Rozdział 7

200 35 15
                                    

Chris czasem potrafił mnie zaskoczyć. W sobotnie popołudnie wpadł do mojego pokoju uśmiechnięty od ucha do ucha. Nie wiedziałam o co może mu chodzić. Raczej nie przyszedł mnie pochwalić. Nie zrobiłam nic nadzwyczajnego, chociaż w sumie to, że nie sprawiałam żadnych kłopotów mogłoby zasługiwać na pochwałę. W ostatnim czasie byłam bardzo grzeczna. Nie wszczynałam kłótni, pilnie się uczyłam i ani razu się nie spóźniłam.

- Masz czas? - Zapytał.

- Nie mam żadnych planów. Jeśli potrzebujesz pomocy w biurze to bardzo chętnie ci pomogę.

- Dzisiaj odpuszczamy sobie pracę. - Jego uśmiech był jakiś inny niż zwykle. Nie wiedziałam co się za nim kryje, ale szybko się dowiedziałam. - Jedziemy po Ducati.

- Co takiego?! - Wykrzyknęłam.

Byłam w szoku. Obiecał, że mi go kupi, ale nie sądziłam, że to będzie tak szybko. Chociaż jakby się zastanowić chwilę, to nic dla kogoś takiego jak mój ojciec. Jak ma się kasę to wszystko jest możliwe.

- Od razu zadzwoniłem do salonu i okazało się, że teraz zarządza nim mój stary, dobry znajomy. Obiecał, że załatwi to jak najszybciej. Dzisiaj rano dzwonił, że możemy przyjechać po odbiór. - Wytłumaczył mi wszystko.

***

Jechaliśmy dłuższy czas aż w końcu zaparkowaliśmy przed wielkim sklepem motoryzacyjnym.

- Arthur polecił mi ten sklep. Mają tu wysokiej jakości produkty. Wybierzesz sobie cały strój i zaraz jedziemy po motocykl - mówił wysiadając z auta.

Sklep był ogromny. Wszystkiego było tak dużo, że nie wiedziałam nawet gdzie patrzeć. Wydaje mi się, że dostałabym tu każdy możliwy kolor. Półki uginały się pod ciężarem towaru, a wieszaków było tyle, że chyba nie umiałabym ich policzyć.
Ja miałam jednak już wszystko obmyślone. Po chwili znalazł się przy nas młody chłopak.

- Witam, w czym mogę pomóc? - Swoje słowa skierował do ojca, a on kiwnął w moją stronę.

- Chciałabym zwykły, czarny strój. - Posłałam mu bezczelny uśmiech.

- Zależy nam, aby nawet najdrobniejszy dodatek był najwyższej jakości. Pieniądze nie grają roli. Proszę dobrać wszystko co jest potrzebne. Najbardziej zależy nam na bezpieczeństwie.

- Dobrze. Proszę za mną. - Wziął wózek i we trójkę ruszyliśmy w głąb budynku.

Szybko zebrał wszystkie potrzebne akcesoria. Oczywiście nie obyło się bez tego gadania wszystkich sprzedających. Nienawidziłam chodzić na zakupy, ale teraz wiedziałam co chcę, więc szybko się stamtąd zabraliśmy i w końcu ruszyliśmy do tego całego Arthura. Nie mogłam się doczekać kiedy go zobaczę, oczywiście chodzi mi o motocykl. Dojechaliśmy na obrzeża miasta. Od razu rzucił mi się w oczy ogromny budynek z napisem Ducati.
Kiedy tylko ojciec zatrzymał samochód, wystrzeliłam z niego jak strzała. Chciałam już go zobaczyć, dotknąć, mieć.

Młoda kobieta z informacji wezwała swojego szefa przez telefon i już po chwili pojawił się miły staruszek. Przywitał się z nami, po czym zaprowadził do jednego z bocznych wyjść. Tam czekała już moja maszyna, malowana na zamówienie. Cała czarna i tylko drobne napisy na dole bardzo rzucały się w oczy za sprawą swojego różowego neonu. Był piękny. Taki jaki sobie wymarzyłam.

- Widzę, że Cassie już gotowa do pierwszej jazdy. - Zaśmiał się pan Arthur.

Tak byłam gotowa. Miałam jakieś pojęcie o prowadzeniu takiego pojazdu. Jakiś czas temu posiadałam skuter i kilka razy Max dał mi pojeździć swoim crossem.
Ze sklepu wyszłam w stroju. Było trochę gorąco, ale do domu chciałam wrócić motorem. Kiwnęłam tylko głową i już zakładałam kask. Odpalając maszynę, rzuciłam okiem na swoje odbicie w wielkiej szybie salonu. Podobał mi się ten widok. Dodałam gazu i ruszyłam z piskiem opon.

Piękna i zabójczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz