Rozdział Trzynasty

66 9 2
                                    

Dni mijały za dniami. Szybko zbliżył się koniec lipca. Co kilka dni pozwalałam sobie na spotkania z Patrykiem, dziewczynami i kilkoma kolegami. Mój kontakt z tym chłopakiem stał się jeszcze lepszy. Oczywiście, wszystko w czysto przyjacielskich zamiarach. Niestety, Weronika stawała się dla mnie coraz bardziej wścibska, tak jakby bała się, że ukradnę jej Patryka. Na początku wydawało mi się to absurdalne, ale z czasem przyznałam się sobie, że ma się czego obawiać, bo ja naprawdę czuję COŚ do Patryka. To COŚ to nie przyjaźń, to coś to... miłość. Tak, byłam tego pewna. Czyli jednak Robert miał rację... Przyjaźń damsko-męska nie ma szans na przetrwanie. W końcu jedna ze stron poczuje coś więcej. Kto by pomyślał, że tą stroną będę ja!

Ostatni dzień lipca wraz z Patrykiem i naszą paczką postanowiliśmy spędzić nad jeziorem oddalonego od nas o jakieś osiemdziesiąt kilometrów. Ja pojechałam z Patrykiem i po drodze mięliśmy zabrać Izę. Kiedy podjechaliśmy po nią, okazało się, że nie była sama. Obok niej stał wysoki, przystojny brunet. O wiele przystojniejszy od Patryka. 

—  Hej, może się z nami zabrać Wiktor? — zapytała nieśmiało Iza i za pozwoleniem Patryka, usiedli z tyłu samochodu.

A więc to on... Ukochany Izy. Więc, tak jak obiecał, przyjechał. 

Na początku przedstawiliśmy się sobie, później atmosfera się rozluźniła i swobodnie rozmawialiśmy. Wiktor okazał się naprawdę miłym, ciepłym facetem. Miał niezwykłe poczucie humoru i kilka razy potrafił nas rozbawić do łez. 

  — Miałem wrócić dopiero za tydzień, ale przyjechałem wczoraj wieczorem, bo nie mogłem dłużej wytrzymać bez mojej kochanej Izi —  powiedział i przytulił ją mocno. Iza była wniebowzięta i nie mogła nacieszyć się widokiem Wiktora. 

Patryk spojrzał na mnie, próbując się nie roześmiać. Doskonale wiedziałam, co miał na myśli. "Ale tani kit jej wciska. Przyjechał siedem dni wcześniej, bo się stęsknił? A co, wcześniej przez tyle czasu nie tęsknił za nią, że ją w ogóle nie odwiedzał? A nie... Przecież się biedaczek uczył i pracował! Faktycznie nie miał czasu". 

  — Ale na szczęście już jesteśmy razem — powiedziała uśmiechnięta Iza i oparła głowę na jego ramieniu. 

                                                                 *                            *                             *

W końcu docieramy na miejsce i rozkładamy koce. Weronika jak na złość siada zaraz obok Patryka. Jestem pewna, że zrobiła to specjalnie. Wie, co czuję do niego... 

Zdejmuje koszulkę i spodenki, zostając jedynie w kuszącym bikini. Sprawdza się mój najgorszy, przewidziany scenariusz.

  — Patryk, posmarujesz mi plecy olejkiem?

Patryk przez chwilę waha się. Z jednej strony, obok niego stoję ja i nie wypada, z drugiej, odmówiłby koleżance od najmłodszych lat? 

W myślach proszę go, aby tego nie robił, jednak dzieje się inaczej. Patryk podchodzi do Weroniki, sięga po olejek i zaczyna smarować jej plecy. Dopiero pół minuty później orientuję się, co on tak naprawdę robi. Palcem napisał jej napis "Marcel", a obok narysował serce. Posłał mi zadziorne spojrzenie, po czym dołączył do mnie i usiedliśmy na kocyku.

  — Marcel szaleje za nią —  zwierza mi się. 

— Dlaczego więc nie są razem? 

— Nie wiem. Są dwie opcje: albo ona o tym nie wie, albo po prostu go nie chce.

— Dlaczego niby nie chciałaby go? Przecież Marcel to bardzo fajny chłopak. 

Patryk zakłada ręce i udaje obrażonego.

Bilet do SzczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz