Rozdział 5

623 95 8
                                    

Janek POV.
Po chwili Tomek postawił na biurku dwie szklanki wypełnione sokiem i zajął miejsce obok mnie, przy okazji włączając komputer. W ciszy chwyciłem swoje naczynie i upiłem odrobinę. Nie za bardzo wiedziałem co robić, więc w ciszy czekałem aż on się odezwie. W końcu spojrzał na mnie wyczekująco. Nie otrzymał jednak rzadnej reakcji więc przejął inicjatywę.
- To zaczynijmy ten Grunwald zanim się ściemni, co? - zaproponował, uruchamiając power pointa. - Pewnie i tak nie uda nam się tego skończyć dzisiaj.
- Ale wiesz, że mamy jednej z najnowszych tematów, a dokładniej mówiąc dwudziesty wiek?
Brunet przewrócił oczyma i nie odpowiedział. Nagle chcąc sięgnąć po swoją szklankę, zahaczył o moją, co w efekcie poskutkowało przywróceniem jej. Cała jej zawartość wylądowała na moich spodniach. Pisnąłem cicho.

Tomek POV.
Jasna cholera. Już mieliśmy zacząć robotę, gdy oczywiście musiało coś pójść nie tak. Lekko zawstydzony spojrzałem na Jasia. Postawiłem z powrotem szklankę w pionie i podrapałem się w tył głowy zakłopotany. No pięknie. Jego spodnie były zalane sokiem pomarańczowym, co pewnie nie było przyjemne.
- Sorry, nie chciałem - wyrzuciłem z siebie po chwili.
Chłopak w odpowiedzi zarumienił się nieznacznie i szybko zaczął mnie zapewniać, że absolutnie nic się nie stało. Czułem się zobligowany do pomocy. Chwyciłem go za ramię i nie słuchając go pociągnąłem stronę pokoju obok, którym była nieduża bo nieduża, ale łazienka. Wskazałem dłonią na leżący na białej półce ręcznik.
- Możesz go użyć, zaraz przyniosę ci coś suchego do ubrania - rzuciłem, po czym wyszedłem z pomieszczenia zostawiając chłopaka samego.
Otworzyłem szafę stojącą w moim pokoju i zacząłem grzebać w rzeczach. Powinienem zrobić w niej porządek. Po chwili znalazłem nieco przymałe na mnie, jasno-szare dresy. Bez namysłu ruszylem, by wręczyć je Jasiowi. Zastałem go jednak w dość niezręcznej sytuacji. Zatrzymałem się przed framugą, spoglądając na pozbawionego dolnej części garderoby brązowowłosego. Na moją twarz wpłynął lekki uśmieszek. Co jak co, ale widoków nigdy za wiele. Może i nie był jakoś świetnie zbudowany, ani aż nadto przystojny, ale te jego głębokie oczy... Otrząsnąłem się, dając sobie mentalnego liścia. Tomaszu, co to za myśli? Na mój widok oblał się rumieńcem i szybko zakrył  ręcznikiem.
- Sory, nie chciałem - wytłumaczyłem szybko i położyłem obok niego spodnie. Ale mam bogate słownictwo. Nie ma to jak dwa razy postawić gościa w niezręcznej sytuacji i przeprosić dokładnie tak samo. - Będę czekał w pokoju.
Po tych słowach najszybciej jak mogłem zatrzasnąłem drzwi i wróciłem do siebie. Opadłem na krzesło. Czekając na niego zdążyłem wstawić posta na facebooka i odpowiedzieć na parę komentarzy pod ostatnim filmem. W głowie jednak cały czas miałem widok słodko zarumienionego Jasia. Czemu tak mi to utkwiło w pamięci?

Okay, może i z opóźnieniem, ale jest kolejny rozdział! Szkoła nie pomaga w regularnym pisaniu ;_;.
Enjoy.
Podobało się - gwiazdka i komentarz :)))

Projekt | TasiekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz