Popatrzyłem na Scarlett, która jeszcze spała. Był ranek. Ubrałem się, a następnie cicho opuściłem pokój. Udałem się do kawiarni, gdzie czekały na mnie dziewczyny, a także nasz manager, Dean. Wypatrzyłem stolik, przy którym siedzieli, a następnie się dosiadłem.
- Dzień dobry. - powiedziałem.
- Witaj, Shawn. - odpowiedział mężczyzna.
- Dużo mnie ominęło? - zapytałem.
- Czekaliśmy na Ciebie. - odpowiedziała Camila.
Rozmawialiśmy głównie o trasie. Bałem się, że któreś z nich poruszy temat Scarlett, ale tak się nie stało. Dziewczyna nie sprawiała problemu, za to wiedziałem, że Camila i jej koleżanki za nią nie przepadają.
- Mam świetny pomysł, który Wam się spodoba. Ty i Camila musicie udawać parę. - wypalił Dean.
- Co? - zapytałem ze zdezorientowaniem.
Zamyśliłem się, więc parę zdań mi umknęło.
- To genialne. - stwierdziła Lauren. - To zrobi niemałe zamieszanie w mediach, co korzystnie wpłynie na naszą popularność.
- Mam dziewczynę. - burknąłem.
Camila przewróciła oczami.
- To nie będzie na serio. - wzruszyła ramionami.
- Dobra.. Porozmawiam ze Scarlett i.. I się zobaczy.
- Ja z nią porozmawiam. - zaproponowała Dinah.
- W porządku. - wzruszyłem ramionami.
Zacząłem się zastanawiać nad tym, czy nie powinienem powiedzieć o tym Scarlett osobiście. Ale będę zbyt zajęty, żeby jej to tłumaczyć.
- Musimy to jeszcze dopracować. - odezwała się nagle Lauren. - I mam pomysł.
- Słucham. - powiedział Dean.*
Wróciłem do pokoju. Scarlett siedziała na parapecie, z laptopem na kolanach.
- Hej. - powiedziałem.
Nie dostałem odpowiedzi. Pomyślałem, że się obraziła, ale w końcu dostrzegłem słuchawki w jej uszach. Podszedłem bliżej, starając się jej nie wystraszyć. Dotknąłem ją lekko w ramię. Scarlett wzdrygnęła się, a następnie na mnie spojrzała. Ściągnęła słuchawki.
- Już wróciłeś?
- Tak. - odpowiedziałem, a następnie szybko ją pocałowałem.
Dziewczyna była pochłonięta pisaniem do kogoś.
- Z kim piszesz?
- Odpisałam Natsuko.
- Mhm. - mruknąłem. - Dziewczyny chcą Cie zabrać na zakupy. Masz ochotę iść?
Dziewczyna zamyśliła się przez chwilę.
- Tak, czemu nie?
- Mówisz mało entuzjastycznie.
- Tak Ci się tylko wydaje. Chętnie pójdę.
Zachowanie Scarlett wydało mi się dziwne. Była mało przekonująca, ale nie chciałem jej o to wypytywać.*
Po całym dniu spędzonym w galerii, do pokoju weszła Scarlett, obładowana torbami, czego można było się spodziewać.
- Jak było? - zapytałem.
- Całkiem fajnie. - uśmiechnęła się.
Tym razem był to szczery uśmiech. Dzięki temu stałem się bardziej spokojny i przestałem snuć jakieś teorie odnośnie jej zachowania. Byłem jedynie zaskoczony faktem, że nie robi mi sceny zazdrości, odnośnie mojego udawanego związku z Camilą. W końcu był to jeden z tych chwytów marketingowych.. Może kiedyś byliśmy razem, ale nie teraz. Camila była dla mnie jedynie dobrą koleżanką z branży muzycznej. Tyle. Myślałem, że Scarlett zareaguje inaczej i mnie okrzyczy. Ale była całkiem pogodna. Nie wypytywałem jej o to, ponieważ sama nie zaczynała tematu.*
Trasa powoli dobiegała końca. Zostały nam jeszcze 4 koncertu do finału, którym miała być gala wręczenia nagród. Oczywiście między występami a wydarzeniem mieliśmy wolny tydzień. Postanowiliśmy zrobić sobie wspólne wakacje, które spędzimy we Włoszech, bo tam miał odbyć się ostatni koncert. Byłem dumny ze Scarlett. Doskonale dogadywała się z dziewczynami, a do tego była bardzo wyrozumiała. Życie w trasie nie jest łatwe, o czym zdążyła się przekonać. Ale wytrwała dzielnie, wspierając mnie, za co byłem jej niezwykle wdzięczny.
- Shawn, wszyscy na Ciebie czekają. - powiedziała Scar, wyrywając mnie z zamyślenia.
Leniwie podniosłem się z kanapy, ale zaraz potem przybyło mi energii. Złapałem moją gitarę i ucałowałem przelotnie dziewczynę w czoło, biegnąc w stronę wyjścia z garderoby.
- Trzymaj za mnie kciuki.
- Jak zawsze. - uśmiechnęła się.
Wyszedłem zza kulis i stanąłem pośrodku sceny, na wprost mikrofonu. Panowała ciemność. Całkiem spora grupka osób skandowała moje imie. Uśmiechnąłem się. To było bardzo miłe, dawało mi otuchy i zachęcało do dalszego działania. Wszystkie koncerty przebiegały tak samo, dlatego postanowiłem coś zmienić.
- Cześć Chicago! Jak się macie?
Po wypowiedzeniu tych słów, cały stadion został wypełniony piskami.
- Dzisiaj jest bardzo wyjątkowy dzień. Dlatego chciałbym zadedykować tą piosenkę, mojej dziewczynie. Tej jedynej - wybrance mojego serca.
Nie zdradzałem imienia Scarlett, ponieważ nie chciałem wstrzynać burzy w mediach. Odwróciłem się za kulisy, a kiedy mój wzrok spotkał się z dziewczyną, zacząłem śpiewać. Utwór, który wykonałem, to nic innego jak Kid In Love. Byłem dumny z tej piosenki, ponieważ napisałem ją całkiem szczerze. Z myślą o Scarlett.
Po moim występie nadszedł czas na Fifth Harmony.
- Dziękuję Wam, Chicago, byliście naprawdę świetni. A teraz, przed Wami, Fiiifth - Harmony!
Wszyscy zaczęli klaskać, piszczeć i skandować. Ostatni raz pomachałem do widowni, a następnie wbiegłem za kulisy. Odłożyłem gitarę i rozłożyłem ręcę, czekając aż Scarlett do mnie przybiegnie. Kiedy tak się stało, mocno ją uściskałem, a ona mnie.
- Byłeś niesamowity. - powiedziała.
Po chwili podbiegł do mnie, jak mniemam - zachwycony, Dean i przerwał tą chwilę.
- Shawn, chłopaku, tutaj jesteś. - złapał oddech. - Wszędzie Cię szukałem. Powinieneś dostać ode mnie solidnego kopa w dupe, za zmiany, jakie wprowadziłeś w występie.
Skrzywiłem się. Wiedziałem, że nie mogę sam, bez wcześniejszych ustaleń, wprowadzać zmian do moich występów, tymbardziej, że jestem jedynie supportem dziewczyn. Nie mógłbym pozwolić na to, aby coś poszło źle, a widownia się zniechęciła. Postanowiłem jednak posłuchać tego, co ma mi do powiedzenia Dean.
- Ale nie dostaniesz, ponieważ widownia była zachwycona! Ty to masz łeb. - powiedział i puścił do mnie oko.
Byłem zadowolony z siebie. Mój wybryk mógł skończyć się powodzeniem, albo klęską. Na szczęście skończył się pierwszą opcją.
CZYTASZ
Kid In Love || (book one) ✔️
FanfictionScarlett ucieka z domu, ponieważ nie radzi sobie z problemami, jakie spadły na nią w ostatnim czasie. Poznaje chłopaka o imieniu Shawn, który proponuje jej swoją pomoc. Dziewczyna mieszka u chłopaka, lecz z czasem sprawy się komplikują. *Zachęcam do...