Rozdział 22.-speszyl na 500 wyświetleń!

780 29 2
                                    


Maddie's POV*

-Muszę Cię stąd wyciągnąć. Mów co mam robić.-powiedziałam.

-Zadzwoń do Justina oraz Dave'a i Bethany. Oni wiedzą co robić.-odparła dziewczyna.

-Ari, zanim zadzwonię, musisz o czymś wiedzieć.

-Co takiego?

-Jesteśmy w San Diego.

No tak. Wraz z gangiem wywieźliśmy Arianę do San Diego. Dlaczego? Sama nie wiem. Nikt mi nic nie powiedział. Było mi jej strasznie szkoda. Nie chciałam, żeby tak wyszło. Była najbliższą mi przyjaciółką. Nie wiem dlaczego tak bardzo byłam zaślepiona Gabe'm. To potwór.

-Jak to w San Diego?!-Ari podniosła głos.

-Ten magazyn jest nowy. Gabe kupił go miesiąc temu, gdyż planowaliśmy przeprowadzkę po zabójstwie Biebera. Musieliśmy mieć pewność, że nam nie zagrozi. Nie mam pojęcia co będzie teraz.

-Mieszkasz w hotelu?-zapytała.

-Tak, a chłopaki wcale nie byli w Arizonie, tylko w Los Angeles. Musieli tam wrócić i załatwić kilka spraw. No i pojechali też na Florydę odwiedzić Ricka. Podobno będą tu za godzinę. 

-Cholera, mamy mało czasu.-przeklęła dziewczyna.

-Jadę do hotelu. Zadzwonię do Justina, Dave'a i Bethany.

-Nie możesz tu do nich zadzwonić?

-Jesteśmy na totalnym pustkowiu.Nie ma tu zasięgu.-powiedziałam.

-Dobra, w takim razie jedź szybko. Uważaj na siebie.

Podeszłam do Ariany, objęłam ją i ucałowałam w policzek. Ona oczywiście nie odwzajemniła tego, gdyż była przykuta do łóżka. Była strasznie wychudzona i blada.

 Była strasznie wychudzona i blada

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wsiadłam do auta i ruszyłam do San Diego. Magazyn znajdował się jakieś 15 km od miasta. Droga zajęła mi około 10 minut, ale żeby przejechać przez miasto, potrzebowałam dodatkowych 15 minut. Ruch w San Diego jest ogromny.Bardzo ciężko jest się gdziekolwiek dostać, a mój hotel był w samym centrum miasta. Bałam się, że spotkam chłopaków. Gabe postawił mi ultimatum: albo stąd wyjeżdżam i zapominam o całej sprawie, albo wywożą mnie do Ariany. Jednak czego się nie robi dla przyjaciółki?
Niepewnie wysiadłam z samochodu i weszłam do hotelu. Podeszłam do windy, która chwilę później była już na miejscu. Wysiadały z niej dwie kobiety, jedna w podeszłym wieku, druga- niewiele starsza ode mnie. ,,Mama i córka"-pomyślałam. Wsiadłam do windy i nacisnęłam przycisk z cyfrą 6. Na tym piętrze znajdował się mój pokój. Jazda na górę nie zajęła długo. Szybkim krokiem udałam się do mojego pokoju. Wpadłam do niego i wybrałam numer do Biebera.

-Halo? Ariana?-zapytał.

-Nie, tu przyjaciółka Ariany, Maddie.

-Wiesz, gdzie ona jest?

-Tak, właśnie po to dzwonię.

-Mów szybko, co z nią?

-Ariana została porwana. Jestem współwinna, ale teraz nie o to chodzi. Ona, jest w okropnym stanie. Jest wychudzona i...-w tym momencie mój głos zadrżał.-została zgwałcona, przez mojego chłopaka.

-Boże drogi!-krzyknął.

I stało się. Gabe wraz z koleżkami wpadli do mojego pokoju. Jedyne, co zdążyłam wykrzyczeć to: ,,San Diego!" Zaczęłam piszczeć i się wyrywać. Gabe powiedział:

-Zawsze dotrzymuję obietnicy, suko.

Jeden z nich przerzucił mnie przez ramię, drugi rzucił telefonem o ścianę. Mój były przystawił mi do nosa chusteczkę ze środkiem usypiającym. Na tym skończyła się moja świadomość.

Przepraszam, że ten rozdział był taki nudny. Zauważyłam, że są co raz nudniejsze, no ale cóż.. Teraz będzie się więcej działo, obiecuję. Justin wie. Zadowoleni? Ja mega. Tylko, że Maddie została porwana. Szkoda, że się nie pospieszyła, albo, że nie zadzwoniła w drodze lub w jakiejś kawiarni. No i w jutrzejszym rozdziale będzie wielkie zaskoczenie. Więcej nie mówię. Tak więc do jutra, buziaki :*


Babe, I'm a gangsta too.|| J.Bieber, A.Grande||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz