Przeczytaj notkę pod rozdziałem :) miłego czytania ;)
Obudziło mnie uczucie czyjegoś wzroku na mnie. Otworzyłam oczy i spojrzałam prosto w błękitne tęczówki mojego przyjaciela.
-Dzień dobry. - uśmiechnął się do mnie
-Hej.- odwzajemniłam uśmiech.
-Jak się spało?
-Już dawno się tak nie wyspałam.- powiedziałam szczerze.
-To dobrze.
-Będę musiała zaraz wrócić do domu.- zasmuciłam się. Boję się tam wrócić bo wiem co mnie tam będzie czekać... Sprzątanie, gotowanie... I do tego ich ohydne łapy...
-Nie musisz jeśli nie chcesz. Możesz zostać u mnie, a ich zgłosić na policję... - powiedział z troską.
-Nie Luke, ja tak nie mogę... Oni by mnie zabili gdybym ich zgłosiła na policję... A poza tym nie mogę nadużywać twojej gościnności... To nie jest...
-Och zamknij się już...- przerwał mi. Zauważyłam, że ostatnio bardzo często to robi. - Na policję to musimy to zgłosić... Niech ich zamkną... A ty możesz tu zostać na ile tylko zechcesz.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się. - Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie tylko wymarzyć.- Powiedziałam z uśmiechem. - Takiego to ze świecą szukać.- zaśmiałam się.
-O, widzę, że już nie śpicie.- do pokoju weszła Liz. - Ogarnijcie się i zejdźcie na śniadanie.
-Oczywiście.
Rodzicielska Luke'a wyszła a my wstaliśmy. Poszłam do łazienki, ubrałam się i weszłam do pokoju w którym blondyn już był uszykowany.
-Idziemy? - spytał.
-Jasne.
Chwilę później siedzieliśmy w czwórkę przy stole w jadalni i zajadaliśmy się pyszną jajecznicą zrobioną przez rodzicielke błękitnookiego.
-Mam do was prośbę. - odezwał się po chwili Luke.
-Słucham? - spytał jego ojciec.
-Mogłaby Caitlin zostać u nas na parę dni? - spytał.
-Luke mówiłam ci już coś na ten temat. - powiedziałam odrazu do niego - Poradzę sobie...
-Ciii...- ucieszył mnie nawet nie patrząc w moim kierunku tylko cały czas z wyczekiwaniem wpatrywał się w swoich rodziców.
-No wiesz... - zaczęła Liz. - Jeżeli twoim rodzicą to nie przeszkadza to możesz tutaj zostać ile tylko zechcesz.- powiedziała. - A przepraszam, że pytam, ale czy coś się stało?- spytała.
-Nie... Nie poprostu... - w moich oczach zaczęły się zbierać łzy, których nie chciałam wypuścić.- Przepraszam... - powiedziałam nawet na nich nie patrząc i wstałam szybko od stołu kierując się do łazienki w pokoju Luke'a.
-Caitlin! Cait! Poczekaj! - słyszałam nawoływania blondyna na które nie zwracałam uwagi.
Wbiegłam do pomieszczenia zakluczając drzwi. Zsunełam się po drewnianej powłoce i rozpłakałam się na dobre.
-Cait? - usłyszałam cichy głos przyjaciela. - Proszę, otwórz drzwi...
Zero reakcji
-Caitlin! - Powiedział ostrzej.
Nadal nic
-Caitlin do cholery otwórz te pieprzone drzwi!- krzyknął.
Siedziałam i płakałam
-Jak zaraz nie otworzysz to wywarze te cholerne drzwi!
-Luke spokojnie. Ja z nią porozmawiam.- usłyszałam spokojny głos Liz.
Nastąpiła chwila ciszy po czym znów usłyszałam pukanie i cichy głos.
-Caitlin? Otwórz kochanie. Chcę z tobą porozmawiać. Nie bój się. Pomogę ci.
Wkoncu uległam.
Powoli przekręciłam zamek w drzwiach i otworzyłam. Niemalże od razu wpadłam w ramiona rodzicielki przyjaciela.
-Przepraszam... Ja poprostu...
-Ciiiiiiiii...- przytuliła mnie mocniej i pocieszająco głaskała po plecach. - Już dobrze skarbie. - powiedziała a ja powoli zaczęłam się uspokajać. - Chcesz mi o tym powiedzieć?
-Jeszcze nie... Przepraszam...
-Rozumiem cię. Pamiętaj, że jeśli będziesz potrzebowała rozmowy to służę pomocą. - uśmiechnęła się do mnie.
-Oczywiście... Ja poprostu... Przepraszam za to pytanie Luke'a... Nie mam pojęcia co mu przyszło do głowy żebym tu została...
-Skarbie jeżeli chcesz to możesz tu zostać... A co na to twoi rodzice? - w moich oczach znowu zaczęły się zbierać łzy.
-Oni... To znaczy moja mama zmarła dwa lata temu. - powiedziałam drżącym głosem. - A tata... Cóż... On... On... Jest alkoholikiem... Molestuje mnie razem z moim starszym bratem. Oni mnie obwiniają za jej śmierć... - teraz już łzy ciekły mi jak wodospad.- Ciągle mnie biją, poniżają i... I gwałcą... Ja tam nie chcę wracać... Boję się. - ryczałam jak bóbr.
-Już dobrze mała. Czy... Zgłosiłaś to na policję?
-Nie... Nie mogę...
-Caitlin to jest bardzo poważna sprawa. Trzeba to zgłosić.
-Ja nie chcę... Nie chcę iść do domu dziecka...
-Skarbie... Będzie dobrze... Zawsze możesz zamieszkać u... Babci, cioci? Albo poprostu zostać u nas. A o tym wszystkim powinny się dowiedzieć odpowiednie służby. Obiecaj mi, że się nad tym zastanowisz.- poprosiła.
-Dobrze, pomyślę nad tym.
-No... Zuch dziewczyna... I pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Na mnie, na mojego męża i oczywiście na Luke'a.
-Jasne, będę pamiętać. - uśmiechnęłam się.
-No a teraz idź się ogarnij i zejdź na dół.
-Okej.- poszłam do łazienki i ogarnęłam się, po czym zeszłam na dół do salonu gdzie na fotelach siedzieli rodzice Luke'a, a na kanapie on sam.
Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam koło niego i zaczęłam oglądać telewizję co jakiś czas przyłapując go na spoglądaniu na mnie. Po chwili poczułam jak mnie przytula. Nie protestowałam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Kątem oka zobaczyłam uśmiech Liz na nasz widok. Nie przejmowałam się tym i wróciłam do oglądania. Nawet nie wiem kiedy usnęłam w ramionach blondyna.
Niespodzianka!!!
Ale się rozpisałam :p
Nie wiedzialam, że umiem pisać takie długie rozdziały ;pTo może wy też zrobicie mi niespodziankę?
3 gwiazdki + 3 kom??
Nie pogardze :D
Zapraszam na inne opowiadania na moim profilu w tym na ff z Ashtonem, skończone ff z Harrym S. Do którego pisze sequel i historię, która w połowie opisuję moje życie :)
YOU ARE READING
Pathology [L.H]
FanfictionCaitlin Rogers to 15-latka, która ma bardzo złą sytuacje w domu. Jej matka zginęła 2 lata temu w wypadku. Od tego czasu jest źle traktowana przez swojego brata i ojca, którzy obwiniają ją o śmierć matki. Gwałcą ją i biją. Pewnego dnia o patologii do...