Rozdział 8

10.6K 393 54
                                    

Może błędem było wracać? Koszmary nie dręczyły mnie od dawna, wczorajsza, a mianowicie dzisiejsza noc była pierwszą od... Chyba trzech lat. Sny opuściły mnie może miesiąc po przyjeździe do Europy. Już zapomniałam jak to jest, mieć koszmary, nieprzespane noce, być nieprzytomną w dzień. Nie polecam.

Wstałam z mojego super wygodnego łoża z ociąganiem. Wiedziałam, że jeśli się nie pośpieszę to spóźnię się do szkoły, ale nie zależało mi, by być na czas. Nie dziś. Wiedziałam, że wczorajszy dzień pociągnie za sobą konsekwencję. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie to, to co myślę. Miałam nadzieję, że pojawią się tylko ci, którzy byli wczoraj i nie przyjdą Louis, Liam, Harry, Niall ani Zayn. Zayn. Jego imię szczególnie dawno nie przechodziło mi przez myśli, tym bardziej przez usta. Postanowiłam nie rozmyślać o tym więcej i udałam się z przygotowanymi wcześniej ubraniami do łazienki. Włożyłam na siebie białą bluzkę z napisem "What doesn't kill you will makes you stronger!", która odkrywała mój brzuch, czarne spodnie z dziurami oraz czarną kurtkę z ćwiekami. Do kompletu dorzuciłam jeszcze czarne vansy. Zrobiłam mocniejszy makijaż i postanowiłam postawić na coś nietypowego. Wzięłam różową farbę 1day i popsikałam nią włosy, robiąc sobie kolorowe końcówki.

Tak ubrana udałam się na dół, u wcześniej biorąc plecak. Na szczęście miałam dzisiaj tylko 6 lekcji. Zgarnęłam ze stołu jabłko, rzucając Chrisowi szybkie cześć i pobiegłam do garażu po motor. Postanowiłam wziąć moje Kawasaki Ninje. Założyłam czarny kask i pognałam do szkoły.

Przy wjeździe rzuciło mi się w oczy czerwone Ferrari oraz czarne Lamborghini. Wnioskując po grupkach ludzi omijających te samochody prawie z nabożną czcią, wiedziałam już kto jest właścicielem. Ferrari to upodobanie Luke, zaś czarne Lamborghini jest Nialla. Wiedziałam, że skoro do szkoły pofatygował się Niall, to Malik i reszta też tu są. Miałam dziwne wrażenie, że nie wyjdę stąd bez szwanku.

Zsiadłam ze ścigacza oraz zdjęłam kask. Wzrok wszystkich ludzi natychmiast spoczął na mnie, jakby niepewni co robić. Ruszyłam w stronę budynku, a za mną rozlegały się szepty. Zostało 10 minut do dzwonka. Większość ludzi jest w środku, więc będą mieli darmowe przedstawienie.

Prawie niezauważalnie przełknęła ślinę i popchnęłam drzwi.
Gdy weszłam wzrok wszystkich skupił się na mnie. Ruszyłam w kierunku przeciwległego końca korytarza. Wiedziałam, że tam są. Po prostu wiedziałam. Uczniowie rozstępowali się na boki, pod moim spojrzeniem spuszczali głowy. Wiedzieli, że szykowało się przedstawienie, ale nie byli pewni jak to się skończy, ale ja miałam pewne przeczucie. Przeczucie, że dla mnie nie skończy się to najlepiej.

Uczniowie rozstąpili się tak, że idealnie widziałam ich grupę. Na twarzach mieli zadziorne uśmiechy. Mieli zdecydowaną przewagę liczebną, więc  byli pewni siebie. Bardzo, nawet za bardzo. Nie wiedzieli tylko, że jestem w stanie ich pokonać. Ustawieni byli w półkolu, najpierw gang Malika, później Irwina, ale nie było widać Zayna.

Szłam do przodu powoli, pewnie i z uniesioną głową. Byłam gotowa na to starcie, ale w środku, gdzieś głęboko tlił się strach. Zatrzymałam się 10 metrów przed nimi i stałam pewnie, żałując tego, że nie założyłam szpilek, by być wyższą.

Uczniowie na korytarzy wstrzymali oddech, a chłopcy rozstąpili się robiąc przejście przywódcy. Gdy wystąpił na przód zamarłam, nie potrafiłam się wpatrywać w nić innego niż w niego. Pierwszą różnicą widoczną od razu by kolor włosów i ich ułożenie. Niegdyś piękne brązowe i zaczesane w bok, teraz blond od połowy i postawione na żel, zaczesane na prawo. Koleją zmianą był zarost, dawniej ledwie widoczny i delikatny, teraz dobrze widoczny i dodający męskości. Zauważyłam, że nabrał mięśni i urósł, ale akurat to widoczne było w ich grupie u wszystkich. Postanowiłam spojrzeć w jego oczy, czego do tej pory skrupulatnie unikałam, z obawy co tam zobaczę. Uniosłam wzrok...

Black Blade I 5sos i 1dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz