9. Jeszcze ktoś ci dziewczynę podkradnie.

1.2K 104 11
                                    

Sprawnie dotarliśmy do szeregu barów ustawionych nieopodal kempingów, domków i pól namiotowych. Weszliśmy do jednego z nich, za którym rozstawiony był duży parkiet, na którym już tańczyło sporo ludzi. Cała ekipa nagle gdzieś się rozeszła, więc postanowiłam na dobry początek zamówić sobie zimne piwo. Niestety, poczułam szarpnięcie za rękę, obróciło mnie i sto osiemdziesiąt stopni i wpadłam w czyjś tors, a moja talia została opleciona męskimi ramionami.

- A ty gdzie się wybierasz? - zapytał Harry, poruszając naszymi ciałami do jakiegoś kawałka Calvina Harrisa.

- Harry, zlituj się, jestem za trzeźwa. - Skrzywiłam się. Owszem, lubiłam tańczyć. Ba, ja to kochałam! Nie oznaczało to jednak, że robię to dobrze i zawsze na imprezach musiałam wypić piwo, zanim ośmieliłam się wyjść na parkiet i wyginać ciało przy ludziach.

- Jesteś w sam raz - odpowiedział z uśmiechem. Przeniósł dłonie z mojej talii na łokcie, a potem przesunął je po moich rękach do momentu, aż nie chwycił moich dłoni w swoje. - Mogę? - Rzucił mi takie spojrzenie, że po prostu nie mogłam mu odmówić.

- Tylko tę jedną piosenkę! - zastrzegłam. A potem świat mi zawirował, kiedy okręcił mnie dwa razy wokół własnej osi. 

Jedna piosenka zamieniła się w jakieś pięć, lub sześć kolejnych. Harry prowadził znakomicie i przy nim nie potrzebowałam ani kropli alkoholu. Czułam się bardzo pewnie, nawet kiedy wirowało mi w głowie po zbyt intensywnych obrotach. Miałam jednak świadomość, że trzyma mnie mocno i stabilnie, przez to czerpałam mnóstwo radości z tańczenia z nim. Niestety siły w końcu mnie opadły i naprawdę musiałam się czegoś napić. Poinformowałam o tym Harry'ego, dziękując mu za świetne towarzystwo.

- Tamta blondynka zdaje się ma na ciebie ochotę - podpowiedziałam mu, widząc jak dziewczyna na niego patrzyła. - Jak się nie sprawdzi, daj mi jakiś znak, to cię odbiję, jak tylko trochę odpocznę.

- Jasna sprawa. - Mrugnął do mnie, a potem odszedł w stronę dziewczyny. Ja natomiast ruszyłam w stronę baru i zajęłam miejsce na jednym z niewielu wolnych, barowych stołków. Czekałam, aż któryś z barmanów pojawi się w zasięgu mojego wzroku, by móc zamówić sobie zimne piwo. I kiedy już miałam to zrobić, obok mnie pojawiła się postać, wciskając się w niewielką przestrzeń między jednym a drugim stołkiem. Spojrzałam na Zayna, a on patrzył na mnie. Dziwnym, nieodgadnionym spojrzeniem. Uniosłam pytająco brew, oczekując jakichś wyjaśnień. No bo czego on tu chciał? Pochylił się do mnie, by uniknąć krzyczenia. W barze było naprawdę głośno. A ja znowu poczułam ten zapach. Papierosy, alkohol i jego perfumy. Zapach kłopotów.

- Mogę postawić ci drinka? - zapytał. - Przeprosinowego - dodał od razu, czym uniknął mojego pytania. Nie wiedziałam do końca za co chciał przepraszać, ale zgodziłam się kiwnięciem głowy. Uśmiechnął się lekko, a potem przechylił przez bar i zawołał jednego z pracujących chłopaków.

- Co dla was? - zapytał, zerkając to na mnie, to na Malika.

- Dla mnie piwo, a dla...

- Dla mnie też - wtrąciłam. Chłopak zwinnie uwinął się z nalaniem nam trunku i już po chwili mieliśmy w dłoniach plastikowe kubki. 

- Możemy porozmawiać? - Usłyszałam jego głos tuż przy uchu. Aż ciarki przeszły mnie od karku, wzdłuż całego kręgosłupa, na ten niespodziewany kontakt z nim. Zanim odpowiedziałam, odnalazłam wzrokiem Harry'ego. Wyglądało na to, że bawił się znakomicie, więc kiwnęłam głową i zaczęłam oddalać się od źródła największego hałasu. Odeszliśmy kawałek dalej, jednak nadal mieliśmy widok na bar i parkiet. Usiadłam na jakiejś ławce, sącząc powoli piwo.

- Erin powiedziała, że wczoraj mi odwaliło i zachowywałem się trochę jak dupek.

Prychnęłam pod nosem. Rzeczywiście trochę. Po tym, jak wyraźnie powiedziałam, że nie znoszę przezwiska "Rudzielec", ponieważ nieprzyjemnie kojarzy mi się z czasami szkolnymi, ten kretyn w pewnym monecie zaczął mówić do mnie i o mnie tylko tak. Fakt, był wtedy już nieźle podpity, ale to nie było żadne wytłumaczenie. Mimo mojego zwracania uwagi, próśb Erin, a nawet interwencji Nialla i Louisa on dalej uparcie mówił do mnie tym durnym przezwiskiem. A ja naprawdę mocno powstrzymywałam się, by nie wyjąc z ogniska rozżarzonego kija i nie rzucić nim w łeb Zayna. Żeby tego uniknąć, w końcu po prostu poszłam do domu i już nie wróciłam na imprezę.

- Nie wiedziałem, że takie nic może cię tak zezłościć.

- Nic? - Wbiłam w niego wściekłe spojrzenie. - Nic... - prychnęłam ze złością. - Przez większość szkoły szydzili ze mnie tym przezwiskiem, jakby posiadanie takiego koloru włosów było złe. Śmiali się, że ojciec odszedł, bo przecież "kto by chciał mieć rude dziecko". Bo to wredne, bo fałszywe, bo brzydkie. Nie wiem, czemu ludzie tak się na to uwzięli, może po prostu byłam łatwym celem, ale to pieprzone przezwisko nękało mnie przez sporą część mojego życia i uczyniło dla mnie chodzenie do szkoły piekłem, dopóki nie nauczyłam się z tym żyć. Ale masz rację. Teraz to przecież "takie nic", głupi kompleks. Ale nie wtedy, nie dla dorastającej dziewczyny. - Nawet nie panowałam nad słowotokiem. Nie chciałam mu tego wszystkiego mówić, ale te słowa wyleciały ze mnie jak na automacie. Widać było, że był tym wszystkim zaskoczony. - Zresztą, mniejsza o to i te twoje przeprosiny. - Wstałam i chciałam odejść, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek. - Czego ty ode mnie chcesz, Zayn? - jęknęłam. Naprawdę chciałam już odejść jak najdalej od niego.

- Przepraszam, Audrey - powiedział, patrząc mi prosto w oczy. - Ja też obrywałem w szkole. Z innego powodu, ale wiem, co czujesz. Nic przyjemnego to wspominać. Wybacz. - Brzmiał naprawdę szczerze. I widać to też było w jego oczach. Ból, na wspomnienie tego, co sam przeżył i poczucie winy.

- W porządku. - Uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemnił. Nie mogłam nie zauważyć, że ma naprawdę ładny uśmiech. - Wracajmy. Jeszcze ktoś ci dziewczynę podkradnie - zażartowałam. Zaśmiał się lekko i przytaknął pomrukiem. W ciszy skierowaliśmy się w stronę baru. Kiedy byliśmy trochę bliżej zaczęłam wyszukiwać kogoś znajomego. Zauważyłam Nialla rozmawiającego przy barze z Lottie i Emily, Harry'ego tańczącego blisko z tą samą dziewczyną, z którą go zostawiłam i Erin z jakimś chłopakiem.

- Czyżby było za późno? - zaśmiałam się, wskazując na Erin i chłopaka. Wszystko wyglądało przyzwoicie, więc Zayn raczej nie miał się o co martwić. Pewnie facet ją poprosił, a ona po prostu nie umiała odmówić. Jednak kiedy okręcili się w tańcu i zobaczyłam, kim jest chłopak, szczęka prawie opadła mi do samej ziemi. No bo skąd mogłam się spodziewać, że były chłopak Erin, do którego jeszcze dziś wzdychała, będzie tańczyć z nią na jakiejś barowej dyskotece nad jeziorem?! Już miałam się odezwać, jakoś odwrócić uwagę Zayna od tej sytuacji, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, mój towarzysz mnie wyprzedził.

- Liam?!

Co kurwa?! 

Spojrzałam zaskoczona na Zayna, który przyglądał się tańczącej parze ze zdziwieniem. 

- Ty go znasz? - zapytałam, nie kryjąc zaskoczenia.

- Tak, to mój brat - odpowiedział, miałam wrażenie, że ze złością.

- Kto? - Doskonale dosłyszałam, co powiedział, ale byłam tak zaskoczona tą informacją, że chyba musiałam usłyszeć ją ponownie...

- Przyrodni - dodał.

O kurwa!

- A ty go znasz? - zapytał, wlepiając we mnie uważne spojrzenie.

Kurna, kurna, kurna!!

- Niby skąd - parsknęłam. - Wybacz, Zayn. Muszę do łazienki po tym piwie - palnęłam i zanim zdążył mnie zatrzymać wmieszałam się w tłum. Przecisnęłam się do Erin tańczącej z Liamem i zacisnęłam dłoń na jej ramieniu. - Łazienka, teraz.

- Co? Drey...

- Teraz, kurwa, Erin! - syknęłam. Nawet nie zawracałam sobie głowy przywitaniem z Liamem. Dziewczyna wzruszyła bezradnie ramionami w stronę chłopaka, z którym tańczyła i dała mi się pociągnąć do łazienki. - Erin, ale jaja!


Czyżby ups?

Twisted [z.m. ff] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz