Rozdział. 15

1.9K 115 12
                                    

Wstaliśmy bardzo wcześnie, ponieważ tata Patryka miał przyjechać po niego przed pracą. Nie wiedzieliśmy jednak, o której godzinie będzie to „przed pracą", więc obudziliśmy się o siódmej. Patryk i ja leżeliśmy w salonie na kanapie i oglądaliśmy telegry, bo o tak wczesnej porze puszczali tylko to, reklamy mango i powtórki "M jak miłość". Mama nie poszła tego dnia na ranną zmianę do naszego marketu, tylko po to, by zrobić nam śniadanie.

- Mogliśmy zrobić to sami, wiesz?- wymamrotałam, przeżuwając ciasto.

- Przecież ty córeczko kompletnie nie umiesz gotować – zachichotała mama, a razem z nią Patryk.

W jego policzkach znów pojawiły się dołeczki i o mało nie zakrztusił się jedzeniem. Od zeszłego wieczora był bardzo wesolutki. Widocznie musiałam dobrze całować.

- Ostatnio spaliła czajnik robiąc sobie herbatę – zwróciła się do niego moja rodzicielka.

- Czy przy wszystkich moich przyjaciołach musisz mnie ośmieszać? Mamo...

- Ciesz się, że nie pokazałam mu zdjęć z dzieciństwa – mruknęła, polewając nam syropem naleśniki.

- Alex, twoja mama wymiata! - krzyknął Patryk, wkładając do ust kolejny kawałek ciasta.

Pan Lowner przyjechał punktualnie o wpół do dziewiątej. Podziękował za przenocowanie Patryka i od razu za niego przeprosił. Wyglądał raczej na mało przyjemnego. Nawet przez chwilę się nie uśmiechał. Zmierzył mnie wzrokiem, a później pożegnał nas i razem z Patrykiem udali się do samochodu. Byli do siebie bardzo podobni. Te same proste nosy, ciemne włosy i urocze kości policzkowe. No w każdym razie Patryk był uroczy, jego ojciec raczej nie bardzo.

Obserwowałam jak odjeżdżają. Patryk pomachał do mnie na pożegnanie i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech, a później odeszłam od okna.

***

Minął miesiąc od balu. Na początku nie dogadywałam się z Dawidem, ponieważ wciąż porównywałam go z Patrykiem. Mimo, iż Dawid był zawsze daleko za Patrykiem, postanowiłam z nim nie zrywać. Przy Patryku przestawałam logicznie myśleć. Nie zastanawiałam się ile mam lat, czy moi rodzice byliby źli... Całowałam się z nim! Przy Dawidzie byłam sobą. W zasadzie się z nim nudziłam. Był po prostu moim kolegą, którego czasem trzymałam za rękę. Będąc z Dawidem, nie zrobiłabym niczego głupiego, a z Patrykiem byłam tykającą bombą. Nie miałam pojęcia, dlaczego tak się dzieje, ale wolałam już więcej nie ryzykować. Byłam przecież jeszcze dzieckiem.

Na szczęście on wszystko mi ułatwiał. W ogóle się do mnie nie odzywał, a gdy mijał mnie na korytarzu tylko czasami powiedział „cześć", nawet na mnie nie patrząc. Było mi przykro, ponieważ zachowywał się jakbyśmy się nie znali, ale z każdym dniem utwierdzałam się w tym, że tak będzie lepiej dla nas wszystkich.

Przez ten cały czas, ponownie zbliżyłam się do moich przyjaciółek. Z Dawidem tylko czasem spędzałam przerwy, więc tak jak dawniej całe godziny przesiadywałam z Magdą i Bellą.

- Musimy wybrać się na zakupy – zaczęła Magda. – Potrzebuje masy ubrań! Przydałaby mi się nowa kurtka i buty. O, tak! Koniecznie buty!

Siedziałyśmy na stołówce, zajadając się frytkami. Raz w miesiącu przygotowywali fastfoody, co było genialnym pomysłem, według mnie.

- Mama na razie nie pozwala mi chodzić na zakupy. Twierdzi, że wydała zbyt dużo na moją sukienkę i teraz muszę przystopować – powiedziałam zgodnie z prawdą, chociaż niestety nie miałam ochoty nigdzie wychodzić w tamtym czasie.

Zetknął nas los, a może przypadek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz