12

46 4 2
                                    

Ze snu wybudza mnie mój okropny budzik. Powolnie zwlekam się z łóżka nadal mając zamknięte oczy. Zrobiłam szybką poranną toaletę i wróciłam do pokoju. Ubrałam się w jeansowe rurki z dziurami na kolanach i czarną bluzkę z krótkim rękawkiem. Zjadłam na śniadanie kanapki z dżemem truskawkowym i udałam się do szkoły. Dzisiaj obiecuje, że nie spóźnię się na lekcje, więc pojadę autobusem.
     Na przystanku widzę już Kate ubraną w czarne rurki i koronkową bluzkę, którą zasłania mi jej nowa granatowa kurtka.
- Hej! Dawno cię nie widziałam!- powiedziałam podchodząc bliżej i przytulając brunetkę.
- No, a czemu cię wczoraj tak w ogóle nie było w szkole?- zapytała siadając ze mną na ławeczce.
- Po prostu źle się czułam...- powiedziałam.
-Czyżby matka natura przyszła z wizytą?- stwierdziła z zadziornym uśmieszkiem. Śmieszne jest to, że na okres mówimy, że matka natura przyszła z wizytą.
-Jakbyś zgadła...- westchnęłam i objęłam dziewczynę.
***
     Dochodząc do szkoły widzę Finleya więc podbiegam bliżej i przedstawiam mu Kate.
-Co to było z tą panią od historii?- zapytał się Finley z uśmiechem, a ja obracam oczami.
-Wkurzyła mnie.- powiedziałam tupiąc nogą jak mała dziewczynka.
-Ona każdego wkurza...- westchnęła Kate.
-Ok, chodźmy już na lekcje, bo pierwszą mamy matematykę.- bąknęłam i wszyscy ruszyliśmy w stronę klasy.
***
      Wszystkie lekcje minęły mi szybko. Stoję przy swojej szafce i odkładam książki żeby zaraz pójść do domu ale nagle za mną pojawia się Thomas.
-Cześć kochanie!- powiedział po czym objął mnie w pasie.
-Hej, co tam u ciebie?- zapytałam i pocałowałam go szybko w policzek.
-Wszystko w porządku.- rzucił szybko i staną na przeciwko mnie.- Idziesz dzisiaj do mnie do domu?- zapytał, a ja pokiwałam głową zdając sobie sprawę, że prawie nigdy u niego nie byłam.
***
- No to co robimy?- zapytałam wchodząc do jego wielkiego domu, w którym dominował kolor beżowy i brązowy. Wszystkie pomieszczenia były ciepłe i przytulne.
-Może masz ochotę coś ugotować?- zapytał, a ja tylko się uśmiechnęłam, bo kochałam to robić.
-Tak, a co dokładnie?- rzuciłam udając się za nim i weszłam do kuchni.
-Nie wiem, może babeczki, ciasto, coś prostego.- powiedział i zajrzał do lodówki.
-Babeczki brzmią pysznie, może być.- powiedziałam z próbą zrobienia najpiękniejszego uśmiechu na jaki mnie stać. Szatyn kiwnął głową i zaczął wyjmować składniki. Chwyciłam wielką miskę i zaczęłam otwierać torebkę z mąką, która niechcący mi wybuchła i poleciała na chłopaka. Thomas odwrócił się, uśmiechnął po czym zaczął mnie przytulać i łaskotać przez co i ja byłam w mące.
     Kiedy po zabawie w rzucanie mąką bez, której nie mogło się obejść skończyliśmy dodawać wszystkie składniki Thomas chwycił za mikser... Zaczął mieszać ale na dużych obrotach, więc wszystko prysnęło na nas. Miałam całą twarz w czekoladowej masie. Chłopak typowo wziął trochę czekolady z mojego nosa na swój palec, oblizał po czym powiedział, że pyszne. Jego usta zbliżyły się do moich i dzieliło nas kilka milimetrów. Tym razem to ja zaczęłam go całować. Najpierw powoli i grzecznie, a potem szybko. Nasze języki się spotkały, poczułam jak miękną mi kolana, a w brzuchu pojawia się miliony motyli. Thomas położył dłonie na moim tyłku po czym podrzucił do góry i posadził na blacie kuchennym. Oplotłam go nogami, nie przerywając pocałunku. Nigdy jeszcze nikt mnie tak nie pocałował, to było wspaniałe uczucie. Kocham go.
***
Z uśmiechem na ustach obserwowałam pieczonce  się babeczki. W całym domu unosił się piękny zapach czekolady.
Poszłam do salonu, który był połączony z kuchnią i usiadłam na wielkiej, czarnej kanapie.
-Już nie mogę się doczekać aż zjem te pyszności...- powiedziałam leciutko oblizując usta.
-Oby wyszły!- zaśmiał się, a na jego policzkach pojawiły się dołeczki. Nagle usłyszałam cichy dzwoneczek. Szatyn poinformował mnie, że to babeczki są gotowe.
Udaliśmy się do kuchni i wtedy zobaczyłam jakie wyszły krzywe i brzydkie. Spróbowałam jednej, były przepyszne. Nie oceniajmy niczego po wyglądzie!
-Mmm to jest pyszne!- powiedziałam- myślałam, że nie wyszły!
-No widzisz! Mi zawsze wszystko wychodzi!- oznajmił dumnie się prostując przez co zobaczyłam zarys jego mięśni.
Poszliśmy do pokoju szatyna. Dominował tu kolor czerwony i szary. Miał ogromne łóżko, a nad nim masa plakatów jakiś zespołów i kobiet. Faceci...
Zjadłam jeszcze dwie babeczki, bo były bardzo małe, a szatyn o wiele więcej. Resztę słodkości zostawiliśmy.
- To co chcesz robić?-zapytałam po chwili.
-A nie wiem...- powiedział i przysiadł przy mnie na łóżku. Po chwili zaczął jeździć ręką po mojej szyi robiąc małe kółeczka. Delikatnie przygryzł moje ucho, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Odgarnął kosmyk moich włosów i popatrzył prosto w oczy. Po chwili wpił się w moje usta i położył dłonie na mojej tali. Owinęłam ręce wokół szyi Thomasa i bawiłam się końcówkami jego włosów. Nasze usta nie rozłączały się, a ja chciałam tylko więcej...
-Kachm cię Rose...-wyszeptał mi do ucha po chwili, a ja odpowiedziałam tym samym. To było najpiękniejsze uczucie na świecie móc kochać kogoś takiego jak on...
Hej, jak się podoba? Przepraszam, że tak dawno nie pisałam!

Uwierz w Moją MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz