Trzy dni po świętach Bożego Narodzenia moja mama wróciła zmęczona do domu. I chociaż byłam zła za to, że wyjechała w tak ważnym dniu mocno ją przytuliłam. Rozumiem ją. Ma ciężką pracę, a ja mogę ją tylko wspierać. To nie od niej zależy, kiedy będzie musiała wyjechać. Pamiętała nawet i kupiła mi prezent, tak samo jak ja jej. Jest moją mamą i zawsze będę ją kochać.
Dzisiaj jest 27 grudnia czyli dla mnie bardzo zły dzień. To tego dnia rok temu to wszystko się zaczęło to tego dnia moje życie przewróciło się do góry nogami. Koszmary nocne są coraz straszniejsze. O wszystkim zaczynam sobie przypominać na nowo. Kto by pomyślał, że minął rok... Mama już dawno wyszła z domu, bardzo się spiesząc. Zeszłam na dół i chwyciłam jabłko. Nie chcę być dzisiaj sama więc wykręciłam numer do Finley'a, aby do mnie przyszedł.
Po pięciu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, więc wpuściłam bruneta do środka. Miał jakąś smutną minę. Odrazu mnie przytulił.
-Wszystko okay?- spytałam zmartwiona, chociaż też nie byłam dzisiaj w najlepszym humorze.
-Tak...- odparł zapatrzony w podłogę.-Ale to ty wyglądasz mi bardziej na przygnębioną...
-Ahh nie ma o czym mówić...- rzuciłam i usiadłam razem z Finleyem na kanapie.
-Mi możesz powiedzieć wszystko.- uśmiechnął się lekko. Czy mogę zdradzić mu tajemnice? Wiele razy zawiodłam się na ludziach. Zbyt bardzo ufam. Nawet Kate nie wie, a jest moją najlepszą przyjaciółką. Ale Finley jest inny niż wszyscy których znam. Jest wyjątkowy.
-Rose muszę ci o czymś powiedzieć...- odparł z zamyśleniem.
-Nie, poczekaj najpierw ja.- przerwałam mu, ponieważ potem mogę nie być już tego taka pewna. Brunet zrobił pytającą minę.
-Jasne...- rzucił i oboje ułożyliśmy się wygodnie na łóżku.
-Nie wiem jak zacząć... W sumie sama nie mam pojęcia czemu chcę ci o tym powiedzieć, ale mam dzisiaj jakąś potrzebę wygadania się na ten temat...
-Nie denerwuj się tylko po prostu powiedz.- ułożył dłoń na moim ramieniu.
-To dzisiaj to wszystko miało miejsce... 27 grudnia... To miał być normalny dzień... Wszystko miało być idealne.- z moich oczu wydobyła się mała łza, ale pochwali Finley delikatnie otarł ją z mojego policzka.
-Będzie dobrze.- uśmiechnął się, a ja tylko pokręciłam głową.
-Więc to właśnie 27 grudnia zginął mój brat. -zawiesiłam się. Finley jeszcze bardziej się zasmucił.
-Miałam wtedy tylko piętnaście lat!- coraz więcej łez spływało mi po twarzy.- Dylan popadł w złe towarzystwo.- nerwowo zaśmiałam się pod nosem-Mało powiedziane. Był ćpunem! Ale i tak mimo wszystko ja go kochałam! Chciał ukryć przede mną to kim jest. To dla mnie próbował się powstrzymać, wszystko zawsze robił dla mnie. Myślał, że o niczym nie mam pojęcia.- prychnęłam cicho do siebie. Brunet tylko słuchał nadal gładząc mnie po ramieniu.
-Rose uspokój się nie musisz mi mówić...-powiedział spokojnie. Otarłam łzy, aby móc opowiadać dalej.
-Nie, dokończę. Akurat rok temu dzisiaj nasza rodzina była szczęśliwa. Nikt niczym się nie przejmował, a Dylan nie stwarzał problemów. Podobno wsiadłam z nim do samochodu, mieliśmy pojechać tylko na głupie lodowisko.- opuściłam głowę, nie mogłam powstrzymać płaczu, mimo wszystko znów się podniosłam.- Mój brat prowadził. Za nami jechała ciężarówka. Chciała nas wyprzedzić ale Dylan zauważył ją zbyt późno... Ironia życia- znów nerwowo się zaśmiałam.- Akurat wtedy, kiedy nie ćpał, nie pił potraciła go pieprzona ciężarówka. Zginął na miejscu. Ja za to leżałam pięć miesięcy w szpitalu. Obudziłam się nic nie pamiętając.- prychnęłam pod nosem patrząc w podłogę.- Wszystkie wspomnienia z dzieciństwa... Przyjaciele... Rodzina... To wszystko znikło. Byłam tylko ja nie wiedząc kim jestem. Kim byłam. I kim powinnam być. Pierwszy pocałunek... Pierwsza impreza... Pierwszy dzień szkoły... To wszystko przepadło. Czuje się jakbym żyła tylko rok. Dopiero potem moja mama zaczęła mi wszystko opowiadać. Zobaczyłam zdjęcia. I tak to nie wiele dało ale teraz już się do tego przyzwyczaiłam. Wyprowadziłam się z mamą tutaj. Mama nie potrafiła, żyć tam widząc wiecznie nie otwierane drzwi do pokoju własnego syna. Zbyt dużo rzeczy z nim związanych...- całą tą opowieść opowiedziałam nie ruszając się. Tysiące razy wyobrażałam sobie jak mógł wyglądać ten wypadek. Wszystkie sny pokazywały inny zwrot akcji. Finley siedział w bezruchu z lekko uchylonymi ustami i łzami w oczach. Mocno mnie przytulił i pocałował w głowę.-Nikt nawet oprócz mnie i mamy nie przyszedł na jego pogrzeb. Wszyscy z rodziny go nienawidzili i stwarzali własne scenariusze, że niby ćpał, pił i tak dalej...- odparłam smutno ocierając twarz.-Jednak ja nawet nie jestem w stanie stwierdzić... Przecież go nie pamietam...- położyłam zapłakaną twarz na ramieniu chłopaka, a on gładził mnie po plecach.
-Przepraszam...- wyszeptał.
-Za co?- zdziwiłam się.
-Teraz to nie jest ważne. Nie musiałaś mi tego opowiadać.
-Oczywiście, że musiałam.- powiedziałam cicho.
-Nie rozumiesz... Naprawdę nie musiałaś.- zaśmiał się nerwowo pod nosem.- Przepraszam ale muszę teraz pobyć sam.- odparł tylko, odwrócił się wkładając ręce do kieszeni czarnych spodni po czym opuścił mój dom. Nie rozumiem go. Opowiedziałam mu historie, która była dla mnie najgorszym przeżyciem, a on po prostu wyszedł. Zakryłam się kocem płacząc i próbując zapomnieć o tym co się wymarzyło.
Cześć kochani! Przepraszam was, że tak rzadko pisze :-(.
Nie mam w ogóle weny... Jak myślicie napewno wszystko zostało wyjaśnione? Coraz bardziej zbliżamy się do końca! Ps. Zmieniłam profil, bo ostatnio kocham Shawna <3
Pps. Podoba się nowa okładka? :*
CZYTASZ
Uwierz w Moją Miłość
Ficção AdolescenteRose od dawna jest zakochana w Thomasie. Dziewczyna pod wpływem miłości nie zwraca uwagi na to, że chłopak nie jest taki jak sobie wymarzyła. Finley jest bardzo zakochany w Rose. Chłopak wstydzi się powiedzieć o swoich uczuciach do niej. Wie, że...