22

22 5 2
                                    

Minęła już godzina, a ja nadal nie mogę zasnąć. Znudziło mi się już ciągłe przekręcanie z jednej strony na drugą i poprawianie poduszki. W pokoju panuje ciemność, mogę zobaczyć tylko zarysy niektórych mebli. Zmęczona wstałam z łóżka, na nowo je pościeliłam i znów się położyłam nie przykrywając kołdrą. Nagle usłyszałam cichy szmer, który okazał się deszczem. Później głośny huk. Moje ciało przeszły dreszcze i jednak przykryłam się pościelą. Za okna coraz bardziej słychać było burzę. Zerknęłam na zegarek, na którym wybiła godzina 2:00...

Moją głowę zasypuje lawina pytań i myśli co do Thomasa. Była to osoba, której łatwo zaufałam, i pozwoliłam bez problemu wkroczyć w moje prywatne życie. Dlaczego ludzie są tacy podli? Zawsze staram się być miła dla wszystkich, kochać świat całym sercem i doceniać najmniejsze rzeczy. Ale czemu to robię? Ludzie są okrutni, prawda jest taka, że w życiu możemy liczyć tylko i wyłącznie na siebie, bo w każdej chwili ktoś może się od ciebie odwrocić. Nawet jeśli była to ważna osoba, po której byś się tego nie spodziewał. Niestety życie nie zawsze jest opowieścią z happy end'e. Poznałam się na Thomasie. Byłam taka głupia myśląc, że on naprawdę się zmienił...

Prawda jest taka, że ludzie nigdy się nie zmieniają, chyba że tylko na chwile ale potem i tak powracają do dawnej postaci.

Kiedyś kochałam noc. To był jedyny czas, kiedy czułam się wolna. Wymykałam się wtedy na balkon i patrzyłam na niebo. Nie wiem co w nim widziałam. Możliwości? Marzenia? Wiarę? Nie rozumiem dlaczego akurat tak mi się to kojarzy. Zawsze chciałam zobaczyć jak to jest być wolnym. Pewnego razu nie spać całą noc, rano nie iść do szkoły, a potem wyjść z domu bez żadnych ograniczeń i iść przed siebie byle gdzie. Zostawić telefon, ubrania, książki, rodzinę, przyjaciół... Sama bym o wszystkim decydowała. Wreszcie miałabym spokój i ciszę. Nie przejmować się czasem.

Powoli zeszłam z łóżka głośno przy tym ziewając i udałam się do kuchni. W dolnej szafce udało mi się znaleść szklankę, a na blacie stała woda w butelce, którą sobie nalałam. Nie chciałam tak grzebać w domu Finleya ale przecież go nie obudzę tylko dlatego, bo mi się chce pić. Kuchnia była połączona z salonem więc z daleka widziałam śpiącego na kanapie bruneta. Podeszłam do kanapy nie odrywając wzroku od Finleya. Jest taki słodki, kiedy śpi. Usta miał lekko uchylone, a czarne włosy roztrzepane na wszystkie strony. Stałam tam i patrzyłam się na niego jak jakaś wariatka, więc postanowiłam wrócić do pokoju. Już miałam odejść, gdy nagle chłopak się obudził.

-Rose?- zapytał zasypanym głosem i głośno ziewnął.-Co ty tu robisz? Powinnaś spać.

-Bardzo przepraszam, że cię obudziłam. Jestem głupia...- odparłam szeptem i odeszłam dalej.

-Zostań...- powiedział chłopak cicho ale tak, że mogłam go usłyszeć. Nic nie mówiąc podeszłam i usiadłam na kanapie obok bruneta.-Nie możesz spać... Prawda?- dodał, a ja pokiwałam głową.- Czemu?

-Jakoś tak moje myśli nie dają mi spokoju... No wiesz Thomas...

-Nawet nie wiesz jak dobrze to znam... Zawsze, kiedy przychodzą mi takie myśli nie potrafię zasnąć.- odparł szeptem.

-Tak... Od tego jest noc...- powiedziałam ledwie słyszalnie.-W nocy zawsze rozmyślamy o wszystkim na co nie mamy czasu w dzień. Wymyślamy wydarzenia i układamy dialogi, które i tak nigdy nie będą miały miejsca. Wyobrażamy sobie życie inaczej. Rozmawiamy o rzeczach, których za dnia nie będziemy już pamiętać. Tysiące pytań bez odpowiedzi i tysiące myśli, które nie dają ci spokoju. Dlaczego jesteśmy tacy, a nie inni? Dlaczego życie nie może być idealne? Dlaczego ludzie są podli? Można by wymieniać godzinami...- odparłam na jednym tchu pusto patrząc w ścianę.

-Chyba każdy tak ma... Nie wiem jak ty ale ja nie lubię nawet zasypiać. W nocy jest idealna cisza i spokój na rozmyślanie...- wyszeptał z lekkim uśmiechem i ziewnął, a ja pokiwałam głową.

-Jeszcze raz przepraszam, że cię obudziłam... Jutro będziesz nie wyspany do szkoły...

-Ale jutro nie idziemy do szkoły- powiedział wzruszając ramionami.

-Jak to? Przecież dopiero będzie wtorek.- rzuciłam marszcząc brwi.

-Wiesz... Dawno nie byłem na wagarach...- zaśmiał się.

-Niech ci będzie...- oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy. Finley jest ważną dla mnie osobą. Nie wiem co bym bez niego zrobiła.- Dziękuje, za wszystko.

-Przyjemnoś po mojej stronie, że mogłem ci pomóc. Teraz już lepiej idźmy spać.- chciał się poruszyć ale go zatrzymałam. Było mi tak wygodnie na jego ramieniu... Chłopak zrozumiał i ponownie oparł się o kanapę.- Więc dobranoc...-wyszeptał, a ja powoli już odpływałam. Czuje się tak bezpiecznie i miło obok jego.

-Dobranoc...- odparłam cicho i powoli zagłębiłam się w sen... Niech takie chwile trwają wiecznie... 

No cześć! Przepraszam, że tak późno wstawiam ten rozdział ale wiecie... Szkoła! Ogólnie koniec roku, dużo nauki i tak dalej... Nie mogę się już doczekać kiedy to wszystko się skończy... Chyba mnie rozumiecie... Co myślicie o rozdziale? Mam nadzieje, że nie wyszedł głupi XD
Pozdrawiam~monster! ^^

Uwierz w Moją MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz