Rozdział.8

2K 112 29
                                    


Następnego dnia, kiedy weszłam do szkoły przy mojej szafce stał Dawid. Trzymał ręce w kieszeni i uśmiechał się do mnie szelmowsko. Często obdarzał mnie takim uśmiechem, a za każdym razem gdy się ze mną witał, jego brwi unosiły się do góry.

- Hej – zagadałam. – Co słychać?

- Wiadomość z ostatniej chwili: LOWNER ma dziewczynę! – wykrzyknął.

Słowa Dawida dotarły do mnie po około dwóch minutach. Poczułam jak fala gorąca uderza mi do głowy. Po ciele rozniosły się dreszcze. Jak to Patryk ma dziewczynę, pomyślałam. Strasznie się zdenerwowałam, byłam nawet odrobinkę zazdrosna. Nie wiem czemu, przecież tylko się przyjaźniliśmy.

- W dodatku jest nią Martyna. Ta chuda blondyna z twojej klasy – dodał po chwili Dawid.

Nie musiał wspominać o tej blond suce. Wkurzył mnie tym podwójnie. Miałam ochotę przywalić pięścią w ścianę, ale wyglądałoby to co najmniej dziwnie. Po za tym zrobiłam tak, kiedy byłam mała i połamałam sobie wszystkie palce. Byłam okropną histeryczką i czasem nad sobą nie panowałam, dlatego gdy miałam dziesięć lat mama zapisała mnie do psychologa, który nauczył mnie jak panować nad emocjami.

Dziękuję mamo, dzięki tobie nie rozwaliłam ręki po raz kolejny.

- Przestań to nie jest śmieszne – skarciłam kolegę, który trząsł się z radości. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam z siebie całe powietrze.

- Właśnie, że tak. Chodź, pokaże ci – Dawid złapał mnie za rękę i pociągnął w głąb korytarza.

Weszliśmy na pierwsze piętro, gdzie naprzeciw schodów siedzieli Patryk i Martyna. Przytuleni do siebie tak mocno, że pewnie mieli problemy z oddychaniem. Może i zabawnie to wyglądało, zwłaszcza gdy Martyna głaskała Patryka po jego idealnie ułożonych włosach, na punkcie których miał lekką obsesję. Mimo wszystko, mnie nie było do śmiechu.

- Wyglądają kretyńsko – skwitował Frątczak. – Tylko nie jestem pewien, które z nich bardziej.

- Powinniśmy się cieszyć ze szczęścia nowej pary – robiłam dobrą minę do złej gry.

- Nie musisz się hamować. Nikomu nie odpowiada ich związek – wyznał.

- Masz racje, wyglądają kretyńsko - dodałam po chwili wściekła i szalenie zazdrosna.


***


Na ostatniej godzinie lekcyjnej tego samego dnia, odbywało się przedstawienie. Ja, Dawid i cała paczka jego kolegów i ich dziewczyn, siedzieliśmy na samej górze. Chłopaki nazywali to lożą, a siebie samych vipami. Fajnie było siedzieć z nimi, ludzie w szkole mnie znali i lubili. Stałam się popularna, tak jak w tych wszystkich amerykańskich filmach dla nastolatków.

Nim przedstawienie się zaczęło, Kacper – najlepszy przyjaciel Patryka i chłopak, któremu podobała się moja przyjaciółka, ale bał się jej to powiedzieć – zawołał wchodzącego do sali Lownera:

- Ej stary! Trzymamy dla ciebie miejsce – Kacper machał rękami jak głupi, denerwując przy tym nauczycieli.

Patryk dziarskim krokiem skierował się w naszą stronę, ale kiedy wszyscy zauważyliśmy, że trzyma za rękę Martynę i prowadzi ją ze sobą, momentalnie nikt nie chciał, aby obok nas siadali.

- Lowner, jest tylko    j e d n o    miejsce wolne – zaznaczył Dawid.

- Spoko, Martyna usiądzie mi na kolanach – odparł pewnie.

Prychnęłam i przewróciłam oczami. Wizja zakochanej pary Patryka i Martynki nie zrobiła na mnie większego wrażenia, no chyba że brać pod uwagę fakt, iż zebrało mi się na wymioty. Postanowiłam spasować. Podniosłam ręce do góry w geście poddania.

- W sumie ja mogę usiąść z koleżankami, a ty możesz zająć moje miejsce – powiedziałam do Martyny, patrząc na nią z wyższością. Skrzywiłam się, spoglądając na grubą warstwę tuszu do rzęs. Biedna, miała tak jasne włosy, że gdyby się nie malowała, wyglądałaby jak po chemioterapii. Poprawka, wcale nie była biedna.

Pamiętam, że w podstawówce była okropnie brzydka. Rodzice zapłacili za wybielenie i wyprostowanie jej zębów i podobno w wakacje miała operacje nosa. Ale tego ostatniego nie byłam do końca pewna.

Przysiadłam się do Magdy i Belli, które siedziały kilka metrów dalej. I tak nie mogłam skupić się na przedstawieniu, bo co parę sekund spoglądałam za siebie. Martyna co prawda nie siedziała  na kolanach Patryka, ale wciąż trzymali się za ręce. Najgorsze było jednak to, że ani razu się na mnie nie spojrzał. Jakbym nie istniała.


***


Kiedy weszłam do szkoły następnego dnia, zauważyłam Patryka, który stał oparty o moją szafkę, zupełnie jak kiedyś. Wytrzeszczyłam oczy, ale i tak wciąż tam był.

- Hej – zaczął, ale nie zwróciłam na niego uwagi. Po prostu otworzyłam szafkę i zaczęłam zdejmować kurtkę. Pomyślałam, że będę ignorować go tak jak on mnie. – Ostatnio rzadko rozmawiamy – odparł poważnie, a ja jedynie prychnęłam. – Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że moi koledzy mnie unikają.

- Naprawdę? – zapytałam ironicznie.

- Ty większość swojego czasu spędzasz z Dawidem, więc pomyślałem, że pewnie wiesz dlaczego...

Byłam bardziej zdenerwowana, niż ostatnio. Podszedł do mnie, bo chciał wiadomości. A to dupek! Nie miałam w zwyczaju być opryskliwa, ale jeśli ktoś na to zasługiwał... Patryk już od dawna pozwalał sobie na zbyt dużo.

- Tak, wiem czemu nikt z tobą nie rozmawia. To dlatego, że nikt nie lubi twojej dziewczyny. Każdy uważa, że strasznie nisko upadłeś, kiedy zacząłeś się z nią zadawać. I nie zamierzam ukrywać swojej niechęci – syknęłam. – Ona jest pusta, głupia, wredna i nawet nie ma szczególnej urody. A ty...Offff... Nie mam zielonego pojęcia dlaczego zwróciłeś uwagę właśnie na nią –  wrzasnęłam, po czym odeszłam.

- A ty Alex, jesteś o mnie cholernie zazdrosna!


________________________

Hej, mam do was pytanko. Co ile dni chcecie nowy rozdział? Nie wiem, w jakich odstępach czasu powinny się pojawiać, a skoro mam już wszystko napisane, to sami zdecydujcie ;)

Dziękuję za wszystkie komentarze, gwiazdki i wejścia. Kocham was ;*** /Alex ♥♥♥


Zetknął nas los, a może przypadek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz