17. Nie wytrzymam tego!

4K 155 13
                                    

Emi POV


Nim się obejrzeliśmy zaczęliśmy naszą dwutygodniową przerwę, wszyscy oprócz Liama zostaliśmy w Londynie. Li i Soph wyjechali na małe wakacje odpocząć i spędzić czas razem. Leżałam na łóżku w moim pokoju w mieszkaniu Harrego i czytałam książkę, zaczął się już drugi tydzień naszej przerwy.

- Emi mogę? - usłyszałam pukanie do drzwi.

- Jasne! - odkrzyknęłam.

- Mam do Ciebie pytanie. Muszę wyjechać na 3/4 dni do dalszej rodziny, chcesz jechać ze mną czy zostajesz? - spytał.

- Zostanę tutaj, myślę że czułabym się tam nie na miejscu. - odparłam.

- Okej, Lou i Niall będą wpadać sprawdzić czy wszystko gra. - uśmiechnął się i wyszedł.

Westchnęłam głośno, nie mam kontaktu z Niallem od początku naszej przerwy i sama nie wiem co myśleć na ten temat. Dalej mi na nim zależy, tym bardziej uświadomiłam to sobie kiedy zaczęliśmy przerwę.

***

- Klucze są na wieszaku przy drzwiach, pieniądze zostawiłem na wszelki wypadek na szafce w kuchni, a Lou i Niall przyjdą koło 19.00 sprawdzić czy wszystko ok. - wyliczał Harry.

- Harry wyluzuj nie mam 5 lat poradzę sobie. - zaśmiałam się - Leć bo się spóźnisz.

- Dobrze jesteśmy w kontakcie. - powiedział i zniknął za drzwiami.

Zabrałam się za robienie kolacji, przeszperałam lodówkę i znalazłam krewetki które zapanierowałam i usmażyłam. Wzięłam pół usmażonych krewetek, ułożyłam na makaronie sojowym, do miseczki wlałam sos słodko-kwaśny i usiadłam delektując się pysznym daniem. Tak jak mówił Harry punkt 19.00 w drzwiach pojawili się Lou i Niall, wpuściłam ich po czym wróciłam do poprzedniego zajęcia - oglądania telewizji.

- Ale jesteś gościnna. - prychnął Louis.

- Tylko nie mów ze poczuwasz się do bycia gościem tu. - odpowiedziałam - Spędziłeś w tym domu zapewne więcej czasu niż ja. - dodałam.

- Masz coś do jedzenia? - spytał Lou na co przewróciłam oczami.

- W kuchni są krewetki. - poinformowałam go.

- Niall chcesz? - wrócił się Tommo.

- Nie dzięki. - blondyn wzruszył ramionami.

I tak wyglądały kolejne cztery dni, chłopcy przychodzili wieczorem i oglądali ze mną filmy albo grali na konsoli. W dniu w którym Harry wrócił do domu odbywała się też impreza urodzinowa Nialla, chłopcy poprosili mnie o upierzenie tortu na co przystałam plus dorzuciłam się do gitary którą chłopcy wymyślili jako prezent. Tuż przed 19.00 byłam wyszykowana, miałam na sobie niebieską sukienkę i czarne szpilki, wbijałam w tort ostatnią dwudziestą świeczkę, kiedy przyszedł Harry pytając czy jestem gotowa. Punkt 20.00 staliśmy przed drzwiami do jak widzę apartamentu Nialla, jubilat otworzył nam drzwi i uściskał każdego na powitanie dziękując za życzenia, poczułam przyjemne ciepło w jego ramionach, ale niestety dość szybko zastąpił je chłód. Weszłam w głąb mieszkanie gdzie słychać już było głośną muzykę, kilka osób już tańczyło i popijało drinki, impreza szybko się rozkręciła. O północy wszyscy zaśpiewaliśmy blondynowi sto lat i wręczyliśmy mu prezenty. Impreza skończyła się koło 3.00 i pomagaliśmy Niallowi sprzątać, co chwilę spoglądałam na blondyna który zbierał kubeczki które były dosłownie wszędzie, w pokoju panowała dość nie komfortowa cisza.

- Nie wytrzymam tego! - krzyknął Louis.

Wszyscy spojrzeliśmy na Lou który stanął na środku salonu i założył ręce na wysokości piersi.

Smile of fate || N.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz