Któregoś listopadowego dnia postanowiłam wrócić ze szkoły na pieszo. Było dosyć ciepło, a zima zbliżała się nieubłagalnie, więc postanowiłam skorzystać z okazji i zaczerpnięcia świeżego powietrza. Bella również chciała się trochę przewietrzyć i towarzyszyła mi całą drogę.
Nie rozmawiałyśmy z Magdą od naszej kłótni i żadna z nas nie chciała zrobić pierwszego kroku. To była nasza najdłuższa rozłąka. Unikałyśmy się w szkole, a było to ciężkie chodząc do jednej klasy. Mimo to, nawet na siebie nie patrzyłyśmy. Magda rozmawiała z koleżankami z trzecich klas, a po szkole prowadzała się z licealistami i innymi podejrzanymi typkami. Obserwowałam ją trochę, wracała bardzo późno do domu, chyba kilka razy pijana.
Kiedy mijałyśmy stadion, na którym była grupa rozbieganych chłopaków, dostrzegłam koszulkę z numerem siedem, którą dotąd nosił mój chłopak. Ale to nie był Patryk dla jasności. Podeszłyśmy bliżej do siatki i zaczęłyśmy się przyglądać.
- Widzisz tego chłopaka? – kiwnęłam głową.
- Mówisz o ty przystojnym, wysokim młodym bogu, który wygląda jak czekoladka, dosłownie? Tak, ledwo go dostrzegam – parsknęła. – Jest gorący, nawet w tych getrach.
- Po pierwsze to ubranie termoaktywne, a po drugie wcale nie jest taki idealny. W każdym razie nie dla mnie.
- No jasne, że nie dla ciebie. Ty masz Lownera, ale tak się składa, że ja nie mam nikogo, więc...
Zobaczyłam kopiącego piłkę Kacpra i pomachałam do niego. Bella, jak mój cień zrobiła to samo. Nim się obejrzałam był już przy nas.
- Hejka – rzucił na powitanie. – Co tu robicie?
- Wracamy ze szkoły, bo ładna dziś pogoda – odparłam, uśmiechając się delikatnie.
- Magdy z wami nie ma – stwierdził.
- Pokłóciłyśmy się jakiś czas temu. Zrobiła się inna. Wiesz, że pali? – wypaliła moja towarzyszka.
- Tak, wiem. Zerwaliśmy jakiś czas temu – westchnął smutno.
- Na prawdę? Przykro mi – szepnęłam, opuszczając wzrok na buty.
Magda wciąż była moją przyjaciółką. Nawet jeśli miała widoczny problem ze światem i dogadywała wszystkim na każdym kroku, wciąż pozostawała moją drugą siostrą. Miała jakieś problemy, z którymi została zupełnie sama i tak w zasadzie to moja wina, że się pokłóciłyśmy. Powinnam była z nią porozmawiać, a nie od razu krzyczeć. Z dnia na dzień zdawałam sobie sprawę, że nie powinnyśmy się kłócić, ale tak trudno było się pokajać.
- A co u Patryka? – zapytał, przerywając ciszę.
- Hmm w porządku. Był u mnie jakiś czas temu.
- I mnie nie odwiedził? – oburzył się. – Już zapomniał o starym przyjacielu?
- Nie, po prostu pojawił się w nocy i przed południem musiał wracać. To był spontaniczny wyjazd. Zaskoczył mnie bardzo. Ale fajnie było go w końcu zobaczyć. Teraz przyjedzie dopiero w święta – wytłumaczyłam.
- Kim jest ten chłopak? – zagadnęła nagle Bella.
- O matko, on gra w koszulce Patryka – zdziwiłam się teatralnie. Jakoś musiałam się dowiedzieć kto zastąpił mojego ukochanego. – Jak ma na imię?
-Mówimy na niego Jankes, ale jeszcze z gościem nie gadałem – wytłumaczył obojętnym tonem.
- Trener obiecał Patrykowi, że byle komu jego koszulki nie odda – zauważyłam.
CZYTASZ
Zetknął nas los, a może przypadek?
RomancePoznaliśmy się przypadkiem. Przypadkiem szłam korytarzem spóźniona na lekcję, przypadkiem on też. Przypadkiem na niego wpadłam, przypadkiem on na mnie też. Przypadkiem ubrudziłam jego koszulkę lodem, a on przypadkiem się uśmiechnął. Najpiękniejsze w...