Okręt zacumowany, można iść po zapasy.
Kapitan rozdziela nas na trzy grupy dwuosobowe, każda ma załatwić coś innego czyli: leki, jedzenie i pył.
- grupa 1: Lis i Mel idą po pył do jaskini Artii. Grupa 2: Ethan( moc boga wojny - Mortona) i Emir ( brat Ethana) po żywność. Grupa 3: Aria (z mocą boginii nauk Ramsji) i Navir (syn Kospeda)po leki do Sierry del Vandiego. Rozejść sie!
Troche jak w wojsku...
- Ehhh czemu my zawsze musimy zasuwać po ten cholerny pył? - Zapytała poirytowana Mel
-Dobrze wiesz- burknęłam
Spojrzała na mnie i machnęła ręką w powietrzu- Co nie zmienia faktu, że odwalamy najgorszą robotę.
- Doskonale wiesz, że po pył trzeba zejść pod wodę na dość dużą głębokość i, że reszta nie dałaby rady- popatrzyłam na nią z ukosa i dałam jej kuksańca w bok.. jak zwykle zresztą.
Idziemy już jakieś pół godziny w głąb lądu... pogoda nie bardzo nadaje sie do takiego typu wędrówki. Jest gorąco i duszno... czego więcej chcieć? No tak może komarów kąsających każdą odkrytą część mojego ciała.W końcu dochodzimy na skraj lasu, który kończy się urwiskiem skalnym. Popatrzyłam w dół i do tafli wody było jakieś 50 metrów. Na samą myśl, że trzeba tam schodzić robiło mi sie niedobrze. Z wyrazu twarzy Mel widać było na 100 mil, że myśli o tyn samym.
-Lis! Mam pomysł!- wrzasnęła mi do ucha..
-ciszej kobieto.. stoję tuż obok.- burknęłam. -No mów co wymyśliłaś ciekawego.
- A więc tak.. może byś przywołała tu tego twojego pupilka.. oszczędziłaby nam sporo czasu i energii - popatrzyła na mnie i puściła oczko. Popatrzyłam w dół na fale rozbijające sie o skały i w sumie to chyba ma racje.
-no dobra- spojrzałam na nią oczekując jakiejkolwiek reakcji, lecz ona cały czas patrzyła sie na swoje skórzane buty albo rośliny pod nimi. Złożyłam dwa palce, włożyłam do ust i zagwizdałam. Kilka sekund później w oddali widać było czarną plamę pod wodą pędzącą z zawrotną prędkością. Chwilę później spod tafli wody wyłoniła sie ogromna, granatowa głowa.. po bokach uzbrojona była w długie rogi, tuż pod szczęką rozpościerał się kołnierz, oczy miała czarne z połyskiem fioletu. Z paszczy wystawały tysiące długich i ostrych zębów, które z łatwością były by w stanie rozkruszyć nasz statek na malutkie kawałeczki. Na kilkudziesięcio metrowej szyi znajdowały sie kolce oddalone od siebie w odległości około pół metra. Na grzbiecie miała złożone w spoczynku ogromne skrzydła robiące również za płetwy. W ciągu trzech sekund jej głowa znajdowała sie na naszej wysokości. Podsunęła ją bliżej mnie, po czym od razu ją pogłaskałam. Mimo wrogiego wyglądu była ona potulnym zwierzęciem. Agresywna robi sie tylko w obronie naszej i własnej.Ustawiła sie tak abyśmy mogły bez problemu usiąść między kolcami. Gdy już sie umiejscowiłyśmy ruszyliśmy w kirunku głębi..
Niedługo już następna część. Rozwinięcie akcji. Zapraszam
CZYTASZ
Wojna Mitów
FantasyMrok ogarnia twój kraj, przyjaciel okazuje się być wrogiem, siły ciemności biorą górę.. bestie wychodzą na światło dzienne. Moc kontra moc. Wciągniesz się?