-Finley! Finley!- krzyczę w łóżku szpitalnym, ale nie słychać żadnego słowa. Nie mogę wydobyć z siebie głosu.
Powrócił mój stary lęk...-Rose! Rose!- nagle budzę się w łóżku w swoim pokoju, a moja mama gładzi mnie po ramieniu- to tylko sen. Już dobrze...- powiedziała uspokajającym głosem.
Przypomina mi się po kolei co wydarzyło się w moim śnie. To nie może się powtórzyć! Moje ataki paniki już dawno znikły, więc mam nadzieję, że nie wrócą... Nagle orientuje się, że jestem cała spocona, musiałam bardzo wiercić się w łóżku i krzyczeć. Moja mama nadal mnie uspokaja.
-Mówiłam coś przez sen?- zapytałam cicho i ziewnęłam.
-Nie, raczej krzyczałaś-powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
-Ale coś konkretnego?- dopytywałam mamę.
-Nie, po prostu krzyczałaś, ale jak nie chcesz mi mówić co ci się śniło to nie musisz.- powiedziała chociaż wiem, że bardzo ją to interesowało.
-Dzięki- rzuciłam szybko i lekko się do niej uśmiechnęłam.
-Dobranoc, przed tobą jeszcze trzy godziny snu.- wyszeptała po czym wyszła z pokoju zostawiając mnie samą. Nie chce nawet o tym myśleć. Nie zamierzam rozdrapywać starych ran... Moje powieki opadają, a mi z łatwością udaje się zasnąć.
***
Wchodząc do swojej łazienki nawet nie zamierzam przeglądać się w lustrze, bo jeszcze się przestraszę swoich podkrążonych oczu. Nie idę na pierwszą lekcję, więc wezmę gorącą kąpiel w wannie.
Po umyciu szykuje sobie do szkoły czarne jeansy i białą luźną bluzkę. Może przynajmniej nie będę się wyróżniać i inni nie zwrócą uwagi na moją marną twarz. Umyłam zęby i zrobiłam makijaż nakładając wyjątkowo podkład.
Zbiegłam na dół do kuchni i zrobiłam kanapki z szynką i pomidorem. Moja mama już pewnie wyjechała. Mam nadzieje, że podczas jej nieobecności nie będę mieć znowu tych koszmarów nocnych. Zjadłam kanapkę, chwyciłam swoje kieszonkowe żeby kupić sobie coś do jedzenia po szkole i wyszłam z domu.
***
Mam jeszcze mnóstwo czasu przed rozpoczęciem lekcji, więc postanowiłam pójść na piechotę zamiast jechać autobusem. Włóczę się więc po ulicach miasta Orlando, bo tu właśnie mieszkam od dzieciństwa. W smutku omijam puste uliczki i zakamarki. Wszyscy pewnie są w pracy lub szkole.
Zapewne znacie te dni, kiedy wszystko dookoła wydaje się być szare i przytłaczające. To właśnie jeden z takich dni. Założyłam słuchawki i dałam się ponieść wolnej muzyce. Zastanawia mnie to, dlaczego smutne piosenki poprawiają mi nastrój. Zawsze kiedy mam zły humor, słucham przygnębiającej muzyki. Czy tylko ja tak mam?
Ciekawi mnie kim był mój ojciec i dlaczego mama nic mi nie mówi. Przecież mam prawo wiedzieć. Może ona sama nie wie kim on jest, może ją zostawił, chciałabym wiedzieć przynajmniej czy żyje... Dzisiaj poszukam w domu odpowiedzi, ale pewnie jak zwykle nic nie znajdę.
***
Podchodzę do swojej szafki szkolnej, żeby wziąć książki do historii, czyli najnudniejszego przedmiotu w szkole, na którym każdy dosłownie usypia. Przez chwile zastanawiam się czy ja w ogóle lubię, którąś lekcję. Pamietam jak jeszcze w podstawówce podobało mi się kilka przedmiotów ale teraz na myśl o nich chce mi się wymiotować... Umówmy się więc, że nienawidzę szkoły! Powolnie otwieram swoją szafkę i odrazu wypada z niej mały liścik. Podnoszę papierek z podłogi i bliżej się mu przyglądam: Dasz się zgwałcić? Suko!
Przeczytałam napis na karteczce, a w moich oczach pojawiły się łzy, jestem strasznie uczuciowa i strasznie tego w sobie nie lubię, a potrafię się popłakać nawet o taką głupotę. Nagle obok mnie przebiega czwórka chłopaków, którzy wytykają mnie palcami i śmieją ze mnie. No to wiem przynajmniej kto jest autorem tego nieudanego żartu. Słyszę głośny dzwonek na lekcję, a jest to gorszy dźwięk niż mój budzik... Wszyscy zatykają sobie uszy i udają się w kierunku sal. Mi jednak nie jest to dane, bo drogę zastawia mi czwórka tych idiotów, których nawet nie znam.
- No to jak będzie? -zapytał blondyn sugestywnie ruszając brwiami.
- Suń się idioto- bąknęłam pod nosem, ale na tyle głośno żeby to usłyszeli, a ja przecisnęłam się między nimi.
-Uważaj Rose, bo zostałaś naszym nowym celem! Teraz, kiedy chodzisz z Thomasem jesteś najlepszą dupą w szkole- powiedział jakiś rudy chłopak. Po chwili poczułam klepnięcie w tyłek i wtedy byłam już wkurzona na maksa. Moje tętno przyspieszyło, odwróciłam się i spoliczkowałam obojętnie którego, a stojącego obok kopnęłam z całej siły w krocze, bo to chyba właśnie ten posunął się za daleko. Nagle na środku korytarza pojawił się Thomas i zanim się obejrzałam czwórki głupich chłopaków już nie było, więc musieli bardzo przestraszyć się mojego chłopaka... Szatyn podszedł bliżej i przytulił mnie mocno.
- wszystko Ok?- zapytał, a ja pokiwałam głową.
-Płakałaś z powodu takich frajerów?- zapytał chłopak, a ja pomyślałam, że faktycznie to było bez sensu. Zachowuje się jak jakaś idiotka! Pokiwałam lekko głową, a Thomas pocałował mnie w policzek.
-Ty idź na lekcje, a ja skoczę jeszcze do toalety.- powiedziałam, a szatyn się zgodził i każdy poszedł w swoją stronę. Dzisiaj miałam już wszystko w nosie, to że było już piętnaście minut po przerwie i to, że nie poszłam na pierwszą lekcję.
***
Powoli otwieram drzwi od sali historycznej. Wszyscy się na mnie patrzą. Najbardziej wkurza mnie jednak wzrok nauczycielki.
- Ooo, kto by pomyślał. Panna Moore zaszczyciła nas swoją obecnością! Zaraz sprawdzimy twoją jakże wielką wiedzę na temat starożytności. A teraz siadaj na miejsce, spóźnienie.- powiedziała sarkastycznie, opryskliwym głosem i zaśmiała się cicho pani od historii, której nawet nie pamietam nazwiska
- Przepraszam co?!- rzuciłam podniesionym głosem do nauczycielki.- Jak pani śmie mnie tak obrażać?!- pierwszy raz dopiekam nauczycielce ale jak już mówiłam, dzisiaj wszystko mam głęboko gdzieś!
- Moore nie wygłupiaj się tylko siadaj na swoje miejsce!- krzyknęła mi, a ja nadal stałam bez ruchu w drzwiach. -To ja wystawiam oceny na koniec roku, więc lepiej się ze mną nie kłuć.- powiedziała, a ja przekręciłam oczami.
-Nie ma pani lepszej wymówki? Co bym nie zrobiła zawsze grożą mi ocenami!- rzuciłam opryskliwie. Cała klasa śmiała się pod nosem. Byłam dumna z siebie, bo chociaż nie potrafię wymyślić teraz ciętej riposty to i tak jej dopiekłam.
-Chcesz, żebym wysłała cię do dyrektora?!- znowu wydarła się na mnie. Straciłam już do niej cierpliwość.
-Z miłą chęcią powiem mu, że obraża pani uczniów- uśmiechnęłam się zwycięsko. -A teraz żegnam "wielką" panią profesor.- powiedziałam, a cała klasa znowu się zaśmiała. Wyszłam z klasy i udałam się w stronę domu.
***
Zrobiłam sobie gorącą czekoladę i położyłam się na kanapie w salonie przed telewizorem. Nareszcie święty spokój. Oglądam mój ulubiony serial „Przyjaciele" który jak zwykle doprowadza mnie do śmiechu. Zamówiłam sobie wcześniej pizzę ale z innej pizzerii, bo nie chciało mi się spotykać Finleya. Nie chciałam widzieć nikogo, nawet Kate i Thomasa. Wyłączyłam swój telefon żeby odstresować się od wszystkiego.
Nagle przypominam sobie, że jeśli mama wyjechała mam czas na poszperanie w różnych miejscach i dowiedzenie się czegoś o tacie. Wchodzę pierw do sypialni mamy chociaż wiem, że mi nie wolno. Otwieram wszystkie szuflady i szafę. Zaglądam pod łóżko ale nic nie znajduje. Potem zmierzam w kierunku salonu. Nigdzie ani śladu niczego co byłoby podejrzane. Przez chwilę zastanawiam się czy nie pójść na strych. Ale co jeśli podłoga się zarwie? Boje się też bo jestem sama w domu, a takie miejsca są straszne. Tak, wiem zachowuje się jak dziecko ale wy też byście się bali. Pomimo wszystko ściągam drabinę i powoli wchodzę z latarką po szczebelkach. To miejsce wydaje się być bardzo duże ale puste. Nie ma tu praktycznie nic oprócz rzeczy narciarskich, jakiś starych grabi i pudła z pamiątkami z różnych miejsc. Powoli otwieram papierowe pudło i wysypuje przedmioty. Przyglądam się uważnie każdemu z nich ale nic jak zwykle nie znajduje. Są to tylko magnesy i tandetne figurki. Podchodzę do rzeczy narciarskich i nie widzę nic konkretnego. Chodzę po skrzypiącej podłodze, spoglądając na każdy najmniejszy zakamarek. Wszystkie deski są koloru ciemnego brązu ale jedna z nich ma jasny kolor i małą dziurę przez którą nawet nic nie widać. Siadam na podłodze i sprawdzam czy da się ją w jakiś sposób otworzyć. Niestety nic nie da się z tym zrobić. Biorę do ręki jakiś metalowy drut i jeszcze raz staram się wyjąć deskę z podłogi. Udało się! Chyba pierwszy raz dzisiaj zrobiłam coś dobrze. Zaglądam do środka i dostrzegam jakąś książkę lub notatnik. Nagle w całym domu rozlega się głośny dzwonek do drzwi. Odskoczyłam z podłogi, a dziennik wypadł mi z ręki. Zupełnie zapomniałam o pizzy. Biorę moje znalezisko i schodzę na dół żeby otworzyć. Potem dowiem się co jest w książce...
CZYTASZ
Uwierz w Moją Miłość
Novela JuvenilRose od dawna jest zakochana w Thomasie. Dziewczyna pod wpływem miłości nie zwraca uwagi na to, że chłopak nie jest taki jak sobie wymarzyła. Finley jest bardzo zakochany w Rose. Chłopak wstydzi się powiedzieć o swoich uczuciach do niej. Wie, że...