Nie mogłem pochamować wymiotów. Dziewczyna stała nade mną z założonymi rękami i uważnie mi się przyglądała. Do pokoju wszedł Bieber. Co on tu robi? Pamiętam tylko to, jak w przypływie emocji wyszedłem z domu i skierowałem się do baru, w środku miasta. Tam zacząłem pić i.. I nie wiem co dalej. Jak dotąd, chyba nigdy nie czułem takiego bólu głowy. Kiedy wymioty ustały, szybko skierowałem się do toalety, ponieważ miednica była prawie pełna. Byłem fontanną jeszcze przez następne pięć minut, ale w końcu to ustało. Umyłem zęby, przemyłem twarz i wyszedłem z toalety. Oboje gdzieś zniknęli. Wziąłem tabletkę na ból głowy i przepiłem wodą. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Wtedy usłyszałem kroki.
- Chyba już wystarczająco spałeś. - stwierdziła Scarlett.
- Scar.. Nie teraz, dobrze?
- Co to znaczy nie teraz? Nie wiem co ja Ci takiego zrobiłam, że zacząłeś rzucać fochami! - tupnęła nogą.
Byłem pewny, że jeszcze jedna taka akcja, a mój łeb eksploduje.
- Pół tonu ciszej, błagam, zlituj się. Nie wiesz jak to jest mieć kaca? - wypaliłem.
- A nie przyszło Ci może do głowy, że nie jestem pełnoletnia? - zapytała.
Już miałem się odezwać, ale usłyszałem zamknięcie się drzwi. Auć. Postanowiłem, że jeszcze chwile się prześpie. Byłem zbyt obolały, na kłótnie.
Po kilku godzinach, obudziłem się. Czułem się trochę lepiej. Potrzebowałem picia. Zaraz poczytam w internecie i zrobię coś, co pomoże mi sie pozbyć kaca. Idąc do kuchni minąłem salon, w którym Scarlett siedziała z Edwardem. Nie chciałem im przeszkadzać, więc przemknąłem do pomieszczenia niezauważony. Dziewczynie należą się solidne wytłumaczenia i przeprosiny. Jeszcze nie wiem co jej powiem. Chyba prawdę. Tak, tak powinienem zrobić. Wziąłem sobie blender, w którym zmieszam wszystkie składniki potrzebne do bananowego shake'a. Po chwili odłożyłem go na miejsce. Przecież im przeszkodzę w nauce, a tego nie chcę. Napiłem się soku marchewkowego i już miałem wrócić do pokoju, kiedy usłyszałem, że Scarlett żegna się ze swoim nauczycielem. Stanąłem i czekałem, aż ten facet opuści mój dom. Po chwili do kuchni weszła Scarlett.
- Widzę, że wstałeś. - powiedziała oschle.
- Kochanie.. - podszedłem do niej.
Dziewczyna gwałtownie się odsunęła.
- Nadal śmierdzisz alkoholem. - stwierdziła.
Podrapałem się w tył głowy, nie wiedząc od czego mam zacząć i jak wytłumaczyć mój wczorajszy odpał.
- Scarlett, będę z Tobą szczery. Chciałbym spędzać z Tobą czas, tak jak dawniej. Ale Ty ciągle jesteś zajęta.
- To dopiero pierwszy tydzień! - zauważyła. - Staram się, ponieważ chciałabym zdać ten pieprzony test i móc z Tobą pojechać w trasę. Cholernie mi na tym zależy. Bo zależy mi na Tobie i na wspieraniu Cię w tak ważnym doświadczeniu.
- Mi też zależy, Scar. Przepraszam. Jestem zazdrosny, kiedy widze Cię u boku jakiegokolwiek mężczyzny. - wyznałem.
- Zdążyłam zauważyć. Jeżeli myślisz, że ja i Edward, albo.. Nie, to chore. - prychnęła. - Nie zdradziłabym Cię, bo Cię kocham.
- Wiem, przepraszam.. Jestem takim idiotą..
- Moim idiotą. - uśmiechnęła się.
Dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyję i przytuliła.
- Idź się umyj. - powiedziała, wybuchając śmiechem. - I więcej nie rób mi tego, dobrze?
- Obiecuję. A teraz idę się umyć.
Kiedy wróciłem spod przysznica, Scarlett była pochłonięta nauką. Westchnąłem. Dziewczyna miała rację. Dla mnie też było ważne to, aby towarzyszyła mi w trasie. Bardzo chciałem, żeby mnie wspierała. Nie mam pojęcia, co się ze mną działo. Jestem o nią tak zazdrosny, że robię strasznie głupie rzeczy. Wpatrywałem się w Scarlett.
- W kuchni, na stole masz shake bananowy. - powiedziała.
- Dziękuję.
Wypiłem napój, który przygotowała. Po jakimś czasie poczułem znaczną ulgę. Zacząłem zastanawiać się nad tym, co zrobić na obiado-kolację, ponieważ dziewczyna nie miała czasu aby coś ugotować. Po chwili usłyszałem jej kroki.
- Shawn.. Przemyślałam sobie wszystko. Postaram się bardziej uważać na lekcjach, żeby potem móc poświęcić więcej czasu Tobie, niż nauce. - powiedziała. - Dlatego masz ochotę wyjść na obiad?
- Oczywiście. - uśmiechnąłem się.
W końcu mogliśmy spędzić czas razem.
Zgodnie stwierdziliśmy, że mamy ochotę na mcdonalda. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do pobliskiego lokalu. Po złożeniu i odebraniu zamówienia zajęliśmy wolny stolik.
- Smacznego. - powiedziałem, biorąc Big Maca do ręki.
- Smacznego. - uśmiechnęła się dziewczyna.
Patrzyłem jak odpakowywuje swojego McChickena i bierze kęs. Nie skrzywiła się przy tym, a była zadowolona. Tak bardzo się cieszę, że nawyki żywieniowe Scarlett w końcu w pełni wrociły do normy. Zająłem się jedzeniem. Skończyliśmy dwadzieścia minut później.
- Nigdy nie powinieneś mieć wątpliwości co do tego, że Cię kocham, wiesz? - powiedziała, kładąc swoje dłonie na moich.
- Wiem. Ufam Ci. Dlatego przestanę być.. Taki. - odparłem.
Dziewczyna uśmiechnęła się.*
Był środek września. Wszedłem do łazienki i przyglądałem się Scarlett, która szykowała się do wyjścia na test. Bardzo się do niego przygotowywała. Czasem cholera mnie brała, przez brak spędzania czasu razem, ale wtedy myślałem o przyszłości. Wspólne podróże.. To będzie świetne. Widziałem zdenerwowanie w każdym z jej gestów. Ręcę się jej trzęsły, a także upuszczała różne przedmioty.
- Hej, będzie dobrze. - powiedziałem, obejmując dziewczynę w talii.
- No nie wiem, Shawn..
- Bardzo dużo się uczyłaś. Z resztą Edward to dobry nauczyciel, sama tak mówiłaś. Poradzisz sobie, Scarlett. Trzymam kciuki.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
CZYTASZ
Kid In Love || (book one) ✔️
FanfictionScarlett ucieka z domu, ponieważ nie radzi sobie z problemami, jakie spadły na nią w ostatnim czasie. Poznaje chłopaka o imieniu Shawn, który proponuje jej swoją pomoc. Dziewczyna mieszka u chłopaka, lecz z czasem sprawy się komplikują. *Zachęcam do...