie...ja nie dam rady, chyba że umrę.
- Kirigami- San!- nawoływała mnie.
Przyszła do mnie i powiedziała, że mam wejść. No dobra Emi raz kosi śmierć! Weszłam do klasy i spojrzałam się na moją klasę, wszyscy się bąknie patrzyli. Stanęłam w miejscu i patrzyłam się w podłogę.
- Eto...- kręciłam się w miejscu, no weź Emi się w garść!!!- M-mam na imię Kirigami Emi i m-miło mi was p-poznać...- powiedziałam cicho.
          W klasie usłyszałam jedno słowo " słodka" i to bardzo głośno. Wytrzeszczyłam oczy i pierwsze co zrobiłam to...schowałam się pod biurkiem  nauczyciela. Odgłosy nie ucichły trzymałam się za uszy.
- Ekhem...Kirigami-San proszę możesz z tamtąd wyjść?- usłyszałam śmiechy.
           Wyszłam jak mi kazano i znowu stanęłam przed klasą.
- Co wy tak drzecie mordy, jak ja próbuje spać?- nie mogę w to uwierzyć.
- Króliczek?
------------------/////////////------------------
    I na tym skończę, taki Polsat sorry.
Przepraszam za błędy, ale jestem zbyt leniwa.
A w mediach mamy Juna.
     Kolejny rozdział będzie w ciągu kilku dni.
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał! Bye/ Azrael-Chan

Shy Girl & Bad Boy  by Azrael-ChanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz