Z samego rana

456 21 1
                                    

Marinette/biedronka- niezdarna i spóźnialska licealistka. Jest półfrancuską i pół-Chinką. Ma fiołkowe oczy i czarne włosy, które w świetle wyglądają jak by były niebieskie. Wiąże włosy w dwa kucyki. Dzięki jej Miraculum-kolczykom-zamieszkiwanym przez jej kwami czyli Tikki, może się przemieniać w super bohaterkę -Biedronkę- i ratować Paryż wraz z czarnym kotem.


Adrien/czarny kot-przystojny model. Ma on błąd włosy, zielone, duże oczy, jest wysokim, zbudowanym chłopakiem. Żyje w ciągłym stresie, ponieważ od śmierci jego matki, ojciec nie zwraca nie niego uwagi . Dzięki jego magicznemu pierścieniu, zamieszkiwanego przez jego kwami - Plagg- może przemieniać się w super bohatera, Czarnego kota.







Marinette


 Środa godz.7.40


-Marinette wstawaj, ty śpiochu. Znowu się spóźnisz do szkoły!-Tikki zaczęła krzyczeć, do mojego ucha.

-Jeszcze 5 minut. -odpowiedziałam przekręcając się na drugi bok.

- Jest 7.40 . Naprawdę chcesz jeszcze pospać pięć minut!?

-CO?!7.40?! Czemu mnie nie obudziłaś wcześniej?!-powiedziałam, zrywając się z łóżka.

-Krzyczę ci do ucha tak od 7.00-odpowiedziała Tiki ze złością i odleciała. Usiadła na swoim posłaniu i zaczęła myśleć, w tym czasie biegałam po pokoju i szykowałam się do szkoły. Z szafki wzięłam białą bluzkę we kwieciste wzory ,czarną marynarkę, różowe spodnie i różowe buty z kokardką ,poszłam do łazienki się przebrać i umyć. Gdy wyszłam zapytałam kwam nad czym tak myśli:

-Zastanawiam się czy dziś nie uśniesz na akcji.?- powiedziała i zaczęła się śmiać.

To dobrze że już miną jej ten zły humorek . Szczerze to sądzę że ona nie potrafi być na mnie zła.

-Ha, bardzo śmieszne.-zaśmiałam się sarkastycznie- Mam nadzieje że dziś się nic nie wydarzy. Nie tylko ze względu na Paryż , nie chce żeby znowu kot mnie podrywał. Lubię go, ale jest denerwujący z tymi swoimi księżniczkami i kropeczkami-przewróciłam oczami.

-Przestań, to jest słodkie -Tikki mówiła do mnie przesłodzonym głosem.

-Co ty taka w skowronkach?-zapytałam ze śmiechem- i czemu ciągle przekonujesz mnie że kot jest taki super ?

-Marinette ,usiądź i posłuchaj,ale ie nie śmiej- powiedział poważnie stworek. Usiadłam na krześle i przyglądałam się mojej przyjaciółce- Po pierwsze przynieś mi ciasteczko...-przerwałam :

-Już poczekaj, zaraz idę do kuchni po ciasteczko ,tylko muszę się do końca ubrać.- wiedziałam że chciała mi coś jeszcze powiedzieć ,ale nie miałam czasu. 

To poczeka a po szkole mi powie.

Założyłam buty, wzięłam Tikki, plecak i zeszłam do kuchni. Na blacie , obok 3 croisantów leżała karteczka:

„Droga Marinette

Ja i tata musieliśmy wyjechać w bardzo ważnej sprawie. Nie będzie nas kilka dni w domu ,ale na pewno przyjedziemy na urodziny Alyi. W lodówce masz jedzenie a w koszyczku przy umywalce leżą pieniążki na inne potrzebne wydatki. Jak by coś się działo dzwoń do nas.

Buziaki Mama"

No tak urodziny, zapomniałam kompletnie że za niedługo jest to święto. Pewnie Alya zgodzi się przyjść do mnie na noc, by odpocząć od tych całych przygotowań. Jej rodzina zawsze traktuje tak róże święta poważnie. Matka ciągle coś szykuje dla rodziny i znajomych, a moja przyjaciółka musi sama  organizować przyjęcie dla znajomych.

Przerwałam swoje myśli gdy spojrzałam na zegarek, który wskazywał 8.00. Spanikowałam, wiedziałam że znów się spóźniłam , wzięłam jednego croissanta,  ciasteczko i wybiegłam szybko z domu, oczywiście potykając się o schodek przy drzwiach .Rąbnęłam jak długa na chodniku. Tak bolało, ale nie chciałam się spóźnić na pierwszą lekcje.

Chociaż już jestem spóźniona.


Adrien 7.00

Podniosłem się łóżka i zobaczyłem że jest 7. Byłem zadowolony bo ostatnio mam nieprzespane noce i trudno mi wstać  rano.

- No super , wstałem w sam raz- powiedziałem do siebie i poszedłem w stronę wielkiej białej szafy. Wziąłem białą koszule z kołnierzykiem ,czarną koszulkę ,ciemne dżinsy i pomarańczowe trampki. Niespodziewanie z ciuchów wypadł Plagg. Jak zawsze musiał się gdzieś schować. W ostatniej chwili go złapałem a następnie położyłem na łóżku. Odwróciłem się do szafy i poczułem ten odór.

-Plagg ,wszystkie moje ciuchy śmierdzą twoim serem!- mały kotek się przebudził, po czym podleciał do mnie.

- Oj no przepraszam- powiedział lekko zaspany -Chociaż ja ciebie czasami nie rozumiem.To tak ładnie pachnie- nie zwracając uwagi na rozmarzonego Plagga , wyszedłem z pokoju by udać się do Nathalie .

-Dzień dobry Adrien- powiedziała kobieta gdy mnie zobaczyła na schodach. Spojrzałem na nią i mi się zrobiło przykro.Ciągle za maską poważnej sekretarki skrywała się smutna twarz kobiety , która ma zmarnowane życie. Szczerze, nigdy nie widziałem jej uśmiechniętej. Podobno straciła swoją całą rodzinę w wypadku samochodowym i tylko ona przeżyła . 

To było przed śmiercią mojej....... nie ważne.

- Cześć Nathalie, mam prośbę, mogłabyś dać moje wszystkie ciuchy do prania?-powiedziałem trochę zakłopotany bo wiem ze to dziwnie brzmi. Nathalie wyszczerzyła oczy ,Kiwnęła głową i powiedziała:

-Chcesz jakieś nowe ciuchy?

-Mhm-przytaknąłem. Dała mi nowe ubranie za co podziękowałem i się  uśmiechnąłem , a ona nic. Jak wchodziłem po schodach to jeszcze słyszałem jak Nathalie mówiła do słuchawki w uchu" Zosia wypierz wszystkie ciuchy Adriena". Wróciłem do pokoju i poszedłem się ubrać i umyć. Gdy wychodziłem z łazienki to zegarek pokazywał 7.45. a Plagg zaczął wołać.

- Śniadanko, serek , mój kochany serek!!

- Plagg ty żarłoku , nie dość że moje ciuchy śmierdzą camembertem to ty jeszcze bardziej mnie denerwujesz.-powiedziałem pakując ostatnie rzeczy do  torby.

- Oj , przepraszam-mówił ze smutkiem w głosie ,ale wiem że powiedział to by mnie uspokoić. Tak byłem a niego zły za ten ser ,bo on gada tylko o nim. 

Ciekawe czy Biedronki miraculum też jest takie denerwujące jak moje.

Usłyszałem klakson  dochodzący z dworu. Podszedłem do okna i zobaczyłem limuzynę.

Autobus, zwykłe auto, cokolwiek, ale czemu limuzyna?

Wziąłem torbę ,Plagga i zszedłem na dół.Rzuciłem szybkie "do widzenia"do Nathalie i wyszedłem zamykając drzwi. Wsiadłem do limuzyn i przez całą drogę przypominałem sobie materiały na dzisiejsze lekcje.Po 5 minutach byłem już pod szkołą.

Wysiadłem rzucając krótkie dziękuje i zacząłem kierować się do szkoły. Nawet jak bym chciał z tymi ludźmi więcej pogadać to ojciec mi zabrania. Szkoda, bo czasem czuje się samotny w tym pałacu.

----------------------------------------

Poprawiam rozdziały i wracam z kolejnymi.

Wyczekujcie cierpliwie :)

Biedronka I Czarny Kot.Dwie Różne TwarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz