~4~

229 13 0
                                        

Nastepnego dnia obudzilam sie przed budzikiem. Nie chcialo mi sie wstawac i isc do szkoly, ale wiedzialam, ze jezeli tam pojde to chociaz na chwile oderwe sie od tego piekla. Podeszlam do listerka a to co tam zobaczylam przerazilo mnie. Bylam cala w siniakach... Nie wiem jak ja to dzisiaj ukryje... Przeciez nawet kosmetykow nie mam zeby choc w malym stopniu to zamaskowac...

Po ubraniu sie w ciuchy, ktore troche zakryly moje rany zeszlam na dol, zjadlam szybkie sniadanie i wyszlam do szkoly.

Kiedy doszlam pod teren placowki i weszlam do budynku zobaczylam chlopaka, ktory wczoraj mnie 'uratowal' przed Samem.

Chcialam szybko isc do sali gdzie mialam pierwsza lekcje tak zeby mnie nie zauwazyl, ale jak zwykle nie udalo mi sie to. Zauwazyl mnie i zatrzymal.

-Czesc, jak sie czujesz?-spytal.

-Nie twoj interes!- warknelam na niego nawet na chwile nie podnoszac wzroku na jego twarz. Majac glowe w dol zakrywam twrz wlosami dzieki czemu nie widzi moich siniakow.

-Caitlin spojrz na mnie.-zero reakcji z mojej strony.-Caitlin!-powiedzial ostrzej, ale ja dalej nie wykonalam jego prosby. Nagle zlapal moj podbrodek podnoszac moja glowe do gory.
-O cholera...-mruknal ogladajac moja poobijana twarz.

-Zostaw mnie...-powiedzialam powstrzymujac lzy. W jednej chwili poczulam jak chlopak przytula mnie. Teraz to juz poprostu nie wytrzymalam i wybuchlam placzem wtulajac sie w niego bardziej. W sumie ja sama nie wiem czemu to zrobilam...

-Chodz...-szepnal mi do ucha.

-Gdzie?-wyszlochalam.

-Na wagary.-usmiechnal sie do mnie niewinnie pokazujac doleczki w policzkach. Zlapal mnie za reke i zaczal prowadzic w strone wyjscia. Kiedy juz bylismy przy drzwiach droge nam zastapil chlopak z czerwonymi wlosami.

-A gdzie to sie panstwo wybiera?- spytal na co blondyn z ktorym szlam przewrocil oczami.

-Na wagary... Idziecie z nami?-zaraz... Co? Kto to wogile jest?

-No oczywiscie! Ej chodzcie tu!- krzyknal do kogos. Po chwili znalezlo sie przy nas dwoch chlopakow. Jeden wygladal jak azjata. Mial czarne wlosy i ciemna karnacje. Drugi byl rowniez blondynem, tak samo jak moj 'wybawca'.

-Co jest?!- krzyknal azjata.

-Zrywamy sie. Chodzcie do parku.- odpowiedzial czerwonowlosy.

Po dziesieciu minutach kiedy oni sie wyglupiali dotarlismy do praku. Tam usiedlismy na lawce i zaczelismy gadac.

-A tak wogole...- zaczal blondyn z czarnym kolczykiem w wardze.-Ja jestem Luke. To jest Calum, Michael, i Ashton.- przedstawil mi wszystkich.- A to jest Caitlin.- tym razem wskazal na mnie.

-Caitlin wybacz, ze spytam... Co ci sie stalo? Dlaczego jestes cala poobijna?- spytal Ashton. Spuscilam glowe.

-Nie chce o tym mowic...- odpowiedzialam a on przytaknal.

Reszte czasu spedzilismy w milej atmosferze. Dowiedzialam sie duzo rzeczy o chlopakach. Powiedzieli, ze maja wlasny zespol i obiecali kiedys cos dla mnie zagrac. Duzo sie wyglupiali i szczerze moge stwierdzic, ze bardzo ich polubilam.

Po paru godzinach spedzonego wspolnie czesu udalismy sie do swoich domow. Luke postanowil, ze mnie odprowadzi wiec po dlugich namowach jestesmy w drodze do mojego mieszkania.

Pathology [L.H]Where stories live. Discover now