Rozdział 13

460 14 4
                                    

Półtora miesiąca po naszym powrocie z miesiąca miodowego wezwałam do siebie nadwornego lekarza. Od tygodnia dzień w dzień męczyły mnie wymioty. Mój organizm nie przyjmował żadnego jedzenia. Byłam strasznie osłabiona, a jednocześnie domyślałam się, co to może oznaczać. Mój mąż każdego dnia wstawał wcześniej, a chodził spać później ode mnie. Odesłałam wszystkie swoje służki do innych zajęć. Została przy mnie tylko Oda. Kazałam jej dopilnować, by Robert o niczym się nie dowiedział. Wytłumaczyła mnie przed wszystkimi chwilową niedyspozycją. Jedyną osobą, która nie dała sobie zamydlić oczu była królowa. Zauważyłam ją, kiedy wyszłam z łazienki. Siedziała w fotelu i patrzyła na mnie z wyrzutem. Spojrzałam na pokojówkę, a ta spuściła wzrok.

- Królowa Anna zagroziła, że powie wszystko królowi, jeśli nie wpuszczę jej do pokoju - westchnęłam słysząc te słowa. 

- Kiedy kazałaś przyjść medykowi? - spytałam ochrypłym głosem. 

- Będzie za pół godziny. Przyniosłam waszym wysokością ciepłą herbatę.

- Dobrze. Dziękuję. - związałam ciaśniej szlafrok i usiadłam w drugim fotelu. Kobieta odczekała, aż Oda wyjdzie i zamknie drzwi.

- Jesteś w ciąży.

- Lekarz ma to dopiero potwierdzić.

- Właśnie POTWIERDZIĆ. To praktycznie formalność, a ty kłamiesz i ukrywasz się jakbyś miała okrutny sekret - podniosła głos. - Dlaczego? Czy masz się czego wstydzić?

Siedziałam ze spuszczona głową, nie wiedząc, co powiedzieć.

- Czy jest opcja, że to nie jest dziecko mojego syna? - spytała dla odmiany prawie szeptem. Na te słowa spojrzałam głęboko w jej oczy. Widziałam w nich, że nie wierzy w to, o co spytała. Jednak musiała spytać, wiedziałam to.

- Jeśli jestem w ciąży to pani syn jest ojcem tego dziecka. Żaden inny mężczyzna nigdy się do mnie nie zbliżył - odpowiedziałam jej spokojnym głosem.

- Dlaczego więc ukrywasz tą wiadomość?

Nie mogłam już wytrzymać jej przeszywającego spojrzenia. Podeszłam do okna i spojrzałam na rozległe tereny pałacu. 

- Boję się. Widziałam, jak ciężko było Konstancji, kiedy straciła dziecko, widziałam w jej oczach ból, kiedy patrzyła na Jerzego. Czuła, że go zawiodła choć robił co mógł, by tak nie myślała. Ja zawiodę nie tylko swojego męża i rodzinę, ale i cały kraj. Wszyscy poddani będą czekali z nadzieją, że urodzę syna, następce tronu. Co, jeśli nie podołam? Co, jeśli urodzi się dziewczynka? Cały kraj będzie pytał, czemu nie jest ona chłopcem. Jak mam ponieść taką odpowiedzialność? Jak...... - przerwało mi pukanie do drzwi.

- Wasza Wysokość przybył medyk - oznajmiła Oda wchodząc do pokoju.

- Niech wejdzie - rozkazała królowa. Ja nadal stałam odwrócona do okna, wycierając łzy płynące mi po twarzy. 

- Wasze Wysokości - do pokoju wszedł wysoki szczupły mężczyzna i lekko się skłonił.

- Odo zostaw nas - powiedziałam w końcu się odwracając. Odczekałam, aż drzwi się zamknęły. - Mam nadzieje, że wie pan, że nikt ma się nie dowiedzieć o tym spotkaniu i o tym, że cokolwiek się tu wydarzy ma pozostać całkowitą tajemnicą, o której ma się nie dowiedzieć nawet król.

- Oczywiście Wasza Wysokość.

Spojrzałam jeszcze na królową, a ona ledwo zauważalnie skinęła głową.

- Myślę, że jestem w ciąży - powiedziałam.

- Ostatnie krwawienie? - spytał.

- Dwa tygodnie przed miesiącem miodowym, czyli dziesięć tygodni temu.

Marmurowa KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz