-A to czyje?
-Hmm... No to w sumie też jego, ale częściej to ja na nim grywałem.
-Długo grasz?
-Jakieś 10 lat, ale wciąż nie za bardzo mi to wychodzi, wolę gitarę.
-Och, grasz jeszcze na czymś? –ja oprócz pianina, gram jeszcze na skrzypcach.
-Nie tylko gitara i pianino, uczyłem się w podstawówce grać na flecie, ale no cóż nie jestem wirtuozem. –zaśmiał się.
- To i tak strasznie dużo. –uśmiechnęłam się do niego. Przez chwilę patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Z jego oczu wyczytałam że jest strasznie ciekawy mojej osoby, ale niech nie liczy na łzawe historyjki i tak się niczego nie dowie, nikt się nigdy nie dowie o tym co przeszłam, a no cóż przeszłam nie jedno. Naszą chwilę przerwał Dylan, który wbiegł i rzucił się na plecy Camerona.
-Stary, później się pomiziacie, a teraz czeka nas impreza. Przyszli Mike i Van, oczywiście znasz Vaness, która gdy tylko dowiedziała się o dziewczynie skakała aż do sufitu. –skrzywił się. Ale zaraz coś mu się przypomniało i uśmiech wrócił. Wyszliśmy z pokoju, a do mnie od razu doskoczyła, brunetka o brązowych oczach. Była niska i strasznie szczuplutka. Miała piękny uśmiech i ogólnie była strasznie urocza, jak na dziewczynę.
-Hej jestem Vanessa i nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę że tutaj zamieszkasz, ja spędzam tutaj prawie całe dnie w towarzystwie tych osłów i naprawdę mam już ich dość. Potrzebuję przyjaciółki. Mam nadzieję że lubisz zakupy, bo wiesz to jest coś co mogę robić przez cały czas, ale spokojnie nie jestem tam jakąś zadufaną w sobie durną blondynką. –mówiła tak szybko że prawie jej nie zrozumiałam. Jej szczęście można było wyczuć na kilometr. Lubię ją.
-Hej, hej zwolnij, prawie cię nie rozumiem. Z tego co powiedziałaś wyciągnęłam chyba tylko informację o osłach. –powiedziałam śmiejąc się.
-Och, sorry ja po prostu się tak cieszę. –usłyszałyśmy dzwonek do drzwi..
-Ja otworzę. –krzyknął Dyl. Jego zawsze jest pełno, jestem tu od kilku minut, a już wiem że będę się tu dobrze czuła.
-Okay, to Van, dlaczego oczerniasz nas przed Kim? –spytał jej Cam.
-Ja jej tylko mówię prawdę. Oni są naprawdę nieznośni, zawsze brudzą i zachowują się gorzej od świń. No, nie przepraszam Noah i Logan są świetni, co do reszty to brak słów.
-Ej. –oburzył się blondyn o zielonych oczach. Zgaduję że to jest ten słynny Mike. –Ja tez nie jestem taki straszny, to wszystko wina Dylana. Cam też jeszcze jakoś ujdzie. –zaraz po tym wszedł Dylan, który obejmował ramionami dwie blondynki. Niestety jedna z nich rozpoznałam. Gdy tylko zorientowałam się kim ona jest spuściłam głowę i starałam się zakryć twarz włosami. Nie, to niemożliwe ona przecież nie może tu być. Nie po to uciekałam, aby zaraz u doniosła. Musze się stąd wydostać.
-Przedstawiam wam, Moli i Alex, nasze sąsiadki. To teraz tak przedstawimy wam resztę, o nie z imprezy robi nam się wieczorek zapoznawczy, ale kij z tym. To tak to jest Cameron, to Logan, a to Noah i Mike. Dziewczyny obok to Vanessa i Kimberly. –Podniosłam delikatnie wzrok i spotkałam się ze zdziwionym spojrzeniem Moli.
-Kim, co ty tutaj robisz?!
Już w za dwa rozdziały dowiemy się wszystkiego o Kimi, ale spokojnie jeszcze tajemnica Cama przed nami. :)