Rozkaz 66...

109 6 1
                                    

** Obiecałem dwa rozdziały ale był taki temat na rozdział że postanowiłem z dwóch częsci zrobić jedną długą ;-)
~ Filik

Medytowałem w pokoju na krążowniku Republiki. Rozmyślałem co będzie dalej. Minął już rok od odejścia Ahsoki z Zakonu Jedi. Ciągle byłem zdziwiony. Nie rozumiałem jak mogła opuścić Zakon. Ale nie mieliśmy do niej żalu. Nikt nie miał. To była jej decyzja. Medytowałbym tak jeszcze kawał czasu ale miałem natychmiast zjawić się w hangarze. Okazało się że Grievous porwał Kanclerza Palpatine'a i to w biały dzień. W hangarze czekali na mnie Anakin i Obi-Wan. Wsiedliśmy do statków i wylecieliśmy. Lecieliśmy i jak zwykle droidy sępy nas zaatakowały. Po zniszczeniu ich z ich szczątek wyleciały małe droidy sabotażowe. Szybko się z nimi uporaliśmy. Potem polecieliśmy na statek Grievous'a. R2-D2 miał zająć się windą a my mieliśmy ratować Kanclerza. Biegliśmy po korytarzach. Znaleźliśmy Kanclerza. Ja próbowałem go uwolnić ale wtedy wszedł on. Hrabia Dooku.

- Dooku- powiedziałem

- Filik ty żyjesz- powiedział zdziwiony

- Tak ale tym razem nie masz przy sobie tego blaszaka- powiedział Anakin

- Nawet bez niego sobie z wami poradzę- powiedział po czym zaatakował

Zaatakował najpierw mnie ale od naszej ostatnie walki dużo się nauczyłem więc bardzo łatwo obroniłem się przed jego atakiem. Atakował mnie dalej aż w końcu ja zaatakowałem go i odepchnąłem go mocą. Ja próbowałem uwolnić Kanclerza a Anakin i Obi-Wan...

~ Anakin

Walczyłem z Dooku. Nagle on odepchnął Obi-Wana mocą i przygniótł go platformą. Zaatakowałem go. Mówił coś o tym że mam w sobie nie opisany gniew i nienawiść. Ale go nie słuchałem tylko dalej atakowałem. Po chwili odciąłem mu ręce.

- Brawo Anakinie- powiedział Kanclerz- zabij go

- Co- powiedział Filik- nie rób tego on musi stanąć przed sądem a poza tym Jedi tak nie postępują.

- On jest zbyt niebezpieczny- powiedział Kanclerz

- Posłuchaj rozumu- powiedział Filik

Ale nie wiem czemu mimo namawiań Filika zabiłem Hrabiego Dooku...

~ Filik

Anakin zabił Hrabiego Dooku. Ach jak ja nienawidzę tego Kanclerza. Cały czas mi się wydaje że on tak jakby wspomaga Separatystów. Poza tym dziwnie oddziaływał na Anakina. Ale teraz najważniejsze było zabrać się stąd. Jeszcze po drodze zabraliśmy Obi-Wana. Biegliśmy przez korytarze aż nagle złapały nas tarcze słoneczne.

- Serio, tarcze słoneczne- powiedziałem- myślałem że jesteśmy na to za sprytni- Wtedy przyszedł Grievous z droidami i zabrali nas na mostek.

- Filik Secura- mówił Grievous- jednak przeżyłeś po akcji na Geonosis

- Jedna marna puszka taka jak ty nie wystarczy żeby mnie się pozbyć- powiedziałem

- Haha ale jednak was złapałem. Wasze miecze dołączą do mojej kolekcji.

- Nie tym razem- powiedział Obi-Wan i przyciągnęliśmy swoje miecze. Po chwili walki Grievous uciekł a ja zemdlałem.

~ Po chwili

Obudziłem się na oddziale szpitalnym. Koło mnie stali Anakin, Aayli Obi-Wan. Pytali czy wszystko okej a ja im odpowiedziałem że tak. Potem wyszedłem ze szpitala. Ale nie poszedłem do świątyni. Poszedłem połazić sobie po Corusant. Łaziłem po mieście bez celu. Przechodziłem obok najróżniejszych restauracji aż nagle wpadłem na zakapturzoną postać.

- Uważaj jak leziesz- powiedziała postać znajomym mi głosem

- Ahsoka- powiedziałem

- Filik- powiedziała Ahsoka i przytuliłem ją. Odwzajemniła uścisk.

- Co ty tu robisz- spytałem- myślałem że poleciałaś na Shili

- A jednak nie- powiedziała- a ty co tu robisz

- A chodzę po mieście ale zaraz się zbieram. A obiecasz mi że jutro wieczorem tu będziesz?

- Tak- powiedziała, pocałowałem ją w policzek i poszedłem do świątyni.

~ Trzy godziny później

Byłem u siebie w pokoju aż nagle wezwała mnie rada. O dziwo nie było z nimi Mace'a Windu.

- Wezwaliście mnie - powiedziałem

- Tak- mówił Yoda przez hologram na Kashyyyk - zło wielkie nadchodzi. Palpatine lordem Sidiousem okazał się a młody Skywalker dał mu się zwieść i uczniem jego został. Ruszaj bronić młodzików

- Jasne mistrzu- powiedziałem i od razu pobiegłem do pokojów młodych.

Niestety przybiegłem a późno. Leżeli bez życia. Nagle w głowie usłyszałem krzyki Aayli. Widziałem jak klony ją zabijają. Mówią coś o jakimś Rozkazie 66. Potem wdziałem ją martwą i poczułem zakłócenia w mocy. Aayla umarła. Miałem łzy w oczach. Nagle wyczułem czyjeś spojrzenie. Spodziewałem się każdego nawet Sidiousa ale nie Ahsoki. Opowiedziała mi że też wyczuła zakłócenia i przybiegła. A ja opowiedziałem jej o Aayli. Przytuliła mnie. A ja zacząłem płakać. Moja kuzynka nie żyje. Nagle wyczułem że za nami stoi Anakin i Palpatine.

- Jaka wzruszająca chwila- powiedział Anakin, a raczej to co z niego zostało- czyli już wiesz że Aayla nie żyje.

- TY- krzyknąłem- PRZEZ CIEBIE ZGINĘŁA

- Ha a żebyś wiedział- powiedział- i z przyjemnością wydałem rozkaz wyeliminowania jej

- ZABIJĘ CIĘ- powiedziałem i rzuciłem się na niego. Ahsoka oczywiście pomagała mi zajmując się Sidiousem. Ja atakowałem dalej Anakina.

- Jak mogłeś zdradzić Zakon, jak

- Proste Jedi są słabi

- Kłamiesz - powiedziałem a on odepchnął mnie mocą

- Ahsoko- mówił do niej- dołącz do mnie albo go zabije

- Nie rób tego poradzę sobie- powiedziałem ale wtedy zaczął mnie dusić. Próbowałem mu się wyrwać i udało mi się.

Po chwili walki uciekliśmy im. Pobiegliśmy na statek. Uciekliśmy im. Wiedzieliśmy że to koniec zakonu i Republiki. Postanowiliśmy polecieć na Lothal i tam na chwilę zamieszkać. Żeby Anakin myślał że nie żyjemy wysadziliśmy nasz statek w powietrze. Kupiliśmy dom w wiosce na Lothal. Zamieszkaliśmy z nie jakimi Bridger'ami...

Star Wars: Chłopiec JediOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz