0. Pachniał jak kłopoty.

2.5K 107 36
                                    

Doskonale pamiętam moment, w którym pierwszy raz go zobaczyłam. Moment, w którym nasze spojrzenia się spotkały. To jak uśmiechnął się do mnie, wyłapując mój wzrok i to jak przyglądał mi się, ani na chwilę nie spuszczając ze mnie swoich oczu, kiedy kierował się w moją stronę.

- Przyglądałaś mi się - zagadnął wtedy z uśmieszkiem zadowolenia.

- A ty przyglądałeś się mi - odpowiedziałam, uciekając wzrokiem od jego brązowych, ciepłych oczu na parkiet, na którym kilka minut temu zniknęły moje towarzyszki. Sama nie wiem, czy wolałam, by zaraz wróciły, czy może jednak, żeby zostały tam jeszcze przez chwilę...

- Słuszna uwaga - powiedział z rozbawieniem, pochylając się do mnie, bym lepiej go słyszała. - Po prostu wydawało mi się, że skądś cie znam.

Uniosłam głowę delikatnie do góry, by rzucić mu rozbawione, pełne politowania spojrzenie, w odpowiedzi na tę najsłabszą wymówkę świata. A on tak po prostu posłał mi kolejny, rozbrajający uśmiech.

- Powiedzmy, że ci wierzę - mruknęłam bez przekonania, na co się roześmiał. Kiedy to robił, skóra przy oczach i nosie uroczo mu się marszczyła.

Pochylił się jeszcze mocniej, pozwalając mi wyczuć jego zapach. Przyjemne, mocne perfumy zmieszane z dymem papierosowym i alkoholem. Och, pachniał jak kłopoty. Jego zapach był chyba definicją tego, przed czym rodzice przestrzegając swoje córki, kiedy te wychodzą na pierwsze imprezy.

- To jest ten moment, w którym ty mówisz mi swoją wymówkę. - Jego głos tuż przy moim uchu wyrwał mnie z tego otępienia.

Właśnie, Drey, czemu na niego patrzyłaś?

Pospiesznie zlustrowałam jego sylwetkę.

- Spodobały mi się tatuaże - powiedziałam w końcu, przyglądając się malunkom na jego rękach. Od razu pomyślałam, że mama chyba dostałaby zawału, gdybym przeprowadziła takiego chłopaka do domu.

Zapach nie kłamał, Drey. Kłopoty.

- Jeśli chcesz, możemy się umówić i zrobię ci jakiś. - Rzucił luźno, spoglądając na mnie z góry.

- Dzięki, ale nie dzięki. - Pokręciłam głową z rozbawieniem, spowodowanym wyobrażeniem miny rodziców, gdybym pojawiła się w domu z tatuażem na własnej skórze.

- Jestem Zayn. - Wyciągnął w moją stronę prawą dłoń, wcześniej przekładając butelkę piwa do lewej.

- A ona jest zajęta. - Obok mnie pojawiła się jedna z moich towarzyszek. - Ja za to jestem wolna. Erin, miło mi. - Blondynka ujęła jego wyciągniętą do mnie dłoń i potrząsnęła ją lekko z uroczym uśmiechem na ustach.

I to właśnie był początek całkiem nieźle pokręconej historii.



EDIT 2020:

Pierwsza publikacja tego rozdziału była prawie 4 lata temu :O. Że też mi się wciąż chce bawić w pisanie fan ficów... Ale to taka fajna odskocznia od życia codziennego. I regret nothing :)

Mija chyba 9 czy 10 miesięcy od zdjęcia opowiadania, a ja dopiero publikuję pierwsze poprawione rozdziały... Jak tak dalej pójdzie, to za 5 lat opublikuję 3 książkę z tej serii :D. Trzymajcie kciuki, żeby poszło mi lepiej...

Buziaki!

D.

Twisted [z.m. ff] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz