Rozdział 10

614 37 7
                                    

Kiedy Tommy romansował z Kori, May Parker zmierzała na imprezę do Willa Lexington.

Minęły już trzy tygodnie od kiedy ją zaprosił. Od tego czasu zdążyli się lepiej poznać. Siadał obok niej i Leslie na każdej przerwie obiadowej. Potrafił wtedy długo dyskutować z May na różne tematy. Jednakże po każdej takiej rozmowie, szkolne gwiazdeczki stawały się coraz bardziej wredne dla Parker. Susan Michael była strasznie zazdrosna o nowego kolegę May. Postanowiła więc wraz z swoimi przydupaskami uczynić życie Pajęczycy najgorszym koszmarem. Wyrzuciły jej zeszyty przez okno, powiesiły jej strój na wf na szkolnym maszcie, wrzuciły do jej szafki kilka starych kanapek. Jak widzicie (a dokładniej- czytacie) robiły same straszne rzeczy.

Poza chwilami kiedy chciała wpakować w nie cały zapas sieci, May ignorowała je. Całą jej uwagę zajął Will. Uważała, że to nie jest tylko przyjaźń. William Lexington był ucieleśnieniem jej marzeń o księciu z bajki. Był przystojny, zabawny, bogaty i najważniejsze, inteligenty. Nie miał jednak tego samego rodzaju inteligencji co Stark. Po prostu... interesował się czymś ciekawszym od gier, sportu i częściami do nowej zbroi. Przeczytał kilka dramatów Szekspira, a to już coś! Poza tym lubił także chodzić po Central Parku i szukać inspiracji do swoich wierszy. May często do niego dołączała. Czytał jej wtedy swoją poezję. Z każdym jego słowem dziewczyna zakochiwała się w nim co raz bardziej.

May więc przygotowywała się na jego imprezę kilka godzin. Chciała, żeby i on się w niej zakochał. Na melanż do Willa, wybrała ciemnoniebieską sukienkę z czerwonymi dodatkami. Leslie pomogła jej ułożyć fryzurę. Niestety jej przyjaciółka nie została zaproszona, więc nie mogła jej towarzyszyć. May obiecała jej jednak, że zadzwoni do niej później i wszystko jej opowie.

Parker jechała taksówką do Willa Lexingtona. Stwierdziła, że głupio wyglądałaby jazda na rowerze w sukience, a jeszcze głupiej huśtanie się na pajęczynie. Nie wzięła więc sieciowodów, bo nie były potrzebne.

May wysiadła z taksówki przed jednym z wieżowców w centrum Manhattanu. Zapłaciła kierowcy i weszła do środka. Impreza odbywała się na ostatnim piętrze, więc pojechała na górę windą. Po wyjściu uderzyła w nią głośna elektroniczna muzyka. Kiedy minął jej chwilowy szok, rozejrzała się dookoła. Widać było, że właściciel bardzo się postarał przy urządzaniu apartamentu. Wielkie okna z widokiem na Manhattan, ciemne, skórzane fotele, duży boom box z konsolą na której grał DJ. Stwierdziła, że apartament Lexingtona jest o wiele fajniejszy od Avengers Tower.

Widać było, że impreza na dobre się rozkręciła. Większość osób tańczyła przed konsolą DJ. Inni za to opróżniali barek.

-Nie jest tak źle jak sobie wyobrażałem- Will podszedł do niej z puszką coli.

-Hej- przytuliła się do niego.

-Hej- odwzajemnił uścisk.

-Robisz za abstynenta na własnej imprezie?- spojrzała na puszkę

-Tak. Nie chce zaliczyć zgonu i zostać zgwałcony.

-Zgwałcić? Faceta?- zaśmiała się Parker.

-Nie widziałaś jak Michaelowa na mnie patrzyła, kiedy chciała podać mi drinka- uśmiechnął się.

-To po co ją zaprosiłeś jak jej się boisz?

-Zaprosiłem ją mojego pierwszego dnia szkoły, ale dawałem wtedy zaproszenia losowym osobom. Chciałbym ci coś pokazać- powiedział i złapał ją za rękę. Poprowadził ją przez tłum imprezowiczów ku szklanym drzwiom. Wyszli razem na balkon. Przeszli obok basenu ("jakim cudem można zbudować basen na balkonie?"- pomyślała May, ale szybko odrzuciła tą myśl) i stanęli przy barierce. Z miejsca, którego stali doskonale widzieli Broadway i jego kolorowe neony. Pajęczyca spojrzała poza barierkę i zamyśliła się.

Next-Avengers 2: Dzieci BogówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz