Rozdział.4

2.7K 141 12
                                    

- Mówiłam ci, że to nie najlepszy pomysł żebyś z nim rozmawiała – powiedziała Magda.

- Po pierwsze, to on chciał ze mną rozmawiać. Po drugie, nie wiem o co ci chodzi, bo Patryk jest bardzo miły – próbowałam go bronić, znowu. Może źle robiłam, ale uważałam go za kolegę.

- Jest miły, bo najwyraźniej szuka naiwnej dziewczynki, którą mógłby przelecieć.

- Już mu chyba udowodniłam, że do takowych nie należę – dodałam zamykając swoją szafkę. – Po za tym my tylko rozmawiamy, rzadko z resztą. Nie jesteśmy nawet kumplami.

- Ja po prostu martwię się o ciebie. Nie chcę, żeby ten dupek cię zranił – wyznała, a ja przytuliłam się do niej.

Madzia była dobrą przyjaciółką. Mimo kłótni, kochałyśmy się. Urodziłyśmy się obok siebie, więc byłyśmy siostrami od zawsze.

Następnego dnia spotkałyśmy się na lekcji Wychowania Fizycznego. Miałyśmy rozegrać mecz siatkówki. Nasza nauczycielka, była siatkarką, dlatego wciąż graliśmy tylko w to. Biedna kobieta nie mogła zrozumieć, że kiepsko nam to wychodzi i prawdopodobnie nigdy się to nie zmieni.

Założyłam ochraniacze na kolana i podciągnęłam wyżej podkolanówki. Każdy uczeń w szkole miał taki sam strój do WF'u. Czyli pomarańczowa bluzka z Nike, czarne spodenki i pomarańczowe skarpetki. Ochraniacze dostawaliśmy na lekcji.

- To zbrodnia kazać nam się pocić o 8.15. O tej porze ledwo mogę wyjść z łóżka, a co dopiero skakać za jakąś głupią piłką – odparła Bella, sierota sportowa, wiążąc biało-czarne trampki.

- Bella! Jeśli nie radzisz sobie ze sznurówkami, może powinnaś zainwestować w buty na rzepy ? – nauczycielka zaczęła się śmiać ze swojego żartu jako jedyna ze wszystkich. Moja przyjaciółka tylko spiorunowała ją wzrokiem. – Dobra dziewczyny, podzielcie się na dwa zespoły.

Zrobiłyśmy co kazała, choć zajęło nam to dłuższą chwilę. Wybierając swój skład, byłam kapitanem, kątem oka dostrzegłam chłopaków z trzecich klas. Siedzieli na trybunach, przebrani w stroje do ćwiczeń, zupełnie inne niż jest to zapisane w regulaminie. Patryk był w normalnych ubraniach, co mnie zdziwiło. Siedział obok Dawida i tego bruneta, któremu Magda wpadła w oko. Dostrzegłam, że Patryk posłał mi ledwie zauważalny uśmiech.

- Olka, na zagrywkę! – krzyknęła wuefistka.

Nie byłam zbyt szczęśliwa z przydzielenia mi tej pozycji już na początku. Mimo wszystko poczłapałam w róg hali gimnastycznej. Usłyszałam gwizdek, który informował o rozpoczęciu gry. Podrzuciłam piłkę do góry i mocno uderzyłam. Zbyt mocno. Piłka wyleciała poza boisko. Usłyszałam śmiechy na trybunach. Odwróciłam się i zauważyłam chichoczącego Dawida. Patryk nawet nie drgnął. Chyba mnie lubił.

- Ach! Ruda nie tak mocno! – jęknął.

- Cicho bądź Frontczak! – warknęła nauczycielka, a później zwróciła się do mnie. – Na co czekasz? Bierz piłkę i powtórz. Będziesz odbijać dopóki się nie nauczysz.

Znów usłyszałam śmiech za plecami i jakieś okrzyki typu „Dajesz mała!". Wkurzyłam się ogromnie i odwróciłam się przodem do Dawida. Wycelowałam w niego piłkę i mocno odbiłam. Co prawda nie trafiłam go w głowę, bo zdążył się schylić, ale i tak czułam satysfakcję.

- Nie trafiłaś – odburknął nieco mniej uśmiechnięty.

- Uwierz gdybym chciała, dostałbyś – odpowiedziałam. Byłam dumna, ale nauczycielka przerwała mi bijąc brawa.

- Fantastyczny rzut! Naprawdę, tylko, że nie w tego durnia kazałam ci celować – wrzasnęła. – W nagrodę albo za karę, będziesz do końca tygodnia sprzątać po lekcjach sprzęt.

Zetknął nas los, a może przypadek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz