Rozdział 1

1.7K 87 12
                                    

-Dobrze

Taj jakoś pod koniec oprowadzania, dwie dziewczyny zaczęły się kłócić. Szybko do nich podeszłam i je pogodziłam. Po zakończeni oprowadzania, postanowiłam się zapytać.

- A wiec proszę państwa, kto jest tym szczęściarzem? - Spytałam spoglądając na nich nie pewnie.

- Ty Joanno. - Odpowiedział mężczyzna i uśmiechną się ciepło.

- Jak to? - Spytałam niedowierzająca, że oni chcą właśnie mnie adoptować.

- Gdy pogodziłaś tam te dwie dziewczyny, wiedzieliśmy, że to ciebie zaadoptujemy. - Powiedziała kobieta, a potem dodała- a po nadto dogadasz się z naszą córką i synem. - W tym monecie spojrzała na moją bluzkę. Była to bluzka Reziego, którą dostałam do dziewczyn z paczki.

Byłam taka szczeliwa, że przytuliłam ich ze łzami w oczach.

- Dziękuje. - Wyszeptałam do nich.

- Nie ma za co, a teraz idź się spakuj.

Szybkim krokiem skierowałam się w stronę schodów. Gdy już jechaliśmy ich samochodzie, opowiedziałam im jak trawiłam do domu dziecka. Po około godzinie dojechaliśmy do ich, a teraz też mojego domu. Gdy wyszłam z samochodu zauważyłam, że drzwi wejściowe się otwierają i wychodzi z nich dziewczyna. Była bardzo ładna. Miała długie, bonzowie włosy i ciemne oczy. Ja z auta wyciągałam plecak i torbę.

- Wiki to jest Joanna, twoja nowa siostra. - Podeszła do mnie brunetka i mię przytuliła. - A gdzie jest Remek?

- Pojechał na crossie. - Opowiedziała swoje mamie, a potem zruciła się do mnie. - Chodź pokaże ci twój pokój.

Wiktoria pociągnęła mnie do budynku i pokazała gdzie mam swój pokój. Nie był duży. Po prawej stronie od drzwi była szafa, na pros było burko, a nad nim okno. Zastanawiałam się gdzie jest łóżko.

-Łóżko jest tymi chodami do góry. - Powiedziała lekko się śmiejąc pod nosem. Ja wybuchłam śmiechem. - Co?

-Nic, ale chyba czytasz mi w myślach. - Dalej się śmiałam, a Wiki po chwili do mnie dołączyła

Wiktoria pomogła mi się rozpakować, po czas tego dużo się dowiedziałyśmy o sobie. Po godzinę zeszłyśmy razem do salonu, gdzie usiadłyśmy na kanapie. Po chwili dostałam SMS-a od Alicji.

Od Alicji: Hej Asia, jak tam? Mamy sprawę, chodzi o zespól. :(

Gdy to przeczyłam, posmutniałam. Wiki chyba to zauważyła.

- Co jest? - powiedziała z troskom w głosie.

- Chodzi o moją paczkę, którą zostawiłam. - Odpowiedziałam ze łzami oczach.

- Odpisz im. - Powiedziała patrząc na mój telefon. Ja się słabo uśmiechnęłam.

Do Alicji: Hejka, zostałam adoptowana. Co się dzieje?

Po chwili dostałam odpowiedź.

Od Alicji: To świetnie. Nasz zespół został zaproszony na MEET UP i tu jest problem.

Do Alicji: Macie pojechać i wystąpić.

Od Alicji: Ale mamy wystąpić bez CIEBIE.

Do Alicji: Zobaczę co da się zrobić.

Od Alicji: Trzymamy za słowo. Narka ;)

Schowałam swojego HTC One M9 do kieszeni. Wiki pociągnęła mnie do wyjścia. Gdy wyszłam ujrzałam wysokiego chłopaka, o brązowych włosach i ciemnych oczach. Wiktoria podeszła do niego, a ja za nią.

- Heeej Remi. To jest Joanna. - Remek podszedł do mnie i podał mi rękę.

- Wiki jak to jest kolejna twoja koleżanka, która chce mnie poznać, to daruj so... - Powiedział mierząc mnie wzrokiem.

- Sorry, że ci przerwę. - Powiedziałam ostro. - Ale ja nie jestem koleżanką Wiktorii.

- Nie gadaj, że to ty jesteś tą co nasi rodzice adoptowali. - Złapał się za głowę i podszedł do mnie. - Jestem Remek.

-Joanna, ale znajomi mówią mi Asia. - Chłopak uśmiechną się i zaczął robić coś przy motorze.

Wraz z Wiktorią postanowiłyśmy wrócić do domu. Wiki poszła do swojego pokoju, a ja poszłam porozmawiać pani Anie (nie wiem jak moją na imię rodzice Reziego wiec w moim opowiadaniu mają na imię Anna i Robert. Od aur.). Pani Anna siedziała wraz z swym mężem i popijali herbatę. Gdy weszłam do salonu, od razu pokazali mi, żebym usiadła wraz z nimi.

- Chcieliśmy się zapytać jak ci się podoba u nas? - Powiedział pan Robert ze spokojem w głosie.

- Jest niesamowicie. - Powiedziałam nie śmiało spoglądają na nich, oni się uśmiechnęli. - Ale jak mam się do państwa zwracać?

- Mów do nas mamo i tato. - Odezwała się pani Anna, ale chyba zauważyła mój nie pokój, bo po chwili dodała. - Jeżeli ci to nie odpowiada mów do nas po imieniu.

- Nie, mamo i tato nie przeszkadza mi to. - Uśmiechnęłam się do moich zastępczych "rodziców", on odwzajemnili ten gest.

Jeszcze chwile z nimi siadałam a później z "mamą" przygotowałyśmy kolacje dla wszystkich. Po kolacji postanowiłam wziąć przyrznic i iść. Skierowałam się najpierw do mojego nowego pokoju. Z szafy wzięłam swoją piżamę ( czytaj krótkie czarne spodenki i białą koszulkę z nadrukiem " I love heros music") i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam swoje ciało w ręcznik, który "mama" mi przygotowała, ubrałam na siebie przygotowane ciuchy. Po wyjściu z łazienki poszłam do swojego pokoju, zgarnęłam komórkę z biurka i wyszłam po schodkach na górę, gdzie było moje łóżko. Położyłam się na nim, komórkę położyłam pod poduszką, nawęd nie sprawdzając socjal media ( co zawsze robię przed snem). Po chwili odpłynęłam do Krainy Morfeusza...

Czy to miało tak być.Where stories live. Discover now