- Alex, Alex, obudź się. Nie rób mi tego. Proszę - usłyszałam słaby szept mojej cioci. Chyba cioci. Nie potrafię rozróżnić. Na razie.
Usłyszałam jak maszyna do mnie podpięta zaczęła regularnie pikać.
- Doktorze! Doktorze! Obudziła się! Tak, Alex tak. Budź się!
Usłyszałam jak ktoś wbiega do pokoju w którym się znajduje. Usłyszałam ten kojący głos.
- O boże, Alex jak ja się martwiłem. Kochanie... ekhm znaczy Alex, bardzo mi cię brakowało, ja tak bardzo tęskniłem - Felix brzmiał jakby się dopiero obudził. Miał tę moją ulubioną chrypkę.
- Moja dzielna pacjentka! - odezwał się chyba doktor.
Leniwie uchyliłam powieki wypuszczając do oczu jasne światło. Musiałam mrużyć oczy, bo bardzo raziło. Rozejrzałam się dookoła i okazało się, że jestem w sali szpitalnej, przy mnie siedzą wujkowie i wilkołak. Nademną pochyla się lekarz.
- Spróbuj usiąść. Tylko powoli - nakazał.
Zrobiłam to o co prosił i lekko zakręciło mi się w głowie. Złapałam kogoś za rękę. Tym kimś był wujek. Wujek pomógł mi utrzymać równowagę, a potem wstać. Po kilku minutach bardzo dobrze się czułam.
- Czy wszystko w porządku? Nie kręci ci się w głowie? Ani nic? - pytał doktor.
- Nie, wszystko jest w porządku - odparłam - czy już mogę iść do domu?
- Tak, myślę że tak.
- Juhu! - ucieszył się Felix.
Wszyscy spojrzeli na niego dziwnie.
- No co? Trzeba na siebie zwrócić uwagę! - powiedział i wszyscy się roześmiali.
~~~~po powrocie do domu~~~~
Weszłam powoli do domu opierając się o framugę, bo lekko zakręciło mi się w głowie.
- Wszystko ok? - zapytał mnie Felix.
- Tak. Trochę tylko zakręciło mi się w głowie
- No to chodź. Zaniosę cie do pokoju.
- Nie! Nie musisz dam radę!
- Ale chcę, a ty nie masz tu nic do gadania - uparty osioł (czyt. Felix) pomimo moich narzekań jakoś doniósł mnie po schodach do mojego pokoju.
- No dzięki - udawałam obrażoną.
- Proszę bardzo - głupio się uśmiechnął.
W tym momencie usłyszeliśmy wycie wilka.
- Chyba cię wołają - uśmiechnęłam się.
- Nom. Niestety muszę iść - odparł, pochylił się i sprzedał mi soczystego buziaka w usta.
Gdy wyszedł, stwierdziłam, że pooglądam "Teen Wolf". Obejrzałam 20 odcinków i stwierdziłam, że na dzisiaj starczy.
Obudził mnie warkot nad uchem. Gdy leniwie uchyliłam powieki zobaczyłam śliniącego się, rudego wilczura.
- Aaaaaaa! - przestraszyłam się nie na żarty.
Nagle wilk przemienił się w wysokiego chłopaka w moim wieku z rudymi włosami.
- ŁOŁ, ŁOŁ spokojnie, easyyy easyyy boy - próbował mnie uspokoić.
- Ty! KIM TY JESTEŚ?! Co tu robisz?
- Jestem "bratem" Felixa. Jestem Nathan.
- Felix nic nie mówił o tym, że ma brata.
- No bo nie jestem takim genetycznym bratem. Ja jestem "bratem". Czyli wilkołakiem z tej samej sfory. Wszyscy w stadzie są rodziną. Mama to samica Alphy, a tata to Alpha.
- Okej, nic nie zrozumiałam, ale będę udawać, że wszystko jasne.
- No dobra, to może ja zawołam Felixa... - powiedział wychodząc.
- Zaczekaj! Czemu na mnie warczałeś?
- Starałem się ciebie obudzić.
- No to chyba ci się udało.
- Zauważyłem - wyszczeżył się i wyszedł.
Gdy wrócił, przyprowadził Felixa i resztę swojej "rodzinki". Przyszli tak: Emily - omega, Samantha - samica Alpha, Michael - samiec Alpha, Felix - Beta, Nathan - omega. Skąd wiem? Nathan zrobił mi już wykład. Tak na wszelki wypadek, abym nie zeszła na zawał. Gdy weszli do mojego pokoju, zaczęłam przyglądać im się z zaciekawieniem.
- No dobrze. Wyjaśnienia już dostałam. Ale pozwólcie, że się wyładuję. CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIEJĘ!!
- Heh, to normalne, że tak reagujesz. Nie każdy spotyka niemałą rodzinkę wilkołaków na swojej drodze - powiedział Michael, a wszyscy pozostali się zaśmiali.
- HA HA HA nieśmieszne... A teraz proszę nie suszyć powietrza waszymi suchymi żartami, tylko opowiadać skąd żeście się wzięli w moim życiu.
- Ok, a więc to było tak...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej Wilczurki!
Tak wiem. Jestem zła i głupia itp. itd. Jak ja mogłam skończyć rozdział nie kończąc zdania!? Ale prawda jest taka, że UWIELBIAM trzymać was w niepewności. Wiem, że gdy tak skończę, to się zaciekawicie i ze zniecierpiwieniem będziecie czekać na dalszy ciąg. A tak w ogóle to pobiłam rekord. Pod namową co prawda ale jednak. Ten rozdział ma 675 słów! Impossible! Wiem, że jesteście mega wściekli za to, że tak długo nie było rozdziału, ale nie zabardzo mam teraz czas. Przepraszam i postanawiam poprawę,
WaszaAlpha
CZYTASZ
Jestem, będę, zostanę...
Hombres LoboOpowieść o dziewczynie, której matka ginie w wypadku samochodowym, a ojciec codziennie się upija. Która została z niczym. Lecz poznaje kogoś kto zmienia całe jej życie.