Rozdział 11

408 23 1
                                    

Kolejny dzień w szkole zapowiadał się całkiem dobrze. No może nie za dobrze. Olive dostała jakieś grypy i musiała zostać w domu. Bez niej w szkole jest strasznie nudno. Nie mam z kim pogadać i w ogóle. Chyba każda dziewczyna zna ten ból. 

Gdy siedziałam w sali od chemii to modliłam się, aby Nialla nie było dzisiaj w szkole. Dosyć długo nie przychodził do klasy, więc jakieś nadzieję, że dzisiaj go nie będzie były. Niestety po kilku minutach do klasy wszedł blondyn. Przeprosił za spóźnienie i usiadł na swoim miejscu. Ja cały czas patrzyłam na tablice. Robiłam wszystko, aby na niego nie spojrzeć. Katem oka zauważyłam, ze Horan mi się przygląda. Czyn on musi się na mnie cały czas patrzeć? To jednocześnie mnie wkurza i przeraża. 

Po lekcji szybko wybiegłam z klasy. Potrzebowałam teraz rozmowy z Olive, ale przez jej chorobę było to nie możliwe. Poszłam do swojej szafki po trampki na wychowanie fizyczne. Nagle przy mojej szafce pojawił się Niall. 

- Emma możemy porozmawiać?- odezwał się chłopak 

- Błagam cię... daj mi spokój 

- Ale co ja ci zrobiłem? 

- Zostaw mnie proszę

- Przecież do niedawna wszystko było w porządku. Co się stało? 

- Zostaw mnie! 

- Emma błagam

- Przecież wyraźnie powiedziała, że masz dać jej spokój!- wtrącił Josh 

- Ja chce z nią tylko porozmawiać- tłumaczył się Niall 

- Ale ona nie chce. Daj jej spokój. No chyba, że chcesz ta oberwać, że twoja własna matka cie nie pozna? 

Niall przyjrzał mi się jeszcze raz po czym odszedł. Ja zaczęłam dziękować Bogu, że Josh przyszedł. Gdyby nie on to pewnie Niall dalej by mnie nękał. 

- Dziękuję- powiedziałam 

- Nie ma sprawy. Co on od ciebie chciał? 

- Nie wiem 

- Zrobił ci coś, że nie chcesz z nim gadać? 

- To jest trochę skomplikowane 

- Dla mnie nic nie jest skomplikowane 

- Olive od dłuższego czasu zaczęła uważać go za świra. Ja nie podzielałam jej zdania bo wydawał się być miły. Raz pokazała mi artykuł o jakimś świrze, który zabił jakiegoś swojego kolegę ze szkoły. Jednego dnia Niall zapomniał zabrać swój zeszyt, w którym cały czas coś rysował. Zajrzałam do zeszytu, a w nim były narysowane jakieś demony i anioły oraz były napisane jakieś cytaty o śmierci. Sklepiłyśmy to w całość i teraz uważamy, że to on jest tym świrem. Na każdym kroku go widzę. Boję się go 

- Wiedziałem, że z nim jest coś nie tak... ale spokojnie, dopilnuję aby już więcej się do ciebie nie zbliżał

- Dziękuję 

- Spoko 

Nagle zadzwonił dzwonek. Pożegnałam się z Joshem i poszłam na wychowanie fizyczne. To była jedyna lekcja, na której nie było Nialla. W końcu mogłam jakoś normalnie funkcjonować. Byłam naprawdę bardzo wdzięczna Joshowi, że wtedy przyszedł. Powinnam mu to jakoś wynagrodzić, ale nie wiem jak. Może powinnam z nim pójść na kawę? W sumie jak byliśmy jeszcze razem to czasami chodziliśmy na kawę, więc nie muszę się obawiać, że to będzie kiepskie miejsce na podziękowania. Podczas biegania nauczyciel w-fu poprosił, aby poszła po coś do sekretariatu. Mu nie mogłam odmówić. Nauczyciel od wychowania fizycznego jest strasznie przystojny, no ale ma żonę i dziecko, więc wątpię, że będzie chciał romansować z jakąś gówniarą. To chyba jest jedyna rzecz, która powstrzymuję mnie od zaproszenia go na randkę. 

Poszłam do sekretariatu tak jak poprosił mnie o to nauczyciel. Odebrałam jakieś dokumenty po czym wyszłam z sekretariatu kierując się w stronę boiska szkolnego. Przechodząc koło szafek zauważyłam Nialla. Chłopak szukał czegoś w swojej szafce. Stałam jak zamurowana. Chciałam się gdzieś przed nim schować, ale nie mogłam.  Nagle Irlandczyk odwrócił się w moja stronę. Super! Gdybym tak długo nie stała jak słup tylko gdzieś się schowała to by mnie nie zauważył. Szybko pobiegłam na boisko. Chłopak próbował złapać mnie za rękę, ale mu się nie udało. Na boisku byłam bezpieczna. Przekazałam nauczycielowi dokumenty i wróciłam do ćwiczeń. 

Po szkole razem z Joshem poszliśmy do Starbucksa. Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików i zamówiliśmy kawę. Siedzieliśmy w milczeniu do momentu, aż dostaliśmy kawę.

- Chciałam ci jeszcze raz podziękować- przerwałam ciszę 

- Nie ma za co

- Kontaktowałeś się ostatnio z ojcem? 

- Nie 

- Nie zależy ci na odbudowaniu relacji z nim? 

- Zależało mi, ale skoro mu nie zależy to mi chyba też nie

- Może gdybyś pokazał, że ci zależy to by mu też zaczęło zależeć 

- Wątpię. Możemy porozmawiać o czymś innym? 

- Jasne 

- Posłuchaj... ymm... 

- Tak? 

- Myślisz, że mogłoby nam się znowu udać?   

- Co masz na myśli? 

- Chciałbym, abyś do mnie wróciła. Ja nadal cie kocham i będę cie kochał 

- Miałam bardzo trudny rok. Najpierw choroby mamy, potem jej śmierć, a teraz problemy alkoholowe mojego ojca. Nie wiem czy jestem gotowa na związek 

- Nie chce cie naciskać, ale może powinniśmy spróbować jeszcze raz?

- A co jeżeli się nie uda? 

- To będziemy mówić, że chociaż próbowaliśmy

- Sama nie wiem 

- Dobrze, to zastanów się. Pamiętaj, że będę na ciebie czekał

- Będę pamiętać  

Po wypiciu kawy Josh odprowadził mnie do domu. Mam mętlik w głowie. Z jednej strony nie wiem, czy to dobry pomysł, abyśmy do siebie wrócili a z drugiej strony czuję, że ja go chyba nie przestałam kochać. Nie wiem co robić. Josh jest naprawdę świetnym chłopakiem. Zawsze dobrze się dogadywaliśmy. Może nasza rozmowa na imprezie i to jakiś znak, że powinniśmy do siebie wrócić? Nie ukrywam, że mam małe obawy co do naszego zejścia. Chyba serio muszę to poważnie przemyśleć. 

Pod wieczór zadzwoniła do mnie do babcia. Tata znowu sięgnął po alkohol. Znalazł jakieś stare zdjęcie z mama z czasów szkoły średniej i znowu się załamał. Teraz wiem, że dobrze zrobiłam nie zabierając go do domu. W swojej sypialni ma strasznie dużo zdjęć mamy i jeszcze bardziej by się załamał. Po tej rozmowie zaczęłam się znowu zastanawiać, czy zabrać tatę na odwyk, czy nie. 

Anioł Stróż // Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz