-Dobrze, przyjmujemy zgłoszenie. Zaczniemy zbierać dowody do sprawy. Czy masz jakąś rodzinę u której mogłabyś się zatrzymać?- spytał policjant na co pokręciłam przecząco głową.- W takiej sytuacji będziemy zmuszeni odesłać cie do domu dziecka, ponieważ jesteś niepełnoletnia i nie możesz mieszkać sama.
-Chwila! A czy mogłaby zamieszkać u nas? W sensie... Czy moglibyśmy ją tak jakby zaadoptować dopóki nie osiągnie pełnoletności?-wtrąciła się Liz, która była obecna przy mnie przez cały czas.
-Cóż... Nie jestem pewien... Musiałby o tym zadecydować sąd... Ale sądzę, że do rozprawy byłaby taka możliwość aby Caitlin zamieszkała u państwa.-uśmiechnął się policjant.
-Czy teraz może pani wziąć Caitlin i pojechać z nami do jej domu aby zatrzymać jej ojca i brata?-spytał drugi z funkcjonariuszy.
-Oczywiście, ze mogę tylko czy... Caitlin będziesz w stanie aby tam pojechać?- spytała mnie Liz.
-Ugh... Ja... To znaczy... Tak... Dam rade...-odpowiedziałam jąkając się.
-Dobrze więc chodźmy.-powiedział i wstał ubierając kurtkę od swojego munduru.
Wstałam i otworzyłam drzwi od gabinetu. Od razu zostałam zaatakowana przez Luke'a, który przez cały czas czekał na mnie przed biurem. Powiedziałam mu wszystko po drodze do samochodu. Całą drogę milczelismy, dopiero pod moim domem Liz odezwala się do mnie.
-Dasz rade kochanie?- spytała usmiechajac się do mnie na co pokiwałam tylko głową. Wyszlismy z samochodu razem z piecioma policjantami którzy wysiedli ze swoich radiowozów.
W moich oczach stanęły łzy na myśl, że muszę tam wejść i ich zobaczyć...
-Caitlin wejdziesz do domu pierwsza jak gdyby nigdy nic. Dobrze? Zostawisz lekko uchylone drzwi przez które będziemy obserwować całą sytuację. Gdy zacznie się coś dziać to krzyczy, a my od razu wkroczymy. Tak? Dasz radę?- nie odezwałam się juz tylko pokiwałam lekko głową.
Niepewnie podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i weszlam do środka zostawiając uchylone. Wchodząc do salonu zobaczyłam jak ojciec i brat siedzą na kanapie i oczywiście piją.
Po chwili zauważyli mnie przez co od razu zerwali się na równe nogi i doskoczyli do mnie.
-Gdzie ty byłaś ty mała suko?!- krzyknął rozzłoszczony brat łapiąc mnie za bluzkę i podnosząc na kilka centymetrów.
-Ja...-nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, ponieważ otrzymałam silny cios z pięści mojego ojca. Odrazu zostałam opuszczona na podłogę co poskutkowało upadkiem na tyłek. Gdzie oni kurwa są?! Chciałam krzyczeć ale nie mogłam nic z siebie wydusić.Ojciec zerwał ze mnie szybko moją bluzkę i stanik. Skuliłam się, ale oni odrazu mnie wyprostowali. Już zaczęli mi ściągać spodnie, ale zebrałam w sobie wszystkie siły i krzyknęłam.
-Pomocy!
-Zamknij się i tak nikt ci nie pomoże ty mała ździro!- powiedział brat.
Nagle do salonu wpadli policjanci. Skuliłam się w kącie pomieszczenia i zaczęłam płakać patrząc jak zakuwają ojca i brata w kajdanki i wyprowadzają z domu. Słyszałam jak krzyczą cos do mnie ale nic nie słyszałam.
Po chwili podbiegł do mnie Luke mocno mnie przytulając. Wtuliłam się w jego ciało i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Już dobrze kochanie. Jesteś teraz bezpieczna.- szeptał mi do ucha
-Ubierz się Caitlin.-powiedziała Liz podając mi jakąś koszulkę. Wciągnęłam ją szybko na siebie po czym wstałam i poszłam spakować swoje rzeczy. Nie zajęło mi to długo, ponieważ nie posiadałam tego wszystkiego jakoś bardzo dużo więc już po chwili schodziłam po schodach z torbą w ręce. Mój przyjaciel odebrał ode mnie torbę i zaczął mi się przypatrywać.
-Caitlin ty krwawisz.- powiedział przerażony. Wzruszyłam tylko ramionami i poszlam do samochodu w którym czekała już Liz. Po dojechaniu do domu od razu udałam się do pokoju Luke'a i położyłam na łóżku zapadając w sen.

YOU ARE READING
Pathology [L.H]
FanfictionCaitlin Rogers to 15-latka, która ma bardzo złą sytuacje w domu. Jej matka zginęła 2 lata temu w wypadku. Od tego czasu jest źle traktowana przez swojego brata i ojca, którzy obwiniają ją o śmierć matki. Gwałcą ją i biją. Pewnego dnia o patologii do...