Rozdział VIII

1.8K 201 21
                                    

Warsztat Niny Hopkins znajdował się niedaleko głównej ulicy handlowej Londynu, czyli kawałek drogi od mojej miejskiej posiadłości. Sebastian siedział w dorożce naprzeciwko mnie. Udając, że wyglądam za okno, przyglądałem się jego odbiciu. Nic się w nim nie zmieniło od dnia wczorajszego, a jednak wydawało się w jakiś sposób inne. Albo zaczynałem je inaczej postrzegać.

Zauważyłem jednak, że demon unika patrzenia na mnie. Nigdy nie wykazywał problemów z utrzymaniem kontaktu wzrokowego, wręcz przeciwnie, jego spojrzenia potrafiły być czasem niesłychanie nachalne.

Dochodziłem do wniosków, że zbyt wiele kwestii pozostaje pomiędzy nami niewyjaśnionych. Wcześniej nie przeszkadzało mi to tak bardzo jak teraz, ale zważywszy na zaistniałe okoliczności...cóż...

Od początku planowałem odwiedzić swoją krawcową. Ponadto Soma zaczął niemalże dosłownie wchodzić mi na głowę, więc miałem jakiś pretekst, by od niego uciec. Nie wiedziałem, czego tak naprawdę chciałem sobie życzyć. Byłem pewien, że Nina coś wymyśli. Chyba taki kreatywnej projektantki ubrań Londyn jeszcze nie widział. Niewątpliwie doskonale sprawdzała się w swoim fachu.

Sebastian wysiadł z powozu pierwszy, a następnie pomógł mi bezpiecznie stanąć na chodniku. Zapłacił dorożkarzowi. Mieliśmy spędzić tu sporo czasu, więc nie było sensu nakazywać mu czekać. Przyjrzałem się wyeksponowanym na wystawie marynarkom w kratę. Wyglądały na mój rozmiar.

Lepiej nie myśleć o tym, że Nina ma na moim punkcie aż taką obsesję...

Demon otworzył przede mną drzwi. Jak w większości lokali tego typu otwierane drzwi poruszyły wiszący obok nich dzwonek.

Rozejrzałem się po wnętrzu sklepu. W gruncie rzeczy przypominał on mały salonik. Fotele, lustro, dwa niewielkie stoliki. Gdyby nie półki z balami materiału, szpilkami bądź innymi krawieckimi insygniami, pomieszczenie przypominałoby salon średniozamożnej rodziny. Nie powitały nas Meg i Augusta, jak to najczęściej bywało. Pewnie razem ze swoją szefową przygotowują coś na piętrze.

Piętro tutaj stanowiło miejsce robienia przymiarek, wykrojów i innych rzeczy, na których się nie znałem.

- Już idę!

Zmysł tej kobiety do wyczuwania mnie nie zelżał, mimo że już wymykałem się spod jej upodobań. Z wiszącą na szyi miarą krawiecką wyglądała, jakby wyrwano ją z ferworu pracy.

- Przeszkodziłem ci? - zapytałem.

Grzeczności w naszej znajomości przestały być już dawno potrzebne.

- Skąd. Dla ciebie zawsze mam czas, przecież wiesz, hrabio.

Meg lub Augusta, bliźniaczki z prawdziwego zdarzenia, nie do odróżnienia, wychyliła się, żeby zobaczyć, kto przyszedł. Tylko skinęła mi głową, widząc, że ją dostrzegłem i schowała się na powrót.

- Czego ci trzeba?

- Właściwie niczego. - Wszedłem w głąb pomieszczenia, oddając Sebastianowi swój kapelusz. - Nie pogardziłbym dziennym żakietem, chyba że masz jeszcze pomysł na coś innego. - Przysiadłem na jednym z foteli.

- Właśnie kończę jeden z nowych projektów, może zechciałbyś zerknąć?

Trochę bawiło mnie to, w jak perfekcyjny sposób Nina próbuje ignorować mojego kamerdynera.

Przebywają w jednym pomieszczeniu od kilku minut i jeszcze się nie pokłócili. A to nowość.

Skinąłem głową i nakazałem demonowi, żeby został tutaj i poczekał.

Fragmenty duszy | KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz