Rozdział 12

106 9 2
                                    

-Pozwolisz mi spać dzisiaj z tobą w łóżku? –Spytał niewinnie patrząc na Hermionę, której humor się polepszył. Chłopak podszedł do niej, zrobił minę zbolałego szczeniaczka i zatrzepotał rzęsami.

-Ale będziesz mógł spać OBOK i nic więcej. –Odparła wiedząc na co stać Dracona. On tylko podszedł jeszcze bliżej i cmoknął ją w policzek.

-Jak się dzisiaj czujesz? –Spytał z nutką słodyczy w głosie.

-Kim jesteś i co zrobiłeś z Draconem Malfoyem?! –Krzyknęła celując w niego tępym nożem.

-Nie mogę być po prostu dla ciebie miły? – Spytał wolno odsuwając się od dziewczyny, lecz trafił na ścianę i musiał się zatrzymać. Hermiona podeszłą bardzo blisko do chłopaka i przyłożyła mu tępy nóż do szyi.

-Czego chcesz, Malfoy? –Spytała złowrogo mrużąc oczy. Chłopak głośno przełknął ślinę.

-Obudź się Granger coś ci się znowu śni. –Zacmokał. Otworzyła oczy widziała przed sobą prawdziwego Dracona Malfoya.

-Mogłabyś się ode mnie odkleić? Chciałbym wstać, a ty mi to uniemożliwiasz. –Powiedział swoim jak zawsze wrednym tonem. Dziewczyna uświadomiła sobie, że to był sen, a ona teraz klei się do prawdziwego Draco. Odskoczyła od niego jak oparzona i spadła z łóżka. Chłopak wybuchnął szczerym śmiechem i podał jej rękę. Wdrapała się na miejsce obok Malfoya i zaczęła go okładać poduszką.

-Jak na taką dziewczynę coś słabo się bijesz, Granger. –Zadrwił z niej. Ona wzięła poduszkę i położyła mu ją na twarzy następnie kładąc się na nim. Draco chwilę bronił się, ale po chwili przestał się ruszać. Hermiona natychmiast odrzuciła poduszkę. Przyłożyła ucho do jego nosa. Nie oddychał.

-O mój Boże... -zaczęła gorączkować i co sekundę sprawdzała czy chłopak oddycha.

-O MÓJ BOŻE ZABIŁAM DRACO -zaczęła krzyczeć łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Dłonią uderzała w jego policzek, coraz bardziej płakała.

-Draco... obudź się proszę... -kolejne łzy pociekły po jej twarzy. Położyła swoją głowę na jego klatce piersiowej i gorzko zapłakała.

-Nie rycz Granger, bo zamoczysz mi koszulkę. –szepnął blondyn jak gdyby nigdy nic.

-DRACO?! TY GŁUPI POPAPRAŃCU!!! JA MYŚLAŁAM, ŻE CIE ZABIŁAM! JA PIERDOLE. –Hermiona darła się na chłopaka. On zwyczajnie usiadł i patrzył na nią jak na idiotkę.

-Jezu... Draco zrobisz mi tak jeszcze raz to... Nie wiem co ci zrobię. – Już się trochę uspokoiła i wytarła mokre oczy.

-Oj wiem, że jestem okropny, zły, oschły, głupi... - Nie skończył, bo Hermiona go pocałowała.

-Jeszcze raz mnie tak wystraszysz to nigdy więcej mnie już nie zobaczysz. –Szepnęła mu w usta. Wyszła z sypialni i zostawiła Draco w takim stanie jakby był spetryfikowany.

***********************

-Chodź na śniadanie Draco! –Zawołała Ślizgona, który wciąż był osłupiały. Zanim wszedł do kuchni solidnie rąbnął w ścianę i jak zobaczył Hermionę uśmiechnął się do niej jak debil, ale to było takie słodkie.

-Nic ci nie jest? –Spojrzała na niego lekko zaniepokojona, ale on tylko jeszcze szerzej się uśmiechnął tak, że było mu widać dołeczki. Pokręcił głową na znak, że nic mu nie jest i usiadł przy stoliku. Hermiona postanowiła zrobić jajecznicę. Stała nad patelnią i pilnowała jajek i nagle poczuła oddech Draco na swojej szyi.

Dramione. ,,Don't let me go..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz