>>28 czerwca 2014 [2]<<

220 32 0
                                    

[Calum.]

    Wszedłem z powrotem do środka, kiedy samochód Luke'a zniknął z mojego widoku i westchnąłem do siebie. Zamknąłem drzwi kopniakiem i zamierzałem skierować się z powrotem do mojego pokoju, kiedy usłyszałem wołanie mojej mamy.

    – Tak? – zapytałem, wtykając głowę do jej sypialni, gdzie siedziała i czytała książkę.

    – Powinieneś zapraszać go częściej. – Uśmiechnęła się, a ja dałem jej mały uśmiech.

    – Tak, może.

    – Jest miły, Calum. Jest dobrym dzieciakiem, pomimo tych szalonych włosów. A wasza dwójka wydaje bardzo dobrze się dogadywać.

    Wzruszyłem ramionami.

    – Tak myślę…

    – Coś nie tak? – zapytała serdecznie, zamykając książkę i odkładając ją na bok. – Wydajesz się smutny.

    – Nie jestem smutny, naprawdę – odpowiedziałem, wzdychając i pocierając swoje ramiona. – Bardziej zdezorientowany.

    – Dlaczego?

    Potrząsnąłem głową, uśmiechając się do niej.

    – To nic takiego. Nieważne.

    Nie wydawała się przekonana, ale wyszdłem, zanim zaczęłaby mnie dalej wypytywać. Wślizgując się do własnego pokoju, zamknąłem za sobą drzwi i podniosłem telefon, który był położony na dziwnie czystym fragmencie biurka. Generalnie nie miałem przy sobie telefonu, ponieważ nigdy go nie używałem. Tak czy inaczej miałem w nim tylko cztery kontakty.

    Nacisnąłem 3 i przyłożyłem telefon do ucha. Usiadłem na łóżku, słuchając dźwięku połączenia i wybijając niecierpliwie rytm palcami na kolanie.

    Po wielu sygnałach, Mali w końcu odebrała, a ja wypuściłem głębokie westchnienie.

    – Nareszcie.

    – Cóż, cześć również tobie, Cal – odpowiedziała sarkastycznie, ale mogłem słyszeć rozbawienie w jej głosie. – Jak leci?

    – Muszę porozmawiać z tobą o Luke'u. – Westchnąłem, opadając do leżącej pozycji na moim łóżku.

    – W porządku, co z nim? Oh! Czy to dzisiaj była wasza randka z uczeniem się?

    – Tak – wymamrotałem, zamykając oczy.

    – Jak poszło?

    – Świetnie, myślę, że pomogłem lepiej zrozumieć mu wiele rzeczy. Ale w tym samym czasie to było okropne.

    – Co? Dlaczego? – zapytała, brzmiąc na tak zdezorientowaną, jak ja się czułem.

    – Ponieeeważ – westchnąłem – czuję się teraz nawet bardziej zdezorientowany. Nie… Nie wiem, co mam myśleć. On jest po prostu taki atrakcyjny, ale w tym samym czasie jest tylko moim przyjacielem i nie wiem, czy to jest to czego chcę, ale to jest to, czego chciałem, i jestem po prostu zdezorientowany.

    – Calum, to nie ma żadnego sensu, wiesz o tym, prawda?

    Prychnąłem, mamrocząc lekko, kiedy próbowałem zebrać myśli.

    – On jest moim pierwszym prawdziwym przyjacielem od lat, Mali.  Nie mam pojęcia, co do niego czuję, ale nie chcę zniszczyć szansy na posiadanie przyjaciela przez zakochanie się w nim.

    – Hm… Dlaczego nie poczekasz i wtedy zobaczysz? Może to tylko… No wiesz, przemawia przez ciebie samotność.

    – Tak… – Patrzyłem się na plakaty wiszące na suficie, nie mówiąc nic przez chwilę. – Ale… Dobrze, co jeśli naprawdę go lubię? Co wtedy? Będzie mi się podobał nie tylko mój przyjaciel, ale mój jedyny przyjaciel. Nie wiem, co mam czuć w związku z tym.

    – Spotkaj się także z jego przyjaciółmi – zasugerowała zwyczajnie. – Zaprzyjaźnij się nimi. Potem z ich przyjaciółmi i tak dalej. To nie takie trudne jak myślisz.

    – Jestem społecznie nieporadnym kutasem, Mali. Wiesz to.

    – Wiem. I Luke też już to wie, jestem tego pewna. Nie martw się o to za bardzo, Cal. Po prostu… Narzekasz na to, że nie chcesz zakochać się w swoim jedynym przyjacielu. W takim razie znajdź ich więcej, więc w ten sposób nie będzie on twoim jedynym przyjacielem!

    Jęknąłem.

    – Ja już nawet nie rozumiem, o co teraz chodzi.

    Zaśmiała się, a ja uśmiechnąłem się delikatnie na ten dźwięk.

    – W porządku, Cal. Słuchaj, po prostu… Pozwól rzeczom się dziać, tak jak to powinno być. Będziesz miał czas. Rozgryziesz to.

    – Dobrze – odpowiedziałem, lekko bez przekonania. – Dam ci znać, jak idzie.

    – Nie bądź taki cyniczny, Cal. W każdym razie, porozmawiamy później. Kocham cię!

    – Też cię kocham, pa, Mali. – Westchnąłem, rozłączając się i odrzucając telefon gdzieś na łóżko. Układając dłonie pod głowę, patrzyłem się na różnorodne zespoły gapiące się na mnie i próbowałem ułożyć moje pogmatwane myśli w sensowną całość.

    Może Mali miała racje, może powinienem spróbować zaprzyjaźnić się z Mickey'em i Ashem i resztą ich przyjaciół. Po prostu dalej nie wiedziałem, co zrobić z tą sytuacją z Lukiem…

    W końcu zdecydowałem, że 'que sera, sera' i powtarzałem to cały dzień.

–——

que sera, sera – co ma być, to będzie

Letters to Luke || Cake [tłumaczenie PL] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz