Rozdział 26.

822 27 0
                                    


Ariana's POV*

Po wielu namowach Kendall w końcu położyłam się spać. Bałam się przyjazdu Justina, a jednocześnie chciałam mieć go już przy sobie. Tak bardzo mi go brakowało.Miałam nadzieję, że mi wybaczy. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Był moim wszystkim. Moim sercem, moim światem... Otworzyłam powoli oczy. I wtedy go ujrzałam. Mój cały świat. Moją miłość.

-Ariana.-powiedział.

-Justin.-odrzekłam.

Chłopak objął mnie swoim silnym ramieniem i zaczął całować. Chciałam, aby ta chwila nie mijała.  Chłopak oderwał się ode mnie, aby zaczerpnąć powietrza.

-Tęskniłem.

-Ja też tęskniłam.-szepnęłam.

-Boże, Ari,tak strasznie się o Ciebie martwiłem. Bałem się, że odeszłaś i zostawiłaś mnie. Przepraszam,  kocham Cię.

-Justin...Jedyną osobą, która musi Ciebie przeprosić, to ja. Jednak nie chcę teraz o tym rozmawiać. Opowiem Ci wszystko po powrocie do Los Angeles.

-Jasne. Wszystko w swoim czasie. Odpocznij trochę.-chłopak wstał.

-Nie,Justin,nie idź.-powiedziałam.

-Ktoś chce Ciebie zobaczyć.

Zachodziłam w głowę, kto chciałby ze mną pogadać. Moje wątpliwości rozwiały się, gdy ujrzałam Bethany.

-Beth!-pisnęłam.

Dziewczyna podeszła i mnie przytuliła.

-Boże, Ari, napędziłaś nam strachu.-zaśmiała się Bethany.

-Widzę, że chodzisz! To wspaniale!

-No tak.. Ale to nie jest ważne.Ważne jest teraz Twoje zdrowie. Jak się czujesz?-spytała.

-Myślę, że w końcu dobrze. Jedyną złą rzeczą jest ten szpital. Mogliby mnie już wypuścić.

-Bądź spokojna, już  jutro wrócisz do Los Angeles.

-Całe szczęście!-rzekłam.

Justin's POV*

Podróż nie była zbyt długa. Do Ariany wpuścili mnie bez problemu,  gdyż nie była w ciężkim stanie. Cieszyłem się, że ją widzę. Była taka piękna. I taka bezbronna. Obiecałem sobie, że już nigdy nie pozwolę, aby stała się jej krzywda. Nigdy przenigdy.

-Co u niej?-zapytał Dave.

-Chyba dobrze.-uśmiechnąłem się.

-Chodźmy do bufetu.-zaproponował chłopak.

-Dobry pomysł.

Zapytaliśmy pielęgniarkę o kierunek. Kiedy dowiedzieliśmy się, że bufet jest na parterze, poszliśmy w stronę windy, która miała nas zawieźć na sam dół. Nie lubiłem wind, aczkolwiek nie chciało mi się iść po schodach. Byłem zbyt zmęczony i jedyne czego potrzebowałem to kawa. Kiedy byliśmy na miejscu, poprosiłem o słodką bułkę i czarną kawę z mlekiem. Zamówienie dostałem praktycznie od razu. Usiedliśmy przy jednym ze stolików.

-To wszystko jest chore.-powiedział Dave.

-O co Ci chodzi?-zapytałem.

-Justin, nie śpij. Chodzi mi o tą całą sytuację. ,,Porwanie" Twojej siostry, Ariany...

-Nie chce mi się o tym gadać, Dave.Nie dziś, jestem zmęczony.

Maddie's POV*

Podczas,gdy Ariana spała, poznałam Bethany, Dave'a, Blaze'a, Justina i kilku innych chłopaków. Byli naprawdę bardzo mili. Wszyscy troskliwie podchodzili do tej sprawy. Widać, że każdy starał się zrobić jak najwięcej dla Ariany, a jedyna rzecz,której ona potrzebowała to rozmowa.

-Cześć dziewczyny.-powiedziałam wchodząc do sali Ariany.

-Hej Maddie.-powiedziała Bethany.

-Hejka.-rzekła Ariana.-Gdzie Justin?

-Poszedł z Dave'm do bufetu napić się kawy.

-Męskie pogaduchy.-zaśmiała się Beth.

-Na to wygląda.-odparłam.

Jeszcze chwilę porozmawiałyśmy we trzy, gdy Ariana powiedziała, że jest zmęczona. Wraz z Bethany jak na komendę wyszłyśmy na korytarz. Obydwie stwierdziłyśmy, że przydałby się nam jakiś spacer.

Tak jak obiecałam, dzisiaj dwa rozdziały. Postaram się jutro też napisać dwa. Dzisiejszy był naprawdę nudny, za co przepraszam. Już jutro Ari wraca do LA wraz z Maddie, Beth, Justinem i tak dalej.Będzie więcej akcji. No i jeszcze 4 rozdziały do końca. Szkoda, bedzie mi brakowało tej książki. Rozdział nie sprawdzany. Buziaki, Alicja z krainy czarów :*

Babe, I'm a gangsta too.|| J.Bieber, A.Grande||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz