Rozdział. 11

2K 110 18
                                    

Pierwszego dnia szkoły, po oficjalnym ogłoszeniu mojego związku z Dawidem, wszyscy się na nas patrzyli. Był to najpopularniejszy chłopak w szkole, więc każdy nam gratulował, nawet dziewczyny, które najchętniej, by mnie zabiły.

Ale przecież nie chodziło mi w tym wszystkim, żeby te głupie dziewczyny mi go zazdrościły. Chciałam wywołać gniew  Patryka. Chciałam, żeby podszedł do mnie i powiedział: „Nie, ty jesteś moja", tak jak to było na filmach. Niestety bardzo się rozczarowałam. Kiedy Patryk rano czekał na mnie w szatni, życzył mi szczęścia w związku, a później jak gdyby nigdy nic, zaczął rozmawiać o piłce nożnej. Byłam wściekła. Wszystko poszło na nic. Może rzeczywiście pasował mu związek z Martyną? Może był tylko przyjacielem i mnie też  traktował tylko jak przyjaciółkę?

W pierwszym tygodniu mojego związku z Dawidem, nic się między nami nie zmieniło. Wciąż rozmawialiśmy o wszystkim i ze wszystkimi. Często spędzaliśmy ze sobą przerwy, ale nie trzymaliśmy się za ręce, ani nie przytulaliśmy się do siebie. Byliśmy normalni, a ja nie miałam ochoty tego zmieniać.

W drugim tygodniu, pierwszy raz złapał moją rękę. Poczułam, że serce szybciej mi zabiło, ale nic po za tym. Przypomniałam sobie, jak często Patryk tak mnie dotykał i zrobiło mi się przykro, bo już tego nie robił.

W trzecim tygodniu spadł śnieg. Dawid odprowadzał mnie do domu kawałek, bo spóźniłam się na autobus. Było mi zimno więc pożyczył mi szalik i czapkę. W tedy chyba po raz pierwszy poczułam, że się o mnie troszczy.

Później były święta. Wróciłam do domu i czekały mnie dwa tygodnie wolnego. Wesoła weszłam do kuchni i zobaczyłam jak mama robi pierożki. Postanowiłam jej pomóc.

- A co ty taka uśmiechnięta? – zapytała mama, trykając mnie łokciem, który był cały w mące.

- Dostałam prezenty od przyjaciół. Są śliczne! – pisnęłam. – Od dziewczyn kolaż naszych zdjęć.

- A od chłopaka? – wyszczerzyła się mama.

- Skąd wiesz, że go mam? – wyjąkałam.

- Ktoś mi powiedział. Nie pamiętam już – westchnęła. – Więc?

- Dawid dał mi bransoletkę – pokazałam jej łańcuszek z sercem, który wisiał na moim chudym nadgarstku. – Ale zaraz, nie gniewasz się?

- Myślałam, że to może będzie Patryk, ale ten cały Dawid, chyba też może być...

- Jeśli już mowa o Patryku, to od niego nic nie dostałam. Nie żebym czekała tylko na to... Jest mi obojętny– szepnęłam.

- Dobra idź już lepiej do pokoju – powiedziała mama i popchnęła mnie lekko w stronę drzwi.

Nie miałam zielonego pojęcia, o co jej chodzi, ale wzięłam torbę z książkami i udałam się do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi, a pod ścianą z moimi pucharami stał Patryk. Dokładnie się im przyglądał. Był ubrany inaczej niż w szkole. Miał na sobie niebieską koszulę, która opinała jego mięśnie. Jak można być tak silnym w wieku szesnastu lat? Włosy, jak zwykle perfekcyjnie postawione na żel. I ta lekko zgarbiona sylwetka. Powalający.

- Nie sądziłem, że jesteś aż tak utalentowana wokalnie. Musisz mi coś kiedyś zaśpiewać – powiedział nawet się nie odwracając w moją stronę. Jak on to robił, że zawsze był taki opanowany?

- Co ty tutaj robisz? – zapytałam. Ostatnio nasze kontakty się popsuły. Prawie wcale nie rozmawialiśmy. Przestał nawet czekać rano pod moją szafką.

- O, to chyba jasne. Nie dałem ci jeszcze prezentu na gwiazdkę – obdarował mnie jednym z tych swoich zniewalających uśmiechów. Poczułam jak uginają się pode mną kolana. – Przepraszam, że nie dałem ci go w szkole. Po prostu, wolałem cię odwiedzić i mieć twoją uwagę tylko dla siebie.

Zetknął nas los, a może przypadek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz