~11~

138 10 1
                                    

Przeczytaj notkę pod rozdziałem :) miłego czytania ;)

Obudziło mnie uczucie czyjegoś wzroku na mnie. Otworzyłam oczy i spojrzałam prosto w błękitne tęczówki mojego przyjaciela.

-Dzień dobry. - uśmiechnął się do mnie

-Hej.- odwzajemniłam uśmiech.

-Jak się spało?

-Już dawno się tak nie wyspałam.- powiedziałam szczerze.

-To dobrze.

-Będę musiała zaraz wrócić do domu.- zasmuciłam się. Boję się tam wrócić bo wiem co mnie tam będzie czekać... Sprzątanie, gotowanie... I do tego ich ohydne łapy...

-Nie musisz jeśli nie chcesz. Możesz zostać u mnie, a ich zgłosić na policję... - powiedział z troską.

-Nie Luke, ja tak nie mogę... Oni by mnie zabili gdybym ich zgłosiła na policję... A poza tym nie mogę nadużywać twojej gościnności... To nie jest...

-Och zamknij się już...- przerwał mi. Zauważyłam, że ostatnio bardzo często to robi. - Na policję to musimy to zgłosić... Niech ich zamkną... A ty możesz tu zostać na ile tylko zechcesz.

-Dziękuję. - uśmiechnęłam się. - Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie tylko wymarzyć.- Powiedziałam z uśmiechem. - Takiego to ze świecą szukać.- zaśmiałam się.

-O, widzę, że już nie śpicie.- do pokoju weszła Liz. - Ogarnijcie się i zejdźcie na śniadanie.

-Oczywiście.

Rodzicielska Luke'a wyszła a my wstaliśmy. Poszłam do łazienki, ubrałam się i weszłam do pokoju w którym blondyn już był uszykowany.

-Idziemy? - spytał.

-Jasne.

Chwilę później siedzieliśmy w czwórkę przy stole w jadalni i zajadaliśmy się pyszną jajecznicą zrobioną przez rodzicielke błękitnookiego.

-Mam do was prośbę. - odezwał się po chwili Luke.

-Słucham? - spytał jego ojciec.

-Mogłaby Caitlin zostać u nas na parę dni? - spytał.

-Luke mówiłam ci już coś na ten temat. - powiedziałam odrazu do niego - Poradzę sobie...

-Ciii...- ucieszył mnie nawet nie patrząc w moim kierunku tylko cały czas z wyczekiwaniem wpatrywał się w swoich rodziców.

-No wiesz... - zaczęła Liz. - Jeżeli twoim rodzicą to nie przeszkadza to możesz tutaj zostać ile tylko zechcesz.- powiedziała. - A przepraszam, że pytam, ale czy coś się stało?- spytała.

-Nie... Nie poprostu... - w moich oczach zaczęły się zbierać łzy, których nie chciałam wypuścić.- Przepraszam... - powiedziałam nawet na nich nie patrząc i wstałam szybko od stołu kierując się do łazienki w pokoju Luke'a.

-Caitlin! Cait! Poczekaj! - słyszałam nawoływania blondyna na które nie zwracałam uwagi.

Wbiegłam do pomieszczenia zakluczając drzwi. Zsunełam się po drewnianej powłoce i rozpłakałam się na dobre.

-Cait? - usłyszałam cichy głos przyjaciela. - Proszę, otwórz drzwi...

Zero reakcji

-Caitlin! - Powiedział ostrzej.

Nadal nic

-Caitlin do cholery otwórz te pieprzone drzwi!- krzyknął.

Siedziałam i płakałam

-Jak zaraz nie otworzysz to wywarze te cholerne drzwi!

-Luke spokojnie. Ja z nią porozmawiam.- usłyszałam spokojny głos Liz.

Nastąpiła chwila ciszy po czym znów usłyszałam pukanie i cichy głos.

-Caitlin? Otwórz kochanie. Chcę z tobą porozmawiać. Nie bój się. Pomogę ci.

Wkoncu uległam.

Powoli przekręciłam zamek w drzwiach i otworzyłam. Niemalże od razu wpadłam w ramiona rodzicielki przyjaciela.

-Przepraszam... Ja poprostu...

-Ciiiiiiiii...- przytuliła mnie mocniej i pocieszająco głaskała po plecach. - Już dobrze skarbie. - powiedziała a ja powoli zaczęłam się uspokajać. - Chcesz mi o tym powiedzieć?

-Jeszcze nie... Przepraszam...

-Rozumiem cię. Pamiętaj, że jeśli będziesz potrzebowała rozmowy to służę pomocą. - uśmiechnęła się do mnie.

-Oczywiście... Ja poprostu... Przepraszam za to pytanie Luke'a... Nie mam pojęcia co mu przyszło do głowy żebym tu została...

-Skarbie jeżeli chcesz to możesz tu zostać... A co na to twoi rodzice? - w moich oczach znowu zaczęły się zbierać łzy.

-Oni... To znaczy moja mama zmarła dwa lata temu. - powiedziałam drżącym głosem. - A tata... Cóż... On... On... Jest alkoholikiem... Molestuje mnie razem z moim starszym bratem. Oni mnie obwiniają za jej śmierć... - teraz już łzy ciekły mi jak wodospad.- Ciągle mnie biją, poniżają i... I gwałcą... Ja tam nie chcę wracać... Boję się. - ryczałam jak bóbr.

-Już dobrze mała. Czy... Zgłosiłaś to na policję?

-Nie... Nie mogę...

-Caitlin to jest bardzo poważna sprawa. Trzeba to zgłosić.

-Ja nie chcę... Nie chcę iść do domu dziecka...

-Skarbie... Będzie dobrze... Zawsze możesz zamieszkać u... Babci, cioci? Albo poprostu zostać u nas. A o tym wszystkim powinny się dowiedzieć odpowiednie służby. Obiecaj mi, że się nad tym zastanowisz.- poprosiła.

-Dobrze, pomyślę nad tym.

-No... Zuch dziewczyna... I pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Na mnie, na mojego męża i oczywiście na Luke'a.

-Jasne, będę pamiętać. - uśmiechnęłam się.

-No a teraz idź się ogarnij i zejdź na dół.

-Okej.- poszłam do łazienki i ogarnęłam się, po czym zeszłam na dół do salonu gdzie na fotelach siedzieli rodzice Luke'a, a na kanapie on sam.

Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam koło niego i zaczęłam oglądać telewizję co jakiś czas przyłapując go na spoglądaniu na mnie. Po chwili poczułam jak mnie przytula. Nie protestowałam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Kątem oka zobaczyłam uśmiech Liz na nasz widok. Nie przejmowałam się tym i wróciłam do oglądania. Nawet nie wiem kiedy usnęłam w ramionach blondyna.

Niespodzianka!!!
Ale się rozpisałam :p
Nie wiedzialam, że umiem pisać takie długie rozdziały ;p

To może wy też zrobicie mi niespodziankę?

3 gwiazdki + 3 kom??

Nie pogardze :D

Zapraszam na inne opowiadania na moim profilu w tym na ff z Ashtonem, skończone ff z Harrym S. Do którego pisze sequel i historię, która w połowie opisuję moje życie :)

Pathology [L.H]Where stories live. Discover now