Zapach lakieru do paznokci roznosi się po całej kuchni. Ciemność rozświetla jedynie mała lampka ustawiona przy dłoniach cioci siedzącej przy stole i starannie malującej paznokcie.
— Muszę cię o coś spytać. To bardzo ważna sprawa.
— Tak? — mówi nie odrywając wzroku od swoich paznokci.
Wzdycham głęboko i jeszcze raz zastanawiam się, czy zapytać o niego. W końcu podejmuję ostateczną decyzję. Muszę się dowiedzieć.
— Jak to naprawdę było z moim ojcem? — przełykam ciężko ślinę, po czym dodaję— Ale powiedz prawdę. Wiem, że ty wiesz.
Nagle przerwała czynność i spojrzała na mnie zdziwiona.
— Mama nie powiedziała ci?
— Mówiła, że gdy zaszła ze mną w ciążę, on wyjechał do Włoch do rodziny, ale zginął w wypadku samochodowym. Tylko, że mi się wydaje, że nie ma w tym grama prawdy. No może oprócz faktu, że zaszła w ciążę.
— Eh...— wzdychnęła— Mówiłam jej, żeby ci powiedziała. Prędzej, czy później i tak by się wydało.
— Co by się wydało? Powiedz mi jak to było, od początku do końca. Z najmniejszymi szczegółami.
— Gdy twoja mama miała dwadzieścia lat poznała fantastycznego faceta, który był od niej cztery lata starszy. Zakochana po uszy zaczęła się z nim spotykać. Jej rodzicom, czyli twoim dziadkom, ten mężczyzna się nie podobał. Uważali, że to nie jest chłopak dla niej. No, ale wiadomo - była młoda, uparta i głupia, więc ich nie słuchała. W końcu twoi dziadkowie urządzili jej niezłą awanturę, przez co twoja mama przeprowadziła się do mnie. Miesiąc później zaszła w ciążę. Pamiętam, jak stanęła w drzwiach kuchennych i powiedziała - "Dwie kreski. Co ja mam teraz zrobić?". Nie było wyjścia, musiała mu powiedzieć, a on jak to usłyszał, to zwiał. Twojej mamie było bardzo trudno, ale urodziła cię i wychowała.
— Czy to oznacza, że mój ojciec żyje?! — nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.
— Nie wiem, chyba tak...
— Dlaczego ona mi nie powiedziała?! Tyle lat mnie oszukiwała...
— Wiedziała, że jeśli dowiesz się, jaka jest prawda, zaczniesz go szukać, a właśnie tego nie chciała najbardziej.
— Czemu? — powiedziałam poirytowana. Byłam tak wkurzona, że miałam ochotę walnąć pięściami o stół i rozbić dzbanek, który na nim stał. Mimo to, siedziałam w bezruchu i czekałam na wyjaśnienia.
— Przypomnę ci jeszcze raz - gdy się dowiedział o ciąży, uciekł. Nie wziął odpowiedzialności za to, co zrobił. Nigdy nie chciał być twoim ojcem. Minęły lata, on nie wracał, a mógł to zrobić. Mógł stwierdzić - to moje dziecko. Muszę współuczestniczyć w jego wychowaniu. Ale nie!
Spuściłam głowę w dół. Z oczu popłynęły mi łzy.
— Jak on się nazywa?
— Po co ci to?
— Jak on się nazywa?!
— Wojtek Marciniak.
Chwyciłam po laptop, włączyłam i weszłam na Facebooka.
— Nie rób tego, proszę.
Wystukałam "Wojtek Marciniak" i przy pierwszym wyświetleniu u góry ukazał mi się mężczyzna z brodą. O! I jest nawet jeden wspólny znajomy. Kto to? To ta koleżanka mamy...
— I jest! Wojtek Marciniak, Kąkolewo. To jest niedaleko Ostrowa Wielkopolskiego.
— Pokaż — ciotka zajrzała mi przez ramię. Z wyrazu jej twarzy można było odczytać, że jest wściekła. Tak, właśnie ten facet zrobił jej kuzynce dziecko, które teraz musi wychowywać... — Chcesz go odszukać?
— Ciociu, już fakt, że nie jestem sierotą sprawia, że czuję pewniej. Muszę go znaleźć. W końcu to mój ojciec.
— Prawdziwy ojciec to człowiek, który kocha swoje dziecko i troszczy się o rodzinę...
— Nie zmienia to faktu, że jest to mój biologiczny ojciec — położyłam dłoń na jej ręce i ścisnęłam ją.— Nie zabraniaj mi go zobaczyć.
Spojrzałam jeszcze raz na zdjęcie tego mężczyzny. Nie byłam do niego podobna. Każdy mi mówił, że ja to cała mama, tylko oczy mam inne. Teraz już wiem po kim one są...
-----------------------------------------------------------------------------------------
Dziś taki krótszy rozdzialik :) Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
CZYTASZ
Bilet do Szczęścia
Teen FictionŚmierć matki sprawia, że życie siedemnastoletniej Julianny legnie w gruzach. Dziewczyna przeprowadza się do cioci, która jest jedyną bliską jej osobą na świecie. Tam Julia próbuje zacząć od nowa. Poznaje nowych przyjaciół, z którymi doświadcza wielu...