Rozdział 40

4.6K 258 43
                                    

Jak się spodziewałam - z każdą kolejną minutą w jego towarzystwie czułam się coraz bardziej niezręcznie. Chłopak jakby wogóle nie przejmował się moim towarzystwem, był zajęty swoim telefonem. Westchnęłam zrezygnowana i wbijając się bardziej w poduszki, zajęłam się dokładnym skanowaniem mojego sufitu. Był wręcz zajebiście interesujący...

Sarkazmem jedzie nawet w Ameryce, słońce...

A ten tu czego? Aha...to ja. Wariuję...

Wreszcie się do tego przyznałaś! Gratuluję!

Tylko ponownie westchnęłam. Pamiętam, jak jeszcze byłam siedmioletnią gówniarą. Życie było wtedy takie łatwe, a jedynym dylematem był kolor szpadelka, którym będziesz kopał w piaskownicy...
Był to też czas najsilniejszej więzi między mną, a bratem. Wtedy byliśmy niczym papużki nierozłączki, jak Jing i Jang...W każdym razie kiedy ktoś kazał nam spać w dwóch różnych łóżkach - kategorycznie odmawialismy. Oczywiście jego kumple zawsze byli w pobliżu...Jego kumple i Ashton...

Właśnie, Ashton...Blondyn dziesięć lat temu, a teraz to dwie różne osoby. Kiedyś był miły, kochany, pomocny...uroczy. Oczywiście nie mówię, że nie jest teraz! Te jego loki po prostu zabijają...W każdym razie zaszła w nim wielka zmiana i to nie tylko z wyglądu.

Jego charakter i zachowanie zmieniło się diametralnie, i tak jak kiedyś można było powiedzieć, że się przyjaźniliśmy, tak w tym momencie nie była to nawet znajomość. Po prostu tolerowanie się i tyle. Kiedyś ciepły i   otwarty, aktualnie zimny i pesymistycznie nastawiony do świata. Nie mam pojęcia co wywołało w nim tak wielką zmianę, ale częściowo mogę temu czemuś nawet podziękować. Bo klatę to on ma zajebistą.

I tak, kiedyś byłam w nim zauroczona. Może zauroczona, to za dużo powiedziane, bardziej byłam w niego zapatrzona. Jak w pieprzony obrazek. I jakbym miała dość rozumu, to zauważyłabym, że się to Zayn'owi za cholerę nie podobało...nie ważne.

Byłam zapatrzona w Asha, traktowałam go jak przykład do naśladowania, byłam przy nim zawsze, pamagałam mu...a on nie był mi dłużny. Spowodowało to ochłodzenie się kontaktów moich i Michaela - jego ówczesnie najlepszego przyjaciela.

Ashton tak jakby odsunąl go na dalszy plan, zresztą ja to samo zrobiłam z Zaynem. Nie to, że ich kompletnie olaliśmy, po prostu spadli niżej w chierarchi. I trwało to z jakiś rok, a my byliśmy przyjaciółmi. Szczerze powiedziawszy, nawet nie wiem kiedy przepadłam...może jakiś miesiąc przed ich nagłym wyjazdem?

W każdym razie steaciłam dla niego głowę, zauroczyłam się na amen. I do tej pory wierzyłam, że gdybyśmy mieli więcej czasu, to może i on straciłby dla mnie głowę? Bylibyśmy szczęśliwą parą, razem poznawalibyśmy przyjemności nastoletniego życia, pokonywalibyśmy przeszkody...bylibyśmy swoimi pierwszymi i ostatnimi, związani silną i piękną więzią...miłością. Razem planowaliśmy przyszłość i wspierali się nawzajem.
I może nawet to wszystko by się nie wydażyło? Może gdyby nie ich wyjazd, nie byłoby tyle bólu i cierpienia w moim życiu?
Niestety na to już za późno.

Kiedy pocałował mnie na tej imprezie, otworzył na oścież drzwi, którymi wszedł do mojego serca i zrobił to ponownie. Sprawił, że powróciły wszystkie dziecięcie marzenia i sny, dał mi nadzieję.
Ale to przecież nic nie znaczyło...
Wypowiadając te słowa, moja nadzieja zgasła, a marzenia rozwiały się jak za dotknięciem magicznej różdżki.
Niestety drzwi pozostały otwarte, a moje serce cierpiało coraz mocniej widząc go z innymi dziewczynami.

Byłam na tyle pochłonięta wspominaniem, że nie zauważyłam jak blondyn usiadł na moim łóżku.

- Co ty taka zamyślona? - zapytał. To my jednak ze sobą gadamy? A co było przez ostatni tydzień?!

- A nie mogę? - uniosłam zaczepnie brew i podniosłam się do siadu, patrząc jak na jego twarzy pojawia się wyraz zmieszania, zapewnie spowodowany moją reakcją.

- Oczywiście, że możesz, ale... - zauważyłam, że chłopak jest autentycznie zmieszany.

- Ale? - chamsko domagałam się, dokończenia rozpoczętego przez niego zdania. Przerwał mi wspominania, miałam prawo!

- Nic..- zmieszałam sie jeszcze bardziej. Widok takiego Asha, przypominał mi starego Asha.

- To czemu zabierasz mój cenny czas? - zapytałam autentycznie zaciekawiona. Najpierw mnie unika, a teraz sam do mnie zagaduje?

- Chciałem cię przeprosić - powiedział tak szybko, że wydawało mi się, że się przesłyszałam.

- Co? - zapytała głupio. Przeprosić?

- Chciałem cię przeprosić - powtórzył - I nie przerywaj mi - dodał szybko, gdy zauważył, że chcę to zrobić - Chciałbym cię przeprosić - powtórzył - za to, że unikałem cię cały ten czas, za traktowanie cię tak cholernie zimno, za...za wszystko w sumie. Za to, że nie jestem już taki jak wcześniej, że już nie potrafię traktować cię jak przyjaciółkę, za to co mnie zniszczyło, za moją nieobecność, gdy mnie potrzebowałaś, za to jak traktowałem cię na początku i... - w tym momencie jego oczy zrobiły się szkliste, a chłopka padł przede mną na kolana. Klęczał przed łóżkiem na którym siedziałam i przytulał się do moich nóg, zaś po jego policzkach spływały łzy. Moje oczy również zrobiły się szkliste - i...i przepraszam za wszystkie dziewczyny, które sprowadzałem, sprawiając ci ból i za te cholernie raniące słowa, które wypowiedziałem w szpitalu! Błagam wybacz mi!

Chłopak, którym był zaledwie dzień temu zniknął, a zastąpił go mój Ashton. Mój emocjonalnie niestabilny i wrażliwy Ashton. I kim byłabym gdybym mu nie wybaczyła?

- Ash... - odezwałam się schrypnkętym głosem, a chłopak momentalnie podniósł swoje szkliste tęczówki na moją twarz - Och, Ash...

I w tym momencie pękły wszystkie bariery i zachamowania, nienawiść wyparowała, zastąpiona wcześniej zapomnianymi uczuciami, a ja kompletnie nie myśląc upadłam na kolana obok chłopaka, uniosłam się by być na wysokości jego twarzy i kompletnie ignorując konsekwencje przycisnęłam swoje zimne wargi do jego gorących, łącząc nasze usta w pełnym uczuć i emocji pocałunku.

Pocałunku, który znaczył więcej, niż tylko coś...

***

I tak mamy kolejny rozdział, taki walentynkowy...
Pisałam go na upartego, komputer się zbuntował, telefon również ogłosił strajk, więc dziękuje tacie, że mi tego tableta cztery lata temu kupił...no nie ważne.

Mam nadzieje, że rozdział się spodobał...i jak moja radość z waszych gwiazdek i komentarzy będzie duża, to oprócz niedzielnego rozdziału pojawi się jeszcze jeden...

A teraz, chwalić się proszę, od kogo macie prezenty!

Black Blade I 5sos i 1dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz