Duchy zaczęły szybko latać nad salą. Przewracały stoły z jedzeniem oraz zaczepiały gości. Ciągnęły za włosy, ubrania, kopały i szczypały.
Ktoś za Cooperem krzyknął "Wreszcie jakaś zabawa na tej uczcie!". Za nim się obejrzał, wszyscy obecni Asgardczycy biegli z bronią w ręku w stronę tajemniczych duchów. W tłumie wojowników, zgubił swoich przyjaciół. Nie wiedząc co zrobić, przygotował swój składany łuk ("wiedziałem, że się przyda!") i naciągnął strzałę na cięciwę. Wycelował w jednego z duchów, ale ktoś go popchnął i chybił. Odwrócił się i zobaczył ciemnowłosą dziewczynę biegnące w przeciwną stroną do ciemnych istot. "Pewnie się przestraszyła"- wzruszył ramionami i ruszył do przodu.
Po kilku minutach udało mu się znaleźć Anastazję. Strzelała z pistoletu do duchów. Nie zauważyła jednak, że jeden się do niej zbliża od tyłu. Cooper bez namysłu strzelił do niego.
-No na reszcie jesteś!- zawołała Ania i rzuciła w niego pistolet.- Magazynek mi się skończył. Chodź.
-Dziękuję, że mi pomogłeś- burknął Coop i ruszył za dziewczyną.
Pobiegli przez tłum, aby kogoś znaleźć. Coop miał przez cały czas strzałę na cięciwie, a Anastazja rozglądała się. Po kilku chwilach, udało się Bartonowi wypatrzeć "tą blondynkę od Eddy'go". Stała na stole i machała rękami. Przyjrzał się jej i okazało się, że strzela z szklanego łuku. Chłopak wytrzeszczył oczy. Wydawało mu się nigdy nie widział czegoś tak genialnego. A widział zbroję Starka, "Nędzników" na Broadway'u i Anię w stroju kąpielowym (nie wnikajcie).
-Trzy za nami- wybudziła go z zamyślenia Anastazja. Pobiegł w stronę stołu, odbił się od niego, wykonał salto w powietrzu i jednocześnie zestrzelił trzy duchy. Blondynka spojrzała się na niego z uniesionymi brwiami.
-Chwalipięta- przewróciła oczami Romanoff i pociągnęła za marynarkę Coopa, który wlepił wzrok w Padme. Miała już dość jego zachowania tego dnia. Postanowiła znaleźć jak najszybciej kogoś z Next-Avengers, co nie było trudne.
Nad salą latał Tommy w zbroi, zwracając na siebie najwięcej uwagi. "Jak zwykle musi się popisywać"- pomyślała. Spojrzała do góry. Czerwona smuga atakowała wszystkie duchy. Druga smuga robiła to samo. "Co? Amy przecież nie używa zbroi. Kto to?".
Nie miała jednak czasu się zastanawiać, bo przed jej twarzą przeleciała kolejna strzała.
-Nie ma za co- podbiegła do nich Padme.- Jakiś duch się do ciebie zbliżał.
-Dzięki- mruknęła i chciała pobiec dalej, ale Cooper się zatrzymał.
-Co to za duchy?- zapytał.
-Dusze zmarłych wojowników z 9 światów- odpowiedziała blondynka.-Zwykle są nieszkodliwe, dopóki się ich nie zaczepi, co zrobili Asgardczycy.
-Czyli dzięki wam one nas atakują- stwierdziła Romanoff.
-Jestem z Alfheim.
-A ja z Ziemi.
-Nie ważne kto skąd jest!- wrzasnął Barton zestrzelając kolejne cztery dusze.- Jak te cośki mamy pokonać?
Elfka już chciała odpowiedzieć, ale nagle wszystkie duchy zniknęły.
-Koniec zabaw?!- zawołał smutnie jakiś Asgardczyk. Wszyscy goście schowali swoją broń i rozpoczęli dyskusję na temat co się stało.
Tommy wylądował obok dziewczyn i Bartona. Machnął ręką i jego zbroja zaczęła się zmniejszać, aż zostały tylko dwie obręcze na jego nadgarstkach. Schował je do kieszeni marynarki, poprawił włosy i odwrócił się do przyjaciół.
CZYTASZ
Next-Avengers 2: Dzieci Bogów
FanfictionNext-Avengers powracają! Minęło już kilka miesięcy, odkąd młodzi bohaterowie przyjęli propozycję na dołączenie do nowego oddziału Mścicieli. Muszą teraz godzić szkołę, studia i karierę z ratowaniem ludzkości. Co nie jest łatwe, kiedy zwala im się na...