Rozdział 16

441 67 7
                                    

Janek POV.
Skoro o tak nie mogłem zasnąć postanowiłem zabić czas rozmową z Felą. Zmniejszyłem najpierw jasność ekranu, ponieważ w obecnym stanie wydawała mi się być irytująco wysoka.
Do: Fela
Jakoś żyję, ale jakieś choróbsko mnie złapało, więc siedzę dzisiaj w domu :'')
Westchnąłem ciężko, chowając twarz w miękkiej poduszce. Jaki chory pojeb wymyślił choroby? Drzwi do mojego pokoju uchyliły się z cichym skrzypnięciem. Odwróciłem głowę w ich stronę. Stała w nich moja mama.
- Ja wychodzę, pamiętaj, żeby leżeć w łóżku i dużo pić skarbie - powiedziała zatroskana, po czym opuściła mieszkanie.
Mruknąłem jedynie coś, co miało być potaknięciem i przetarłem twarz dłonią. Korzystając z tego, że byłem już sam w domu puściłem jedną ze swoich ulubionych płyt. Zazwyczaj słuchałem muzyki dość głośno, ale teraz nie mogłem sobie na to pozwolić że względu na dosłownie pękający łeb. Tego właśnie nienawidziłem w chorobach. Ma się teoretycznie rzecz biorąc trochę wolnego, ale nic nie można zrobić, bo cały czas czuje się jak gówno. Słuszać ciche powiadomienie podniosłem telefon, patrząc w ekran.
Od: Fela
Hahahahha
Zaraz po tym otrzymałem kolejną wiadomość, od tej samej osoby.
Od: Fela
*przykro mi
Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Odrzuciłem smartfona w bok i przekręciłem się, szukając wygodnej pozycji. Liczyłem na to, że uda mi się zasnąć ponownie. Zajęło mi to dość dużo czasu, ale w końcu zdołałem odpłynąć.

Tomek POV.
Przez wszystkie lekcje byłem niespokojny i rozkojarzony. Nie żebym zazwyczaj jakoś uważnie słuchał tego, co ma do przekazania nauczyciel. Tego dnia jednak było jeszcze gorzej. Tysiące razy próbowałem w głowie ułożyć scenariusz przeprosin, ale każdy, jaki wydawał mi się sensowny po chwili był już dla mnie beznadziejny. Bałem się spotkania z nim, co było absurdalne. Ja, popularny w szkole i nie tylko, przypakowany chłopak bałem się konfrontacji z drobnym, wyśmiewanym chłopaczkiem, który nie był w stanie mi nic zrobić. Mimo tego właśnie tak było. Na samą myśl o chociażby spojrzeniu mu w oczy zaczynałem się denerwować i wymiękać. Cały czas przed oczyma miałem jego wyraz twarzy, gdy usłyszał moje słowa wtedy, w szatni. W jego oczach było przez te kilka sekund, przez które tam stał, tyle bólu i smutku, że nie byłem w stanie tego opisać. W dokładnie tych samych oczach, które jeszcze niedawno iskrzyły miłością do mnie i radością. Radością wywołaną moim kłamstwem. Z każdą chwilą coraz bardziej jednak myślałem, że to nie było kłamstwo. Sam się dziwiłem, że w tak krótkim czasie moje nastawienie do niego uległo tak drastycznej zmianie. Ze szkolnego obiektu drwin stał się dla mnie nagle jedną z ważniejszych osób. W końcu nie mogłem nawet przestać o nim myśleć. Musiałem działać, musiałem działać...

Projekt | TasiekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz