Bolało mnie to, czego się dowiedziałam, a jednocześnie nie chciałam zachowywać się jak dziecko i obrażać na Camile. Miała prawo wyrazić swoje zdanie. Z drugiej strony nie powiedziała mi tego w twarz, więc może Shawn sobie to wymyślił? Nie, nie wierzyłam w to. Coś mi mówiło, że dziewczyna naprawdę tak uważała i skrycie ma mnie dość. A może próbowałam to sobie wmówić? Nie lubiłam się obwiniać, więc po kilku dniach byłam na nią zła. Zawsze chciałam jej pomóc, chciałam dla niej jak najlepiej, powinna to docenić. Najwidoczniej nie zależało jej na mnie, na naszej znajomości. Równie dobrze mogłabym odjeść i może powinnam była to zrobić, ale nie potrafiłam. Ja potrzebowałam jej.
Choć nie chciałam zachowywać się dziecinnie to musiałam dać sobie czas na przemyślenia. Nie odzywałam się do niej, a ona tego nie rozumiała. Nie powiedziałam jej, o czym rozmawiałam z Shawnem. On najwidoczniej też tego nie zrobił. Może bał się, że będzie na niego o to zła? Mało prawdopodobne. Camila była w niego zapatrzona jak w obrazek. Jej wybawiciel. Rzygać się od tego chciało. Nie chciałam się z nią kłócić, nie chciałam nic tłumaczyć, prowokować, więc oddaliłam się od niej na własne życzenie. Ostatnio ciągle się od siebie oddalałyśmy.
Zazwyczaj lubiłam sobie pospać, więc nie miałam z tym większych problemów. Oczywiście zdarzały się noce bezsenne, ale należały one do rzadkości. Noc to był jedyny czas, kiedy mogłam na spokojnie wyłączyć swój mózg, przestać myśleć i odpłynąć w błogi sen. Tym razem wybudził mnie z niego telefon, i nie powiem, nie byłam zadowolona z tego powodu. Nie otwierając oczu, wyciągnęłam po niego rękę i zdjęłam z półki, przykładając do ucha.
- Halo? – burknęłam ledwo zrozumiale. Nawet nie sprawdziłam, kto dzwonił. Na pewno nikt normalny, nie o tej godzinie.
- Cześć – to była ona. Czemu mnie to nie dziwiło?
- Wiesz, że śpię?
- Nie śpisz, właśnie ze mną rozmawiasz.
- Owszem śpię, dobranoc.
- Poczekaj!
- Czego? – westchnęłam przeciągle, odwracając się na plecy i przecierając oczy kciukiem. Spojrzałam na zegarek. 03.40, no to pięknie.
- Chciałam coś wiedzieć.
- Pośpiesz się.
- Zastanawiałam się czy kiedykolwiek będąc na imprezie miałaś ochotę do mnie zadzwonić, bo ja mam tak za każdym razem. Jestem tam, wypiję i nagle pragnę tylko usłyszeć twój głos. Hamowałam się, ale dziś nie mogę. Nie rozmawiasz ze mną od dawna, a ja tak tęskniłam za tym głosem.
- Jesteś pijana?
- A brzmię jakbym była?
- To podpita. Jesteś na imprezie?
- Mhm, Shawn mnie zaprosił.
- To wspaniale. Bawcie się dobrze, a ty nie dzwoń do mnie więcej.
- Lauren, proszę – zdążyłam jeszcze usłyszeć, zanim rozłączyłam się, wyłączając telefon i odkładając go na półkę.
Jednak byłam strasznym dzieckiem. A chciałam być odpowiedzialna, chciałam się nią zaopiekować. Miałam być rozsądna i jej pilnować. A kto w tym czasie będzie pilnować mnie?
Tak, zdawałam sobie sprawę z mojego żałosnego zachowania, a mimo to odwróciłam się na bok i starałam się usnąć. Nie chciałam myśleć o Shawnie, Camili, Chrisie, Felixie, Arthurze, Jamesie. Nie chciałam myśleć o nikim. Po prostu nie. Udało mi się i po kilkunastu minutach ponownie zasnęłam.Weekend postanowiłam spędzić w domu. Nie chciałam już więcej z nikim rozmawiać, z nikim się widzieć. W mojej głowie, co jakiś czas słyszałam ten natrętny głos „czy kiedykolwiek będąc na imprezie miałaś ochotę do mnie zadzwonić". Nie, Camilo, nie miałam. Robiłam sobie właśnie coś do jedzenia, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam i wyjrzałam przez judasza, aby sprawdzić, kto przyszedł. Nie powinnam była, ale otwarłam. Być może z zaskoczenia. Ten dom ostatnio zaczęło odwiedzać zbyt dużo niespodziewanych gości. Każdy z nich zadziwiał mnie coraz bardziej. Stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem. Próbowałam wyczytać cokolwiek z jego twarzy, ale rozpoznawanie ludzkich emocji w ten sposób, nie szło mi najlepiej.
- Jest jakiś powód twojej wizyty? – spytałam na wstępie.
- Camila.
- Co z nią? Czyżby się źle z tobą bawiła poprzedniej nocy czy za dobrze?
- Niestety potrafisz zepsuć każdą zabawę, nawet, kiedy cię nie ma. – uśmiechnęłam się zadowolona.
- Dziękuję, Shawn.
- No dobra, znów źle zacząłem. Chciałem przeprosić, ponieważ moje ostatnie zachowanie było naganne. Nie powinienem był mówić tyle. Czasem mam trudności z ugryzieniem się w język.
- Mów dalej – powiedziałam zaciekawiona, ukrywając rozbawienie, narastające we mnie, z każdym wypowiedzianym przez niego, zdaniem.
- Masz rację. Mam wpływ na Camilę, ale ty również. Jesteś dla niej bardzo ważna. Bez ciebie nie może być szczęśliwa. A jej chłopak i przyjaciółka powinni się, chociaż spróbować zaprzyjaźnić. Wiem, że mam trudny charakter, ale mogę się postarać. Nie jestem taki zły jak myślisz. To jak będzie, dasz mi jeszcze jedną szansę?
- Camila cię tu przysłała z gotowym tekstem? – wyśmiałam go – Nigdy nie słyszałam nic bardziej żałosnego. O co ci tak naprawdę chodzi?
- Przyszedłem z zaproszeniem. Przykro mi, że tak źle mnie oceniasz. Chciałbym ci się pokazać z lepszej strony. Daj mi szansę na bliższe poznanie się. Obiecuję, że się nie zawiedziesz.
- O czym ty mówisz?
- Tutaj pojawia się pomysł podwójnej randki. Podobno znów się spotykasz z tym blondaskiem, jak mu było? Arthurem?
- Co? Kto tak powiedział?
- Doszły mnie takie informacje.
- Błędne.
- Więc się nie zgadzasz?
- Nie, czemu nie? – uśmiechnęłam się – Kiedy to jest?
- Jutro, w samo południe w najbliższym parku.
- Będę.
- Podjechać pod ciebie?
- Nie, dzięki. Przyjadę z chłopakiem, czekajcie tam na mnie.
- W porządku, do zobaczenia.
- Do zobaczenia. – pożegnałam się, zamykając za nim drzwi.
Dawno nie byłam tak zdenerwowana. Odstawił jakąś tandetną scenkę, z pewnością na polecenie Camili i myśli, że się na to nabiorę. Do tego sugerowanie, że wróciłam do Arthura. Czy ona próbowała wybadać czy znów mnie coś z nim łączy, czy popadam w paranoję?
Mimo wszystko zgodziłam się. I miałam zamiar przyjść z osobą towarzyszącą. To była moja szansa, aby zrobić jej na złość i tylko dlatego przystanęłam na tę propozycję. Wydawała mi się teraz nad wyraz kusząca. Mimo, że sama w sobie była bez sensu. Nigdy po tym co nas łączyło, a coś chyba było na rzeczy, nie powinna zapraszać mnie na podwójną randkę. No i mogła przyjść tutaj sama, choć pewnie nie otwarłabym jej drzwi. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer.
- Cześć, masz jutro jakieś plany?
CZYTASZ
Bittersweet memories // camren
ФанфикDwie wspaniałe przyjaciółki o różnych charakterach. Stare i nowe przyjaźnie, znajomości i miłość. A gdzie miłość tam i kłopoty, nieporozumienia, kłótnie. Prawdziwa utrata i cierpienie. Wspomnienia, które niechciane same powracają. Wszystko to zlewa...